Nowa polityka prywatności zalegalizuje przekazywanie danych użytkowników z UE do Chin. Tymczasem platformę prześwietlają lokalne sądy i regulatorzy.

Nowa polityka prywatności TikToka

Za tydzień, 2 grudnia, wejdzie w życie nowa polityka prywatności TikToka. Platforma społecznościowa, której właścicielem jest chiński gigant technologiczny ByteDance zamierza umożliwić dostęp do danych europejskich użytkowników pracownikom platformy na całym świecie, także w ojczyźnie spółki. Dyrektor ds. prywatności TikToka przyznała w rozmowie z brytyjskim „The Guardian”, że dostęp ma być wykorzystywany po to, by sprawdzać wydajność algorytmów.

Nowa polityka w istocie może jednak nie być nowinką, a jedynie legalizować praktyki, które chińska platforma stosuje od dawna. W połowie czerwca serwis BuzzFeed ujawnił, że chińscy pracownicy platformy mogą mieć dostęp do danych amerykańskich użytkowników – między innymi numerów telefonów, czy dat urodzenia. Miały to potwierdzać zapisy audio 80 wewnętrznych spotkań pracowników platformy. Według redaktorów serwisów dostęp do amerykańskich danych miało potwierdzić dziewięciu różnych pracowników z Chin. Proceder trwał co najmniej od września 2021 do stycznia. W odpowiedzi na publikację i wątpliwości polityków, które ona wzbudziła, dyrektor generalny TikToka, wysłał do senatorów list.

- ChrL nigdy nie prosiła nas o dane użytkowników z USA. Nie udostępnilibyśmy ich nawet, jeśli zostalibyśmy o to poproszeni - pisał Shou Zi Chew.

W liście wyjaśnia, ż spółka pracuje nad rozwiązaniami pozwalającymi ściśle reglamentować dostęp do danych amerykańskich użytkowników. Partnerem technologicznym „Projektu Texas”, który skupia się właśnie na przygotowaniu takiego rozwiązania, jest amerykańska spółka Oracle. To w chmurze dostarczonej przez tę firmę mają być przechowywane dane użytkowników.

Europosłowie zaniepokojeni

Doniesienia serwisu BuzzFeed zaniepokoiły europosłów z prawicowej frakcji Tożsamość i Demokracja. 30 lipca napisali do Komisji Europejskiej list z prośbą o wyjaśnienie, czy podobny proceder nie ma miejsca także w stosunku do europejskich użytkowników. „Jeśli to prawda, gigantyczne zbiory danych europejskich obywateli mogą być dostępne dla chińskich władz” – zwrócili uwagę. „Jesteśmy głęboko przekonani, że gdyby tak faktycznie się stało, byłby to poważny błąd w czasie geopolitycznego repozycjonowania Unii Europejskiej i jej sojuszników na Zachodzie” – dodali w liście.

Właśnie doczekali się odpowiedzi od przewodniczącej Komisji Europejskiej. W oficjalnym piśmie do europarlamentarzystów Ursula von der Leyen przypomniała, że na mocy zasad ochrony danych obowiązujących w UE, transfer danych użytkowników do krajów trzecich musi być zgodny z wymaganiami rozdziału 5 Ogólnego rozporządzenia o ochronie danych (RODO). Oznacza to, że spółka musi upewnić się, że poziom ochrony danych zapewniony w UE nie jest obniżony jeśli faktycznie informacje są transferowane do krajów trzecich.

Przypomniała też, że monitoring zgodności z zasadami ochrony danych osobowych w Unii leży w kompetencjach sądów i władz lokalnych i potwierdziła, że wobec TikToka toczy się już w Europie kilka postępowań.

Pozwy przeciwko TikTokowi

Dwa z nich prowadzi irlandzki regulator – to tam spółka ma siedzibę. Komisja Ochrony Danych (DPC) chce wyjaśnić, czy TikTok faktycznie przekazywał dane osobowe do Chin i czy firma przestrzega w tym zakresie prawa UE. Drugie z prowadzonych przez DPC postępowań dotyczy natomiast ochrony najmłodszych w sieci. W przypadku ujawnienia nieprawidłowości, DPC może nakładać kary w wysokości do 4 proc. globalnych przychodów.

Pozwy przeciwko TikTokowi wniesiono także w Niderlandach. Watchdog Take Back Your Privacy domaga się 2 mld euro odszkodowania za straty, które holenderscy użytkownicy ponieśli z powodu używania przez platformę wrażliwych informacji o dzieciach. Podobne zarzuty stawia też chińskiej platformie fundacja SOMI.

Stichting Massaschade & Consument domaga się z kolei 6 mld euro kary za nielegalne zbieranie danych od 4,5 miliona holenderskich użytkowników. - Żadna inna aplikacja nie potrafi tak szybko i dokładnie odwzorować preferencji i cech użytkowników, w tym ich słabości, za pomocą algorytmu. Ponieważ aplikacja jest tak uzależniająca, reklamy sprawiają, że TikTok zarabia ogromne pieniądze. Nie jest przy tym jasne jakie informacje są gromadzone i co TikTok z nimi robi. TikTok wykorzystuje profile użytkowników na dużą skalę w celach komercyjnych – uzasadniają członkowie organizacji.

TikTok chciał, by procesy odbywały się w kraju właściwym dla jego europejskiej siedziby, czyli w Irlandii, ale sąd w Amsterdamie uznał, że pozwy będą rozpatrywane na miejscu. Sprawy mają rozpocząć się w grudniu.

W sprawie Tiktoka jak do tej pory nie toczy się żadne postępowanie w Polsce. Jak przypominają jednak pracownicy Urzędu Ochrony Danych Osobowych, każdy ma prawo złożyć skargę, jeśli uważa, że jego interesy nie są odpowiednio chronione. - Administratorzy powinni dokładnie poinformować użytkowników aplikacji mobilnych m.in. o tym kto jest administratorem danych, jakie dane i w jakim celu będą przetwarzane oraz jak długo, na jakiej podstawie – informują nas urzędnicy z biura prasowego.