Czy kryzys wywołany koronawirusem wprowadzi polską gospodarkę na nowe tory rozwoju? Na ile przyspieszy decyzje firm o cyfryzacji i automatyzacji biznesu? O tym wszystkim dyskutowali eksperci biorący udział w dyskusji pt. „In technology we trust” podsumowującej cykl debat i wywiadów z czołowymi postaciami polskiego życia gospodarczego publikowanych w DGP pod hasłem „Nie ma przyszłości bez przedsiębiorczości”

debata dgp
Jaka przyszłość czeka polskie firmy, czy szybciej wkroczą na ścieżkę cyfryzacji i automatyzacji. Jakie wyzwania się z tym wiążą?
Media
Robert Kroplewski, pełnomocnik ministra cyfryzacji ds. społeczeństwa informacyjnego, Ministerstwo Cyfryzacji
Robert Kroplewski: To rzeczywistość, która już jest, a nie dopiero nadejdzie. Zamknięcie granic z powodu epidemii spowodowało przyspieszenie wielu trendów, które miały już miejsce. Transformacja cyfrowa była postrzegana jako zagrożenie, teraz stała się faktem i przyszłością, od której nie ma odwrotu. Państwa musiały w związku z tym zdecydować się na inwestycje, które ją przyspieszą. Dotychczasowe trendy wskazywały, że pik cyfryzacyjny osiągniemy za pięć lat. Teraz wygląda jednak na to, że nadejdzie szybciej, bo cyfryzacja staje się widoczna w kolejnych obszarach.
Lockdown ujawnił jeszcze inne kwestie. Nie myślano do tej pory o gospodarce połączonej. Gdy zamknięto granice, a łańcuchy dostaw załamały się, zaczęto szukać substytutów surowców, komponentów, produktów, by móc dalej prowadzić biznes i produkcję. Jednak wiele z nich nie miało potrzebnych certyfikatów, przez co nie mogły być używane i koło się zamykało. Cyfryzacja i certyfikaty mają więc ze sobą wiele wspólnego, bo systemy muszą się ze sobą komunikować, a robią to w ramach określonych standardów. Zatem cyfryzacja przyszłości będzie polegała na tym, by te standardy pootwierać, czyli umożliwić do nich dostęp, tak by komunikacja między poszczególnymi urządzeniami stała się możliwa, a przez to i automatyzacja procesów czy biznesów.
Media
Artur Wiza: Pandemia pokazała, jak informatyka jest ważna w każdym sektorze. Ujawniła, że firmy słabiej przygotowane do cyfrowej obsługi klienta muszą przyspieszyć inwestycje w tym obszarze, by przetrwać. Dlatego ostatnie tygodnie to czas wzmożonych projektów, które będą kontynuowane również w kolejnych miesiącach. Na takie działania będą się decydowały nie tylko banki i administracja, ale też te sektory gospodarki, które dotąd stawiały na tradycyjną obsługę klienta.
Oczywiście hamulcem może być niepewność co do tego, co będzie działo się z gospodarką. Jednak nie powinno to dotyczyć inwestycji w informatyzację, bo te pozwalają na optymalizację kosztów, są najlepszą drogą do oszczędności.
My jako firma przekonaliśmy się o korzyściach wynikających z cyfryzacji i automatyzacji pewnych procesów. Już przed pandemią byliśmy przygotowani do prowadzenia biznesu cyfrowo. Tak jak większość firm przeszliśmy na zdalną pracę. Sytuacja pokazała nam nowe możliwości. W czasie epidemii przyszło nam wdrażać system informatyczny w jednym ze szpitali. Normalnie 40 osób do tego potrzebnych zrobiłoby to na miejscu w placówce. A tak większość swoją pracę wykonała zdalnie.
W czasie pandemii okazało się też, jak ważny przy załatwianiu codziennych spraw może być podpis elektroniczny. Pojawiła się też potrzeba zdalnej jego akceptacji. Rozwiązaniem może być wideoweryfikacja. Trwają rozmowy na ten temat z resortem cyfryzacji. Ten podpis daje bowiem większą swobodę w załatwianiu wielu ważnych spraw cyfrowo i pozwala zautomatyzować wiele funkcji w firmie.
Media
Grzegorz Rudno-Rudziński: Cyfryzacja procesów sprzedaży bardzo szybko postępuje, czego dowodem może być dynamiczny rozwój e-commerce i mam tu na myśli całość kontaktu z klientem, a nie tylko sprzedaż detaliczną. Między marcem a majem ten kanał zanotował 100 proc. wzrostu. Myślę więc, że wartość rynku e-commerce znacznie szybciej, niż oczekiwano, przekroczy barierę 100 mld zł. I to właśnie na skutek pandemii.
Ci, którzy wcześniej odkładali swoją obecność w internecie, teraz dokładają wszelkich starań, by znaleźć się w sieci. COVID-19 był jak pożar, który nagle się pojawił pod drewnianym mostem. Można było wybrać więc drogę do przodu, czyli wkroczyć w nowe obszary działania, albo cofnąć się do starej rzeczywistości, zwiększając ryzyko nieprzetrwania w nowych okolicznościach.
W powtarzalnych procesach przejście na automatyzację stanowi oczywiście zagrożenie dla miejsc pracy. Jednak nie to stanowi teraz problem, ale brak odpowiednich kadr do rozwoju przemysłu 4.0, do stymulowania tego procesu w firmach i warto skupić się na przekwalifikowaniu pracowników.
Artur Wiza: Kluczem do sukcesu będzie znalezienie uniwersalnej platformy do sprzedaży. Kto ją zbuduje, ten okaże się zwycięzcą. W Chinach już taka działa. To Alibaba. W USA też, to Amazon. Przez ogromną skalę działania są w stanie konkurować ze sklepami wielkopowierzchniowymi ceną, a dzięki temu wygrywać w walce o klienta. Nowe usługi, nowy produkt są bowiem do skopiowania, nie dają więc przewagi na długo, tak jak cena.
Robert Kroplewski: Ten, kto wystartuje z taką platformą, zyska. Jednak jest nadzieja. Do tego są potrzebne sojusze między państwami, które zadbają o transparentność działania takich platform, by śledź sprzedawany przez danego producenta ciągle widniał jako jego produkt lokalny, a nie marki znanej sieci spożywczej. Tymczasem waga pozycjonowania produktu zależy od algorytmu. Kto go zna, ten dyktuje warunki.
Łukasz Otta: Automatyzacja w biznesie będzie tak powszechna, jak będzie opłacalna dla firm. Dostęp do technologii nie stanowi dziś problemu. Ważne jest to, czy jej wdrożenie odbywa się z korzyścią dla firmy. Kilka lat temu inwestycje w tym zakresie nie opłacały się, bo był rynek pracodawcy, czyli dostęp do pracowników był nieograniczony. Z kolei przed koronawirusem sytuacja była odmienna. Pracodawcy szukali pracowników do obsługi maszyn i mieli kłopot z ich znalezieniem. Stanęli więc przed koniecznością znalezienia sposobu, by zapewnić sobie ciągłość produkcji. Automatyzacja stała się drogą do tego. Potem wybuchła epidemia, a wraz z nią firmy stanęły przed koniecznością cyfryzacji i automatyzacji procesów w celu zapewnienia bezpieczeństwa swoim pracownikom. Duże skupiska ludzkie stanowiły bowiem zagrożenie dla ich zdrowia. Tym samym pojawił się nowy motywator tych procesów, który wcześniej nie był brany pod uwagę.
Jak do tego cyfrowego świata mają się dostosować menedżerowie firm?
Artur Wiza: Przed cyfryzacją i automatyzacją nie ma ucieczki. Już przed pandemią większość firm zwiększyła swoje inwestycje w tym obszarze, mając świadomość, że wpływa to pozytywnie na obsługę klientów, ale i na koszty działalności. Lockdown, który raz się wydarzył, może się powtórzyć. Dlatego będzie przybywać firm, które będą chciały się zabezpieczyć na taką okoliczność. Firmy zastanawiają się nad tym, jakie procesy mogą zautomatyzować, jak na nowo zorganizować pracę. Ta w wersji hybrydowej zyska na popularności. To wymaga nowych umiejętności zarówno od szeregowych pracowników, jak i menedżerów.
Grzegorz Rudno-Rudziński: Na znaczeniu zyskuje aspekt zwinności organizacji, nastawienia na samoorganizację. Ludzie muszą umieć znajdować cele i w nich się odnajdywać, czuć się za nie odpowiedzialni. Do tego niezbędne są też odpowiednie narzędzia i kultura organizacyjna.
Łukasz Otta: Zwinność i adaptacja są kluczowe, by odnaleźć się w nowej sytuacji, w której wszystko szybko się zmienia. Dlatego trzeba umieć szybko opracowywać i wdrażać nowe strategie oraz pozyskiwać informacje zwrotne, czy się sprawdzają. Jeśli chodzi o nowe kompetencje, to w organizacjach nadchodzi czas zespołów interdyscyplinarnych, dzięki którym możliwe stanie się szybkie wdrożenie nowego rozwiązania czy ulepszonego modelu biznesowego. Ważne staje się współdziałanie i kooperacja dla osiągania jednego celu, np. działu produkcji, z logistyką i sprzedażą, by na punktach przecięcia powstało rewolucyjne rozwiązanie, które zadecyduje o zwiększeniu przewagi konkurencyjnej. Wśród pożądanych kompetencji staje się też umiejętność zarządzania zasobami, a w tym tworzenie zespołów, które będą partnerami w rozmowie o kierunku rozwoju lub stworzą przepis na digitalizację w organizacji.
Robert Kroplewski: Warto iść dalej, czyli postawić na kooperację z innymi partnerami, najlepiej spoza Polski, w celu tworzenia nowego produktu. To jednak pięta achillesowa polskich firm. Ale to niejedyne zagrożenie. Jak wynika z badań, 60 proc. firm nie jest zainteresowanych cyfryzacją. A jeśli tak pozostanie, to przestaną być widzialne dla rynku. Dlatego ważne jest, by zachęcać je do cyfryzacji i automatyzacji, pokazywać, że jest to opłacalne. Rolę do odegrania w tym zakresie ma państwo, Fundacja Platforma Przemysłu Przyszłości i projektowana sieć centrów innowacji cyfrowych (DIH-ów).
Artur Wiza: Niektóre firmy z oczywistych powodów mogą nie być zainteresowane obecnością w sieci, bo np. mają zbyt małą skalę działania, opierają się na stałych klientach. Poza tym e-commerce to trudny kanał. Nie wystarczy mieć produkt czy usługę, która wyróżnia się na rynku. Liczą się narzędzia dodatkowe, dzięki którym uda się je sprzedać online. A te mają ci, którzy dużo zainwestują.
Jakie wyzwania dla gospodarki wiążą się z cyfryzacją i automatyzacją?
Artur Wiza: Szansą, ale również zagrożeniem, jest chmura, którą zdominowało kilku amerykańskich gigantów IT. Już niedługo może się okazać, że to oni będą dyktować warunki dla wszystkich, a to miejsce, w którym są przechowywane i udostępniane ważne informacje, produkty i oprogramowanie dla firm.
Robert Kroplewski: Źle skonfigurowana chmura to ryzyko dla rynku, ale jest szansa na hybrydowe rozwiązanie. Mowa o zbudowaniu bazy wymiany danych. To może być podstawa ekosystemu poza organizacją i Polska popiera rozwiązanie w tym zakresie od czterech lat. Komisja Europejska również postawiła na ten kierunek, godząc się na tworzenie europejskiej przestrzeni danych.
Podsumowując: co jest ważne przy dostosowywaniu się do nowej rzeczywistości?
Robert Kroplewski: Podpowiedziałbym firmom, aby spróbowały zdefiniować, kim są, jaki jest ich produkt, i na tej podstawie znalazły swoją unikalność, przy której promowaniu skorzystałyby z narzędzi cyfrowych. Te mogą bowiem służyć rozbudowie tej unikalności, sprawić, że uzyskamy zdolność skalowalności i komercjalizację danego produktu. W ten sposób będziemy chronić swoją własność, która w świecie transformacji wynika z know-how, czyli przewagi, której nikt nie widzi, a jest kluczowa.
Grzegorz Rudno-Rudziński: W transformacji cyfrowej firm ważną rolę ogrywa element zaufania i partnerstwa. Dzięki nim można wiele osiągnąć, nie wszystko bowiem można uregulować.
Artur Wiza: Technologia jest ważna. Jednak chciałbym podkreślić, że zgodnie z naszym mottem dostarczamy ją nie tylko po to, by obniżać koszty i usprawniać działanie firm. Technologia ma służyć przede wszystkim ludziom, pracownikom, sprawiać, aby dzięki niej żyło się lepiej, a zaoszczędzony czas móc wykorzystać na robienie innych rzeczy.
Łukasz Otta: Skoro zainteresowanie digitalizacją wśród małych firm jest niskie, a głównym powodem jest obawa przed inwestycją, to uważam, że podejście to można zmienić. Potrzebna jest tylko edukacja, pokazanie, jakie wartości i korzyści niesie za sobą wdrożenie nowych rozwiązań. ©℗
Debatę moderował Marek Tejchman,
zastępca redaktora naczelnego Dziennika Gazety Prawnej

www.gazetaprawna.pl/konferencje/debaty