Komentujący starcie Dudy z Trzaskowskim zwracają uwagę, że w finale walka będzie wyrównana.
Konserwatywna telewizja Fox News, podkreślając wyraźne zwycięstwo Andrzeja Dudy w I turze wyborów prezydenckich, opisała kampanię faworyta jako skupioną na obronie tradycyjnych wartości w zdominowanym przez religię katolicką kraju i przypomniała, że urzędujący prezydent opowiada się przeciwko małżeństwom osób tej samej płci, a ruch LGBT określa mianem „groźnej ideologii”.
Według Foxa ta retoryka wespół z kontrolą niezawisłego sądownictwa i naciskiem partii rządzącej na media publiczne, by promowały jej pozytywny wizerunek, wzbudza wśród niektórych obawy, że Polska idzie śladem Węgier w lekceważeniu norm demokratycznych, które udało się wprowadzić po upadku komunizmu 30 lat temu. Wielu komentatorów zauważa, że w miniony poniedziałek Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie uznało, że kontrolowane przez rząd media jednoznacznie wspierały Dudę i nie stanęły na wysokości zadania, by relacjonować kampanię bezstronnie. Obserwatorzy stwierdzili też, że Duda używał „mowy podburzającej”, która „miała czasami charakter ksenofobiczny i homofobiczny”.
Dziennik „Washington Post” uznał, że choć Duda wygrał z miażdżacą przewagą I turę wyborów, to w II rywalizacja z Rafałem Trzaskowskim może się zacieśnić. Zdaniem autorki tekstu w waszyngtońskiej gazecie, Loveday Morris, zaplanowane na 12 lipca głosowanie może odmienić relacje Warszawy z Brukselą. W wypadku zwycięstwa prezydenta Warszawy możliwy byłby dialog o praworządności. Dalej Morris przypomina, że politycy Prawa i Sprawiedliwości wiązali ogromne nadzieje z zeszłotygodniową wizytą Dudy w Waszyngtonie, ale nie udało się ustalić żadnych konkretów w sprawie zwiększenia amerykańskiego kontyngentu w Polsce, za czym od dawna lobbuje Warszawa.
Prezydent Donald Trump powiedział tylko, że może wyśle jakieś wojsko, które dotąd stacjonowało w Niemczech, ale nie zobowiązał się do tego, że będzie to obecność stała. Brak stanowiska zdaje się potwierdzać ambasador USA w Polsce w wywiadzie udzielonym Michałowi Gostkiewiczowi z Wirtualnej Polski. Zapytana o Fort Trump, odpowiedziała, że „to było sformułowanie rozdmuchane przez prasę”, a „termin «Fort Trump» nigdy nie został użyty w wewnętrznych rozmowach strony amerykańskiej. Ja sama nigdy go nie użyłam”.
Andreas Kluth, autor powyborczego komentarza opublikowanego przez agencję Bloomberga, jest zdania, że minione głosowanie pokazało silniejszą niż kiedykolwiek polaryzację geograficzną w Polsce. Nie chodzi jednak o podziały wedle linii dawnych zaborów, a o konflikt miasto – wieś. „To nie jedyny kraj, którego miejska populacja jest w sporze z prowincjonalną, bardziej konserwatywną, ale w obliczu rozrywania europejskiego projektu przez różne siły skrajne powrót do liberalnej świadomości byłby wielkim krokiem” – pisze Kluth. I dodaje, że gdyby 12 lipca Polacy wybrali Trzaskowskiego, mogłoby się to stać punktem wyjścia do naprawiania całej Europy.
Z perspektywy wewnętrznej polityki amerykańskiej Duda mógł się dać nieopatrznie wciągnąć w panujący tam ostry spór. W dniu polskich wyborów Trump wrzucił na Twittera filmik z jednego z wieców wyborczych na Florydzie, na którym jeden z jego zwolenników krzyczy „white power!” (biała siła). To hasło białego suprematyzmu, kojarzące się z przemocą wobec Afroamerykanów. Prezydent usunął tweet po trzech godzinach po publicznych naciskach ze strony senatora Tima Scotta, jedynego czarnoskórego republikanina w Senacie i dotąd lojalnego sojusznika Trumpa. Wszystko to dzieje się w tle trwających od ponad miesiąca i przybierających różne formy protestów przeciwko strukturalnemu rasizmowi i przemocy ze strony policji.
Po wizycie Dudy w Białym Domu organizacja Black Live Matters zasugerowała w mediach społecznościowych, że w dobie największego politycznego kryzysu od 50 lat na tle rasowym w Ameryce jej prezydent lekceważy Afroamerykanów, unika z nimi dialogu, a zamiast tego zaprasza na rozmowy innego białego przywódcę. Duda został postawiony w jednym szeregu z amerykańską prawicą, która nie chce rozwiązania palących problemów społecznych.