Sąd uchylił 26 mln zł kary nałożonej przez UOKiK na producenta, który wprowadzał konsumentów w błąd. Z orzeczenia wynika, że wprawdzie do naruszenia doszło, ale nakładanie sankcji za te czyny należy do kompetencji sanepidu.
Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie jest władny, aby nakładać kary finansowe za wprowadzające w błąd reklamy suplementów diety – wynika z wyroku Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – Sądu Okręgowego w Warszawie z 13 stycznia 2020 r. (sygn. akt XVII AmA 12/18). Uchylił on nałożoną na firmę Aflofarm przez prezesa UOKiK karę w wysokości blisko 26 mln zł za wprowadzanie odbiorców w błąd. Co ważne – zakwestionował wyłącznie kompetencje do nałożenia sankcji, choć przyznał, że do wprowadzenia w błąd doszło. Aflofarm wciąż będzie musiał opublikować w mediach, na własny koszt, oświadczenie o decyzji prezesa UOKiK i wprowadzaniu konsumentów w błąd. Ma również pokryć koszty badania socjologicznego zleconego przez prezesa UOKiK (53,4 tys. zł) oraz zapłacić 618 zł z tytułu zwrotu kosztów zastępstwa procesowego na rzecz organu nadzorczego.

(Nie)kompetentny organ

SOKiK wskazał, że zgodnie z art. 103 ust. 1 pkt 1b ustawy z 25 sierpnia 2006 o bezpieczeństwie żywności i żywienia (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1252; dalej: u.b.ż.ż.) kompetencje nakładania kar za niewłaściwe znakowanie środków spożywczych ma właściwy wojewódzki inspektor sanitarny. Powołał się przy tym na zasadę lex specialis derogat legi generali (prawo o większym stopniu szczegółowości; pochodzące z aktów prawnych o tej samej mocy należy stosować przed prawem ogólniejszym) oraz zasadę non bis idem (nie kara się dwa razy w tej samej sprawie).
Rzecz w tym, że Sanepid nie korzysta ze swoich uprawnień. Zauważyliśmy to już w Tygodniku Gazeta Prawna z 6 grudnia 2019 r. w tekście „Producenci suplementów: mamy samoregulację. Eksperci: a ustawa?”. Wówczas adwokat Ewa Rutkowska, partner w kancelarii KRK Kieszkowska Rutkowska Kolasiński, podkreślała, że obowiązujące kary grzywny (w wysokości do 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia) są nieadekwatne do skali naruszeń, w efekcie nie odstraszają. – Skutek był taki, że niektórzy producenci suplementów pozwalali sobie na zbyt wiele i w przeszłości zdarzały się na tym rynku reklamy absolutnie nieakceptowalne – wskazywała mec. Rutkowska, dodając, że to właśnie z powodu pasywności oddziałów sanepidu w przeciwdziałanie niewłaściwym działaniom producentów włączył się prezes UOKiK.
Zapytaliśmy Główny Inspektorat Sanitarny, ile razy w ostatnich latach nakładał kary. W odpowiedzi otrzymaliśmy kilkusetstronicowy raport o działalności inspekcji, w którym tych danych nie znaleźliśmy.
Bartosz Fogel, radca prawny w kancelarii GFP_Legal, ocenia, że choć kara prezesa UOKiK wywołała duże poruszenie i wymusiła na branży suplementów diety wprowadzenie samoregulacji, to ocena sądu jest prawidłowa. – Oceny tej nie zmienia okoliczność, że system nadzoru sprawowany przez organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej jest nieefektywny, m.in. z uwagi na nieadekwatną w stosunku do stopnia naruszenia wysokość grożących kar za naruszenia czy praktykę organów polegającą na odstąpieniu od ich wymierzenia – przyznaje mec. Fogel.
Warto jednak zauważyć, że kara nałożona przez prezesa UOKiK jest spójna z ogłoszoną przez urząd w 2005 r. „Polityką ochrony konkurencji i konsumentów”. Czytamy w niej, że kompetencje organu antymonopolowego nie są ograniczone do wybranych sektorów. Byli urzędnicy UOKiK, którzy wdrażali tę politykę, wyjaśniają nieoficjalnie, że w pierwszej kolejności powinny reagować organy branżowe. Jeśli jednak skala naruszeń interesów konsumentów staje się zbyt duża, to potrzebna jest interwencji prezesa UOKiK. Z tego też powodu mieliśmy do czynienia z karami nałożonymi np. na Polmlek, mimo że co do zasady jakość masła kontroluje Główny Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. A także karę dla producenta wyrobów budowlanych Yetico, mimo że w pierwszej kolejności działać powinny organy nadzoru budowlanego.
Oficjalnie dowiadujemy się, że UOKiK planuje złożyć apelację. Aflofarm nie komentuje sprawy.

Konieczna regulacja

Eksperci nie mają wątpliwości – kwestię sankcji za reklamy suplementów diety trzeba uregulować. – Wyrok sądu obnaża bezradność organów państwa i wyraźnie widać, że konieczna jest zmiana prawa na takie, które pozwoli UOKiK reagować w sytuacjach, w których mamy do czynienia z wprowadzaniem konsumentów w błąd. Transparentność prawa będzie jasnym sygnałem dla przedsiębiorców, kto i za co może ich ukarać – twierdzi Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Podobnie uważa Łukasz Waligórski, farmaceuta i redaktor naczelny portalu Mgr.farm. Mówi, że po uchyleniu kary finansowej przez sąd GIS powinien albo w końcu zacząć korzystać z posiadanych uprawnień, albo po raz kolejny zainicjować zmiany legislacyjne. Przypomnijmy: we wrześniu 2017 r. GIS dyskutował z branżą na temat nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Regulacja była restrykcyjna i zakładała drakońskie kary sięgające 20 mln zł. Ostatecznie skończyło się na propozycjach.
Niedawno na łamach DGP pisaliśmy też, że 5 listopada 2019 r. podpisano porozumienie, które wypracowali wspólnie najwięksi nadawcy telewizyjni z organizacjami zrzeszającymi producentów suplementów diety. Samoregulacja dotyczy wszystkich reklam suplementów diety emitowanych od 1 stycznia 2020 r. Jednym z punktów porozumienia jest zakaz wprowadzania odbiorców w błąd poprzez wskazywanie na właściwości lecznicze lub jakiekolwiek zastosowanie lecznicze suplementów. Eksperci wyrażali wątpliwości, czy samoregulacja nie będzie działać tak samo skutecznie, jak przepisy sankcyjne. Dziś nie mają już złudzeń. – Jest końcówka lutego i gołym okiem widać, że samoregulacja nie przynosi rewolucyjnych efektów. Reklamy suplementów diety nie stały się ani łagodniejsze, ani mniej wprowadzające w błąd – uważa Marek Tomków. Z kolei Łukasz Waligórski dodaje, że głównym problemem nie są reklamy w radiu i telewizji. – Najbardziej bulwersujące przypadki wprowadzania konsumentów w błąd co do suplementów diety są w internecie i w prasie. Robią to mali producenci, niezrzeszeni w żadnych organizacjach i nieobjęci samoregulacją – mówi.