Po rekordowej frekwencji w I kwartale kino z rozpędem weszło w kolejną część roku. Także dzięki kapryśnej aurze.
Najpopularniejszym filmem II kwartału jest na razie wysokobudżetowa produkcja „Avengers: koniec gry”, wieńcząca cykl Marvela. Film pokazywany w Polsce od końca kwietnia do poprzedniego weekendu zgromadził w kinach ponad 1,6 mln widzów. Na całym świecie zdążył już zarobić ponad 2 mld dol. (lepszy wynik miał tylko „Avatar”). Nad Wisłą nie dojdzie pewnie do 2 mln widzów, ale biorąc pod uwagę niewielką popularność adaptacji komiksów w naszych kinach – zazwyczaj gromadzą po kilkaset tysięcy osób – to i tak świetny wynik.
W I kwartale sale projekcyjne odwiedziło 18,8 mln widzów / DGP
Dobrze idzie też w tym roku całej branży kinowej w kraju. – Na bazie wyników kwietnia i pierwszej połowy maja można powiedzieć, że obserwujemy utrzymanie trendu z I kwartału – stwierdził niedawno Tomasz Jagiełło, członek zarządu Agory SA i szef sieci kin Helios, prezentując rosnące przychody tego segmentu.
Trend z pierwszych trzech miesięcy roku był dla kina zdecydowanie pozytywny i przyniósł branży kolejny rekord. Sale projekcyjne odwiedziło bowiem 18,8 mln widzów. To najlepszy wynik od kilku lat. I to osiągnięty po roku, gdy sprzedano prawie 60 mln biletów (59,2 według GUS), poprawiając rekord z 2017 r., który wydawał się nie do pobicia (56,7 mln).
Tomasz Jagiełło zwraca uwagę, że kinu pomogła pogoda: jest chłodniej i bardziej deszczowo niż rok temu. Kluczowy był jednak repertuar.
Analizując przyczyny systematycznego wzrostu polskiego box office,u, badaczka rynku Anna Wróblewska w serwisie Stowarzyszenia Filmowców Polskich podkreśla, że pracują na to „w dużej mierze polskie tytuły”. Wśród dziesięciu najchętniej oglądanych w I kwartale br. filmów znalazły się cztery krajowe produkcje. Zajęły całe podium – z komedią „Miszmasz, czyli Kogel mogel 3” na czele (prawie 2,4 mln widzów). Czy w całym roku padnie kolejny rekord?
– Pamiętajmy, że ubiegłoroczny wynik zaburzył „Kler”, na który poszło ponad 5,1 mln osób – odpowiada Krzysztof Michałowski, dyrektor zarządzający serwisu Filmweb. – To była największa widownia od wielu lat, wyjątkowe zjawisko. Zwykle o bardzo dużym sukcesie mówimy, gdy film przekracza 2 mln, a przy 3 mln to jest sukces gigantyczny. Trudno liczyć, że będziemy mieli taki „Kler” co roku, a tym samym, że padnie kolejny rekord. Nawet jeśli tegoroczny wynik nie okaże się lepszy od tego z 2018 r., to spodziewam się, że będzie zbliżony. A w 2020 r. uda się zapewne przebić rok 2019. Innymi słowy: na przestrzeni lat widownia kinowa powinna raczej rosnąć, a nie maleć – uważa.
Optymistyczna jest też prognoza w raporcie kwartalnym Agory. „Dostępny repertuar filmów na 2019 r. pozwala sądzić, że w całym tym roku frekwencja będzie na zbliżonym poziomie do tej odnotowanej w 2018 r.”. – Na pewno myślę o tym roku lepiej niż o poprzednim w analogicznym okresie – zadeklarował na spotkaniu z analitykami i dziennikarzami Jagiełło.
Za najsilniejszy magnes kinowy oprócz rodzimych produkcji Krzysztof Michałowski uważa animacje dla dzieci. – Z polskich filmów czekają nas jeszcze m.in. premiery „Piłsudskiego” i „Legionów”, które powinny przyciągnąć wielu widzów, pewnie pójdą na nie też szkoły – mówi Michałowski. – Będzie ponadto kilka polskich komedii romantycznych – ten gatunek jest u nas niezwykle popularny – oraz nowy film Patryka Vegi – dodaje.
Wśród zaplanowanych na ten rok animacji i filmów dla dzieci jest sporo mocnych tytułów, a kilka zapowiada się szczególnie dobrze pod kątem frekwencyjnym. Zobaczymy m.in. „Sekretne życie zwierzaków domowych 2”, „Toy Story 4” i kultowego „Króla Lwa”, którego zwiastun wygląda obłędnie. Będzie też druga część „Krainy lodu”, która na całym świecie była fenomenem, a od tego czasu ta marka jeszcze się umocniła. – Myślę, że wynik drugiej części roku powinien być jeszcze lepszy – uważa dyrektor Filmweb. I wylicza, że z zagranicznych produkcji do kin wejdzie też pod koniec roku dziewiąta część „Gwiezdnych wojen”: „Skywalker odrodzenie”, zamknięcie obecnej trylogii. – To będą na pewno 2 mln widzów, a może i więcej – mówi. Perspektywy dla kina są więc całkiem dobre. Niezależnie od pogody, która ma wprawdzie pewien wpływ na frekwencję, ale nie należy go przeceniać. Nie jest już tak, że w dobrą pogodę kina świecą pustkami. Jak zauważa Michałowski, ta forma rozrywki z roku na rok się upowszechnia, co jest wypadkową kilku czynników: m.in. bogacenia się społeczeństwa, 500+, coraz większej liczby kin i dostępności repertuaru czy promocji na bilety. Przed branżą wciąż jest duże pole do rozwoju, bo mimo rekordów polska średnia chodzenia do kina pozostaje poniżej europejskiej.