Technologiczny gigant postanowił zgromadzić w jednym miejscu cyfrowe wydania amerykańskich gazet. To dla nich szansa na zwiększenie zasięgu. Jednak nadgryzione jabłko drogo wycenia swoje usługi.
Pomysł Apple polega na tym, że artykuły z tytułów prasowych różnych wydawców, które dziś chronią paywalle, będzie można bez ograniczeń czytać na jednej platformie internetowej w ramach stałej miesięcznej opłaty. Nowa usługa stanie się więc dla prasy tym, czym Netflix jest w świecie filmów i seriali.
Jak informuje „The Wall Street Journal”, koszt subskrypcji wyniesie ok. 10 dol. miesięcznie. Dla porównania: cyfrowy abonament samego „WSJ” kosztuje prawie trzy razy tyle (28,99 dol.), a podstawowa wersja dostępu do internetowego serwisu i aplikacji „The Washington Post” to wydatek 6 dol. co cztery tygodnie.
Nowa usługa Apple ma wystartować w tym roku – najprawdopodobniej już wiosną. Będzie to płatna część obecnej aplikacji Apple News, w której użytkownicy urządzeń mobilnych z nadgryzionym jabłkiem mogą znaleźć bezpłatne informacje z serwisów internetowych wydawców amerykańskich, brytyjskich i australijskich.
Szczegóły Apple poda na konferencji 25 marca, ale na amerykańskim rynku prasy pomysł technologicznego giganta wywołał już spory ferment. Według doniesień mediów firma chce bowiem zachować dla siebie aż połowę wpływów z subskrypcji. Reszta pieniędzy, która trafi do wydawców, będzie – jak podaje „WSJ” – dzielona zależnie od czasu, jaki użytkownicy poświęcą na czytanie każdego z tekstów. Właściciele tytułów prasowych otrzymają też wszystkie przychody z reklam.
Obecnie trwają rozmowy z wydawcami. Według informacji amerykańskich mediów branżowych opór wobec planów Apple stawiają m.in. „The New York Times” i „The Washington Post”. Największe gazety są zarazem najsilniejszymi graczami na rynku cyfrowym, którzy zdążyli już zbudować własne bazy subskrybentów. Wydawca „NYT” informował na początku lutego, że w minionym roku wpływy jego segmentu cyfrowego wyniosły 709 mln dol. – w tym 400 mln z samej sprzedaży abonamentów, które wykupuje już 3,3 mln osób (na 4,3 mln wszystkich prenumeratorów gazety). Celem „NYT” jest przekroczenie progu 10 mln subskrybentów do 2025 r. W tej sytuacji wydaje się zrozumiałe, że gazeta woli mieć swój w pełni kontrolowany produkt cyfrowy niż drobny udział w przedsięwzięciu giganta technologicznego.
Poza tym, choć wydawcy nie ujawniają swoich zastrzeżeń wprost, wiadomo, że nie dotyczą one tylko finansowej strony współpracy z Apple. Obawiają się m.in., że nie uzyskają pełnego dostępu do bazy danych o subskrybentach z nowej platformy dystrybucji treści i będą im świadczyć usługi w ciemno.
Im mniejszy wydawca, tym mniejsze opory przed oddaniem połowy przychodów. Powód jest jasny: gigant z jabłkiem w logo to szansa dotarcia do odbiorców, którzy inaczej mogliby w ogóle nie trafić w sieci na artykuł z danego pisma. Zależnie od siły zaangażowania Apple w promocję nowej usługi w grę mogą wchodzić dziesiątki milionów użytkowników – obecna aplikacja Apple News ma ich ok. 90 mln. Według serwisu Recode, wydawców, którzy podpisali już umowy na umieszczenie ich treści na nowej platformie, jest „wielu”, choć nie padają żadne nazwy. Anonimowy dyrektor wydawniczy powiedział Recode, że faktycznie wpłacone dolary są ważniejsze niż procent hipotetycznych przychodów. Gazety „wolą mieć mniejszy udział w większym biznesie niż większy w małym” – kwituje Recode.
Apple nie komentuje sprawy swojego „prasowego Netflixa”. Wiadomo jednak, że w swoich dotychczasowych serwisach pobiera niższe prowizje niż ta, której oczekuje od wydawców. Przykładowo: za transakcje w App Store gigant zatrzymuje dla siebie od 15 do 30 proc. wartości. Nie przekracza też 30 proc., gdy potrąca za swoje usługi właścicielom nagrań sprzedawanych w Apple Music. Spółka potrzebuje dziś jednak nowego źródła przychodów, bo wpływy ze sprzedaży iPhone’ów – stanowiące większość jej obrotów – zmalały w ostatnim kwartale o 15 proc. Prezes firmy Tim Cook w liście do inwestorów na początku br. obniżył też prognozy finansowe ze względu na napięcia handlowe między Chinami a USA.