Poniedziałkowa sesja na nowojorskich giełdach zakończyła się mocnymi spadkami w ślad za powrotem obaw o kondycję globalnej gospodarki. Inwestorzy nie chcą podejmować ryzyka, a niepewność budzi m.in. sytuacja w Hongkongu oraz Argentynie.

Dow Jones Industrial na zamknięciu spadł o 1,49 proc. do 25.896,44 pkt. S&P 500 zniżkował o 1,23 proc. do 2.882,69 pkt. Nasdaq Comp. spadł o 1,20 proc. do 7.863,41 pkt.

Inwestorzy starają się ustalić, jakie nastawienie ma Biały Dom do dalszych negocjacji handlowych z Chinami.

W ubiegły piątek prezydent USA Donald Trump stwierdził, że Waszyngton nie jest jeszcze gotowy na zawarcie umowy handlowej z Pekinem i że planowane na przyszły miesiąc rozmowy z Chinami mogą zostać odwołane.

Z kolei doradca ds. handlu w Białym Domu Peter Navarro poinformował, że Stany Zjednoczone nadal planują przeprowadzić kolejną rundę negocjacji handlowych z Chinami.

Według analityków Goldman Sachs nie należy się spodziewać podpisania umowy handlowej USA-Chiny przed jesiennymi wyborami prezydenckimi w USA w 2020 r. Bank obniżył też prognozę wzrostu PKB w USA w IV kw. o 0,2 pp. do 1,8 proc.

„Rosną obawy, że wojna handlowa wywoła recesję” – napisali analitycy Goldman Sachs.

Lawrance Summers, były sekretarz skarbu USA powiedział, że wojna handlowa USA-Chiny jest „nierozsądna”, ponieważ tracą na niej firmy i pracownicy z USA.

"Tracimy znaczne zasoby z powodu niepewności, zmniejszonych inwestycji, zmniejszonego tworzenia miejsc pracy, w imieniu domniemanych korzyści w przyszłości, które nie będą duże” – powiedział Summers w wypowiedzi dla telewizji CNN.

Morgan Stanley prognozuje trzy obniżki stóp procentowych w USA w tym roku. Według analityków MS rentowność 10-letnich obligacji USA wyniesie na koniec roku 1,60 proc.

Ludowy Bank Chin ustalił fixing juana na 7,0211 za 1 USD, podczas gdy analitycy prognozowali 7,029 za 1 USD.

W komunikacie opublikowanym na stronie internetowej Ludowego Banku Chin zastępca gubernatora Pan Gongsheng napisał, że pomimo wstrząsów zewnętrznych nie dojdzie do nieuporządkowanego osłabienia waluty.

Ludowy Bank Chin (PBoC) podał w piątek, że opowiada się za „racjonalną” oceną ryzyk dla perspektyw wzrostu krajowego PKB, dając do zrozumienia, że zmiana podejścia do polityki monetarnej albo wprowadzenia środków stymulacji gospodarczej nie jest kwestią najbliższej przyszłości.

„PBoC nie ma problemu z obecnym stanem gospodarki. Jeśli jednak wzrost będzie nadal zwalniał, w pewnym momencie priorytetem będzie jego stabilizacja” – powiedział dyrektor ds. rynku chińskiego w Macquarie Securities Larry Hu.

Były zastępca prezesa PBoC Chen Yuan powiedział w sobotę, że wskazanie przez USA na Chiny jako „manipulatora walutowego” oznacza, że „wojna handlowa przekształca się w wojnę finansową i wojnę walutową”.

"Kurs wymiany walutowej powinien pozostać elastyczny i zdeterminowany przez rynek, aby pomóc w amortyzacji szoku wynikającego z nowych ceł” – napisano w raporcie Międzynarodowego Funduszu Walutowego, opublikowanego w poniedziałek.

"Oczekiwania rynkowe dotyczące dalszej deprecjacji juana mogą również prowadzić do spadku wartości innych walut, szczególnie tych o silnych powiązaniach handlowych z Chinami. Mimo że wskazanie przez USA na Chiny jako na manipulatora walutowego nie będzie miało istotnego wpływu na chińską politykę oczekujemy, iż stanowisko obu krajów w sporze handlowym ulegnie utwardzeniu” - ocenili analitycy agencji Moody's w raporcie.

Kurs waluty argentyńskiej wzrósł w poniedziałek na nowe historyczne szczyty 59,2 wobec amerykańskiego dolara, rosnąc ponad 28 proc.

Analitycy wskazują, że rynki zareagowały w ten sposób na przegraną w niedzielnych prawyborach prezydenckich w Argentynie urzędującej głowy państwa Mauricio Macriego. Komisja wyborcza podała, że Fernandez, kandydat koalicji ugrupowań opozycyjnych, uzyskał 47,65 proc. głosów, a obecny prezydent Mauricio Macri 32,66 proc., po przeliczeniu 99 proc. głosów.

Rynki zaczęły się obawiać, iż Macri może nie wygrać zaplanowanych na październik wyborów prezydenckich.

"Wydaje mi się, że nie ma sposobu na osłodzenie porażki Macriego. Reakcją rynków na pewno będzie panika" - powiedział Abhijit Surya, analityk w The Economist Intelligence Unit.

"Obozy obu kandydatów są w szoku. Jedno jest pewne - Argentyńczycy nie chcą już polityki cięć i oszczędności" - dodała Jimena Blanco, dyrektorka ds. badań ryzyka w Verisk Maplecroft.

Ze spółek notowanych na Wall Street Tullow Oil zyskiwał w poniedziałek 20 proc. w reakcji na zgodne z prognozą wyniki związane z eksploatacją ropy z Jethro-1.

AMS tracił 11,5 proc., a Osram zyskał 11 proc. po złożeniu oferty przejęcia przez AMS firmy Osram po 38,50 euro za akcję.

Akcje spółki Thomas Cook taniały 20 proc. - spółka poszukuje dodatkowych 150 mln funtów kapitału.

Na lotnisku w Hongkongu już czwarty dzień z rzędu trwają antyrządowe protesty. W poniedziałek po południu zarząd lotniska odwołał wszystkie odloty i większość przylotów, gdy protest przybrał na sile.

Chińskie rządowe biuro ds. Hongkongu i Makau oceniło, że miasto znajduje się "w krytycznym punkcie" i że pojawiły się oznaki "terroryzmu".

Indeks Hang Seng spadł o ok. 16 proc. od kwietniowych szczytów, w związku z toczącymi się od dziesięciu tygodni protestami, które wybuchły w Hongkongu z powodu nowelizacji prawa ekstradycyjnego, która umożliwiłaby m.in. przekazywanie podejrzanych do Chin kontynentalnych.

Z tygodnia na tydzień demonstracje stawały się bardziej gwałtowne i regularnie przeradzały się w starcia między ich uczestnikami a policją.

W ostatnich tygodniach nasilają się obawy, że chińskie władze mogą użyć wojska do pacyfikacji protestów w Hongkongu, choć wielu ekspertów uznaje taki scenariusz za mało prawdopodobny.