Będziemy pracować nad rozwiązaniami, które zapewnią większy pluralizm własnościowy w mediach w Polsce - poinformował w środę wiceminister kultury Jarosław Sellin. Pomysł skrytykowała opozycja.

Sellin przedstawił na posiedzeniu sejmowej komisji kultury informację na temat udziału kapitału zagranicznego na rynkach medialnych w Polsce.

Wystąpiliśmy kilkanaście dni temu do KRRiT i UOKiK o wskazanie ekspertów, którzy razem z naszymi ekspertami po przeanalizowaniu możliwości prawnych i propozycji, będą pracować nad rozwiązaniami, które zapewnią większy pluralizm własnościowy w mediach w Polsce - zapowiedział wiceminister.

Jak podkreślił, propozycje muszą być zgodne z prawem unijnym; będą one także brały pod uwagę rozwiązania w innych krajach europejskich, które nie mają problemu z tak dużą dominacją kapitału zagranicznego w niektórych segmentach rynku medialnego.

Sellin zauważył, że od ponad 20 lat w Polsce panował dogmat, że kapitał nie ma narodowości. Otóż ma i na rynku mediów jest to problem - zaznaczył wiceminister kultury.

"Jeśli zaproponujemy jakieś regulacje, to one oczywiście będą adresowane ku przyszłości, a nie będą działać wstecz" - zapewnił wiceminister kultury.

Prezentując informację wiceminister za najbardziej bulwersującą uznał dominację niemieckiej grupy Polska Presse wchodzącej w skład niemieckiego koncernu Verlagsgruppe Passau na rynku prasy regionalnej. Jak mówił, wydaje ona 20 dzienników regionalnych w 15 województwach. "Porównując nakład wszystkich dzienników lokalnych wydawanych przez grupę Polska Presse z nakładami dzienników krajowych można zauważyć, że jest on wyższy niż nakład największego dziennika ogólnokrajowego +Fakt+ - 0,5 mln do 435 tys. egzemplarzy" - mówił.

Przewodnicząca komisji Elżbieta Kruk (PiS) mówiła, że według informacji udział kapitału zagranicznego na rynku prasy w 2014 r. wyniósł 76 proc., z czego 75 proc. należało do wydawców o kapitale niemieckim. Uznała, że jest to dominacja bezprecedensowa w skali europejskiej. Jak mówiła, koncentrację kapitału w mediach jako zagrożenie dla niezależnego dziennikarstwa dostrzegła w swoim raporcie Europejska Federacja Dziennikarzy.

Zapowiedź tę skrytykowali posłowie opozycji.

Grzegorz Furgo (Nowoczesna) nazwał propozycję w tej sprawie szukaniem sposobu na dobranie się do kasy i udziału sprawnie działających przedsiębiorstw w Polsce. Według niego PiS już raz "uporządkował rynek medialny w Polsce zagarniając telewizję publiczną", z którą dzisiaj nie może sobie poradzić. "Czego jeszcze chcecie? Siąść na prywatne media? Przecież to się nie uda" - mówił Furgo. Ostrzegał, że ograniczenie zagranicznego kapitału w mediach może odstraszyć inwestorów zagranicznych z innych obszarów.

Wiceszefowa komisji Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) podkreśliła, że nie jest zdziwiona tym pomysłem, ponieważ PiS zapowiadał repolonizację mediów od dawna. Jak jednak zaznaczyła, unijne regulacje pozwalają jedynie na przeciwdziałanie monopolizacji i nadmiernej koncentracji, i tylko tyle w tej kwestii można zrobić. "Nie ma w Europie narodowości kapitału, przykro mi, to przeczyłoby idei Unii Europejskiej, która zakłada swobodny przepływ kapitału, ludzi i idei" - dodała.

"Konia z rzędem temu, który mi wykaże jakieś niemieckie wpływy w lokalnej gazecie" - mówiła wiceprzewodnicząca komisji. "Przecież te gazety mają polskich dziennikarzy i polskie kierownictwo. Ludzie, czy coś wam się stało? Żyjecie w Polsce, której ja nie znam i nie chcę znać" - podkreśliła Śledzińska-Katarasińska.

Według Barbary Bubuli z PiS dyskusja na temat koncentracji własności w mediach odbywa się w każdym demokratycznym kraju i podjęcie jej nie wynika z obsesji czy poglądów. "Przepisy dotyczące tego, w jaki sposób zapobiegać nadmiernej koncentracji, i w związku z tym koncentracji opinii prezentowanej przez media, to jest przedmiot ustawodawstwa bardzo wielu krajów" - mówiła posłanka.

Jak podkreśliła, należy się zastanowić nad tym, które rozwiązania stosowane w krajach takich jak Niemcy, Francja czy Hiszpania mogłyby być wykorzystane w Polsce. Według niej przepisy w Niemczech zabraniają "krzyżowej własności (czyli przeznaczania zysku z jednego sektora na drugi przez przedsiębiorstwo w celu wzmocnienia pozycji), gdy ma się na rynku jednego medium pozycję dominującą, która została określona na poziomie 30 proc. - nie jak u nas 40 proc.". W jej ocenie w Niemczech poziom ten został obniżony, ponieważ uznano, że jest to rynek ważniejszy pod względem pluralizmu niż rynek śrubek czy usług gastronomicznych. Z kolei we Francji - jak mówiła Bubula - przepisy silnie chronią interes francuski nie pozwalając wejść na ten rynek kapitałowi zagranicznemu.

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski sugerował, że dobrym pomysłem na zabezpieczenie interesów małych nadawców, operatorów i twórców kultury oraz przeciwdziałanie koncentracji na rynku mediów elektronicznych z uwagi na przenikanie się dziś tych mediów byłoby połączenie KRRiT i UOKiK.

Prezes Izby Wydawców Prasy Wiesław Podkański powiedział, że prasa papierowa ma problemy z przeżyciem, jej nakłady w latach od 2005 do 2015 spadły o 42 proc. Przytaczając badania Biblioteki Narodowej podkreślił, że przyczyną tego spadku są darmowe treści w internecie. Jak mówił, Mecom, właściciel Mediów Regionalnych, sprzedawał przez rok tytuły regionalne, bo nikt nie chciał ich kupić. "Mówienie, że Verlagsgruppe Passau prowadzi jakąś wredną politykę, żeby opanować rynek prasy regionalnej w Polsce, jest grubą przesadą" - podkreślił.