Dofinansowanie TVP i Polskiego Radia kwotą do 30 mln zł w 2016 r. przewiduje ustawa, którą w środę uchwalił bez poprawek Sejm. Pieniądze na ten cel będą pochodzić z Funduszu Reprywatyzacji, gdzie trafiają środki z prywatyzacji.

Wsparcie mediów publicznych umożliwić ma nowelizacja ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji autorstwa posłów PiS. Za jej przyjęciem głosowało 238 posłów, przeciw było 208, a 4 wstrzymało się od głosu.

Środki na dofinansowanie mediów publicznych mają pochodzić z Funduszu Reprywatyzacji. To państwowy fundusz celowy, którego dysponentem jest minister skarbu państwa. Na jego rachunku gromadzone są środki pochodzące ze sprzedaży 5 proc. akcji należących do Skarbu Państwa w każdej ze spółek powstałych w wyniku komercjalizacji oraz odsetki od tych środków, z przeznaczeniem na cele związane z zaspokajaniem roszczeń byłych właścicieli mienia przejętego przez Skarb Państwa.

Jak uzasadniał potrzebę wsparcia TVP i PR przedstawiciel wnioskodawców Marek Suski z PiS, "to wynik trudnej sytuacji w tej chwili mediów publicznych, po 8 latach spustoszenia abonamentu".

"Obie te nasze państwowe spółki są doprowadzone na skraj bankructwa. To jest przyczyną tego działania. Naprawienie sytuacji, jaką zastaliśmy po poprzednich rządach" - powiedział.

Innego zdania byli przedstawiciele opozycji, którzy przekonywali, że nie ma "racjonalnego uzasadnienia" dla takiego rozwiązania. Jako "kuriozum" określił ten przepis Mirosław Pampuch z Nowoczesnej.

"Należy sobie zadać pytanie: co ma piernik do wiatraka, co mają media do prywatyzacji" - mówił Pampuch podczas sejmowej debaty nad projektem, twierdząc, że zmiany zmierzają jedynie do "psucia państwa polskiego".

Poprawka PO, która miała wyeliminować tę możliwość, została odrzucona w środę przez Sejm.

Nowela przyznaje również ministrowi skarbu możliwość działań inwestycyjnych na środkach Funduszu Reprywatyzacyjnego, co - według autorów - ma służyć efektywniejszemu ich wykorzystaniu.

"Celem tej ustawy jest optymalizacja wykorzystania funduszy zgromadzonych na koncie Funduszu Reprywatyzacji" - uzasadniał Marek Suski. Dodał, że na koncie Funduszu "w tej chwili jest zgromadzona kwota 4,9 mld zł, a wydatki z Funduszu w ciągu ostatnich 5 lat wynosiły średnio ok. 290 mln zł rocznie", stąd też "potrzeba lepszego zagospodarowania pieniędzy, które na tym Funduszu są".

"Krótko mówiąc te pieniądze mogą pracować. (...) Skala roszczeń jest duża, więc pomnożenie środków (jest) wskazane" - mówił Marek Suski.

Przeciw możliwości inwestowania środków Funduszu protestowała opozycja. Zbigniew Gryglas z Nowoczesnej zwracał uwagę, że Fundusz został utworzony "tylko i wyłącznie" na cele reprywatyzacyjne.

"Tych celów reprywatyzacyjnych nam wystarczy. Ta kwota, którą uzbieraliśmy, to jest kwota bardzo niewielka w stosunku do tych potrzeb, które będą w przyszłości. (...) Nie mówmy, że środki leżą, bo te środki będziemy wykorzystywać i problemy reprywatyzacyjne rozwiązywać. Nie ma żadnego uzasadnienia, żeby z tych środków finansować nabycie akcji i udziałów w spółkach Skarbu Państwa, nie ma także żadnego uzasadnienia, by z tych środków finansować i wspierać Telewizję Polską SA" - mówił poseł Nowoczesnej.

W dyskusji zwracano uwagę, że taka zmiana umożliwiłaby Skarbowi Państwa grę na giełdzie, a na akcjach można nie tylko zyskać, ale także stracić.

"Co, jeśli będzie manko na tych inwestycjach? Kto weźmie odpowiedzialność?" - pytali posłowie opozycji.

Sejm odrzucił w głosowaniu poprawki opozycji, które zmierzały do usunięcia tej możliwości z ustawy.

Jak mówił Marek Suski, roszczenia reprywatyzacyjne szacowane są na ok. 100 mld zł, w związku z tym, czy w Funduszu będzie "4 mld zł czy parę milionów mniej czy więcej, problemu (to) nie rozwiąże".

Trzecią zmianą, jaką wprowadza ustawa, jest rozszerzenie możliwości przyznania dotacji jednostkom samorządu terytorialnego na dofinansowanie wypłaty odszkodowań dla byłych właścicieli. Według obecnych uregulowań dotację taką może dostać tylko Warszawa, i tylko do końca 2016 r. Zdaniem wnioskodawców to rozwiązanie kontrowersyjne, dlatego ustawa rozszerza krąg potencjalnych beneficjentów wypłat na wszystkie samorządy i znosi ograniczenia czasowe dla dopłat.

Według ustawy minister skarbu będzie mógł przekazać dotację celową na rzecz jednostek samorządu terytorialnego przeznaczonych na dofinansowanie zaspokajania przez te jednostki roszczeń byłych właścicieli mienia przejętego przez Skarb Państwa, w szczególności przez wydanie rzeczy lub wypłatę świadczeń wynikających z prawomocnych wyroków i ugód sądowych oraz ostatecznych decyzji administracyjnych wydanych w związku z nacjonalizacją mienia.

Jak mówił Marek Suski z PiS, chodzi tu m.in. o to, żeby dać "możliwość również zwrotu rzeczy, które zostały przejęte przez Skarb Państwa, a znajdują się wciąż w zasobach i nie było podstaw prawnych bardzo często do tego, żeby zwrócić zdjęcia czy pamiątki rodzinne".

Przeciw tej propozycji protestowali posłowie PO, którzy uzasadniali, że jest to "niebezpieczna koncepcja".

"To jest działanie na szkodę i dawanie argumentów kancelariom, które występują przeciwko Polsce w Strasburgu i innych miejscach (w związku z roszczeniami reprywatyzacyjnymi - PAP)" - argumentowali.

Propozycje posłów PiS poparł natomiast podsekretarz stanu w resorcie skarbu Mikołaj Wild. "Nasze stanowisko jest pozytywne względem tej ustawy" - powiedział. Jego zdaniem nie ma "zagrożenia, że z Funduszu Reprywatyzacyjnego szłoby jakiekolwiek wsparcie dla osób domagających się roszczeń reprywatyzacyjnych".

Poprawka PO, która miała wyeliminować tę możliwość, została odrzucona przez Sejm.

Ustawa ma wejść w życie z dniem następującym po dniu ogłoszenia.