Byli prezesi TVP apelują do Juliusza Brauna: jeśli chcesz ratować telewizję, to nie licz na polityków. Walcz jakością, rozstawaj się ze świętymi krowami i nieudacznikami. Poprzednicy obecnego szefa telewizji na łamach DGP i Dziennik.pl mówią, jak wyprowadzić spółkę na prostą.

Różnią ich poglądy, polityczne koneksje i spojrzenie na misję, łączy sentyment do TVP i przekonanie, że ta instytucja jest dobrem narodowym.
– Wystarczyło kilka lat, aby zniszczyć najlepszą telewizję publiczną – po BBC – w całej Europie. Tego nie da się odrobić – przyznaje Andrzej Urbański. Jego zdaniem polskiej telewizji grozi ukraiński scenariusz, w którym mediów publicznych prawie nikt już nie ogląda.
– Wszystko jest możliwe: i grecki scenariusz (w którym rząd zamknął na kilka tygodni telewizję publiczną ERT – red.), i marginalizacja. Możliwe są na szczęście scenariusze bardziej optymistyczne – komentuje Jan Dworak, obecny szef KRRiT. Jego zdaniem TVP powinna otrzymać właściwe do jej zadań finansowanie publiczne, a w efekcie przekształcić się w prawdziwą instytucję kultury i forum debaty publicznej. Problem w tym, że dziś ta wizja jest nierealna.
Wedle najnowszych doniesień opłata audiowizualna ma wynosić co najmniej 10 zł. Ale projekt wciąż nie ujrzał światła dziennego. – Gdy ktoś mi mówi, że szósty rok pracuje nad ustawą, to ja wiem jedno – nie pracuje. To ściema do sześcianu – komentuje Andrzej Urbański.
Za jego kadencji TVP miała 700 mln zł więcej przychodów niż dziś, kiedy ledwo wiąże koniec z końcem. We wrześniu spółka się pochwaliła, że po trzech kwartałach 2013 r. zanotowała dodatni wynik finansowy (2,3 mln zł), ale trudna sytuacja finansowa zmusza ją do dalszych cięć.
– Gdy za moich czasów pojawił się pomysł ograniczenia budżetu TVP, wynająłem amerykańską agencję i przeprowadziłem całą kampanię w obronie finansowania telewizji – przypomina Wiesław Walendziak, który kierował TVP po likwidacji Radiokomitetu. Jego zdaniem największym wyzwaniem dla obecnego szefa telewizji będzie przekonanie wszystkich sił politycznych i opinii publicznej oraz rynku mediów komercyjnych, że warto ratować TVP. – Gdyby udało się Braunowi przekonać ich wszystkich, że TVP jest wartością ponadpolityczną, byłby to spektakularny sukces. Z najbardziej krytykowanego prezesa stałby się najbardziej hołubionym – komentuje Walendziak.
– Wielu widzów przestało płacić abonament, kiedy premier Donald Tusk wskazał na anachroniczność tej daniny – wspomina z kolei Romuald Orzeł. Przekonanie rządzącej koalicji wydaje się niemal niemożliwe.
– Rząd drugiej kadencji w trudnej sytuacji boi się przyjmować kolejne rozwiązanie, które zostanie przyjęte jako następny podatek – dodaje Walendziak.
Sami Polacy nowej daniny płacić nie chcą. Z sondażu CBOS wynika, że ponad połowa badanych (54 proc.) jest przeciwna opłacie audiowizualnej. Ściągalność abonamentu wzrosła, ale głównie dzięki mobilizacji poczty i kampanii zastraszania dłużników.
Widzowie z kolei głosują pilotami i od dawna pokazują TVP czerwoną kartkę. Dziś publiczna już nie jest liderem wielkiej czwórki. TVP1 i TVP2 przegrywają z TVN i Polsatem, a po cyfryzacji coraz częściej tracą widzów na rzecz mniejszych kanałów.
– Gdy obejmowałem TVP, miała połowę udziałów w rynku – mówi z żalem Ryszard Miazek, który fotel prezesa TVP opuścił 15 lat temu. Miazek krytykuje poziom informacji i publicystyki w TVP za to, że pokazuje świat w krzywym zwierciadle patologii. Nie zostawia też suchej nitki na planowanej restrukturyzacji, która zakłada przeniesienie części pracowników spółki do firmy zewnętrznej. – Przecież ona musi mieć swoich prezesów, zapłacić dywidendę. Wygra przetarg nie po to, by do tego interesu dołożyć. Wszystkie koszty zostaną przerzucone na nadawcę publicznego, ale w sposób ukryty – przestrzega Miazek.
Zdaniem byłych prezesów najpilniejszym zadaniem Juliusza Brauna jest zaoferowanie widzom wartościowych programów i w ten sposób odbudowanie marki telewizji. Sposób na to Andrzej Urbański widzi taki: – Prezes Braun powinien teraz postawić na to, by TVP stała się najlepszym producentem kontentu w języku polskim. Powinien rozliczać współpracowników dzień po dniu. Rozstawać się z nieudacznikami, świętymi krowami i programami, które nie mają widzów.
Wywiady z Wiesławem Walendziakiem, Andrzejem Urbańskim i Ryszardem Miazkiem czytaj na Dziennik.pl