Minęły trzy miesiące, odkąd Scripps Networks Interactive oficjalnie przejął
TVN i...
Jesteśmy z tego połączenia zadowoleni. Teraz musimy dopracować zasady, jak jednocześnie być właścicielem stacji i jej zarządzającym. Widać już pierwsze efekty tej współpracy. Właśnie ogłoszono, że TVN wyprodukuje jeden z naszych formatów. Chodzi o „Kitchen Crashers”, czyli „Polowanie na kuchnie”. To pierwszy krok we wzajemnej współpracy.
To tylko jeden format. W dodatku nie dla głównej anteny, lecz dla TVN Style. Trudno to traktować jako objaw silnego wpływu SNI na TVN.
To tylko pierwszy z formatów do wdrożenia. Producenci TVN przeglądają właśnie bibliotekę 30–40 naszych produkcji, by znaleźć te pasujące do polskiego rynku i widza. Myślę, że już w przyszłym roku zobaczymy ich w TVN znacznie więcej.
Jak duża będzie swoboda w adaptowaniu tych formatów do polskich warunków?
Kiedy TVN zdecyduje się na format z SNI, jest to nie tylko kwestia wprowadzenia języka polskiego, talentów, gwiazd czy umiejscowienia akcji w polskich miastach, ale także pokazania lokalnej specyfiki. Skoro mowa o „Polowaniu na kuchnie”, to oczywiste, że trzeba będzie pokazać kuchnie, problemy i rozwiązania dostępne na polskim rynku. Podobnie z innymi formatami dotyczącymi urządzania sypialni, łazienek, ogrodów.
To brzmi, jakbyście planowali nie tyle zmienić telewizję, ile odnowić wszystkie mieszkania w Polsce.
Udało nam się to z amerykańskimi, więc dlaczego nie z polskimi? Gdy ruszaliśmy w USA z ofertą programów dotyczących stylu życia, ludzie nie do końca wierzyli, że jest na nie miejsce na rynku telewizyjnym. A jednak świetnie się przyjęły.
Tylko do Polski chcecie te formaty przenosić? Czy będziemy przyczółkiem do dalszej ekspansji?
Jesteśmy już obecni w Ameryce i Azji, więc to oczywiste, że chcielibyśmy się też mocniej pojawić w Europie. Warszawa ma się stać naszą odskocznią, z której będziemy mogli szerzej rozwijać działalność.
Raczej na Europę Środkową. TVN dysponuje dobrą bazą producencką, więc jest szansa, że można by tu tworzyć programy na rynki sąsiednie.
A co z zarządzaniem telewizją jako pracodawcą? Przejście Jarosława Kuźniara do „Dzień dobry TVN” i plotki o odejściu dyrektora programowego TVN Edwarda Miszczaka to skutek waszych działań?
To nie nasza decyzja. Nie mamy i nie chcemy mieć bezpośredniego wpływu na kwestie pracownicze. Wystarczy nam bliska współpraca z zarządem stacji, który najlepiej wie, co robić w takich kwestiach. Gdyby były jakiekolwiek problemy z Edwardem Miszczakiem, na pewno by nam to przekazano, ale sami bezpośrednio się w takie kwestie nie angażujemy.
Wygląda, jakbyście byli nowymi właścicielami, ale władza pozostała w starych rękach. Tak to widzą pracownicy TVN. Sygnałem było dla nich ponad 51 mln zł nagrody, jaką sam sobie przyznał zarząd TVN.
To nie do końca tak. Nagroda wynikała z ustaleń, że 5 proc. ceny
sprzedaży spółki ponad jej oczekiwaną wartość będzie nagrodą dla zarządu. I proszę mi wierzyć: mamy wystarczająco silną pozycję, dobre kontakty z zarządem i kontrolę, by czuć się pewnie. Założenie jest takie, że SNI nie skupia się zbytnio na sprawach bieżących, za to wzięliśmy na siebie opracowanie dalekosiężnych planów, które będzie realizował zarząd. Ale łączenie SNI i TVN będzie z dnia na dzień coraz bardziej widoczne.
To dlaczego w konkursie o miejsce na MUX8 wystartowaliście jako SNI, a nie TVN?
TVN ma kompletną, stabilną, dobrze znaną ofertę kanałów tematycznych. Gdyby to TVN starał się o miejsce na multipleksie, naturalne by było, żeby robił to w imieniu jednego z tych kanałów. Z drugiej strony wciąż jest na polskim rynku miejsce dla kanału prezentującego tematycznie nową jakość. I my chcemy coś takiego zaoferować. Mamy do tego świetne możliwości: ogromną bibliotekę produkcji, środki, doświadczenie. Dodatkowo chcemy zaistnieć na polskim rynku jako odrębny podmiot: SNI, a nie TVN.
Czym konkretnie chcecie wygrać w konkursie na kanał lifestyle’owy? Oprócz was o to miejsce stara się jeszcze sześć innych podmiotów.
20 lat temu w USA też się wydawało, że w segmencie lifestyle’owym karty są rozdane, a jednak udało nam się pokazać nowe obszary dla telewizji: podróże,
dom, hobby. Mamy ogromne doświadczenie, co roku produkujemy 2500 godzin materiałów. Polska, która się szybko rozwija, w której rośnie klasa średnia, poziom wykształcenia i zamożności, jest dla nich idealnym odbiorcą.
Zgodnie z wymogami KRRiT te kanały nie mogą być w całości złożone z produkcji zagranicznych.
Nic takiego nie planujemy. Wymóg narzuca 60 proc. lokalnej produkcji, i co najmniej tyle planujemy. Jesteśmy już po spotkaniach z polskimi producentami i zaczynamy z nimi podpisywać promesy dla przyszłych produkcji na wypadek naszej wygranej. To będzie bardzo polski kanał.
Telewizja to jedno, a internet, który jest coraz poważniejszą konkurencją dla niej, to coś zupełnie innego.
Doskonale o tym wiemy. Kładziemy coraz większy nacisk na rozwój TVN Playera, czyli platformy Video on Demand. Już teraz produkowany jest dla niego specjalnie zakupiony serial „Webtherapy”, a to dopiero początek. Planujemy też własny serial dramatyczny i policyjny.
Nie obawiacie się zmian politycznych w Polsce i nowego, być może pisowskiego rządu? Rozmawiamy o lifestyle’owym obliczu TVN, ale jest to jednak stacja z dosyć wyrazistym obliczem politycznym.
W żadnym razie się nie obawiamy. Po zmianach politycznych ludzie zawsze potrzebują więcej
informacji. I TVN będzie mógł im to zaoferować.