Klauzula o unikaniu opodatkowania ma zapobiegać nieuczciwej działalności globalnych korporacji. Jednak może też przysporzyć kłopotów firmom działającym na licencji zagranicznych marek
Czy polska firma, która działa w ramach sieci franczyzowej pod szyldem zagranicznej marki, może zostać potraktowana przez urzędników fiskusa jak ktoś, kto celowo unika płacenia podatku w Polsce? Zdaniem prawników takie realne zagrożenie istnieje. A to przez nieprecyzyjne brzmienie klauzuli o unikaniu opodatkowania.
Lek na optymalizację
W ostatnich latach jednym z najczęściej poruszanych w Sejmie tematów był ten, jak doprowadzić do sytuacji, by największe podmioty gospodarcze zaczęły płacić nad Wisłą podatki. Pomysłów było wiele. Ostatecznie parlamentarzyści postanowili oddać w ręce fiskusa narzędzie nazywane klauzulą przeciw unikaniu opodatkowania. Została ona wprowadzona ustawą z 13 maja 2016 r. o zmianie ustawy – Ordynacja podatkowa oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 846) i obowiązuje od 15 lipca.
Pole do nadinterpretacji
Nowo dodany art. 119a par. 1 stanowi: „czynność dokonana przede wszystkim w celu osiągnięcia korzyści podatkowej, sprzecznej w danych okolicznościach z przedmiotem i celem przepisu ustawy podatkowej, nie skutkuje osiągnięciem korzyści podatkowej, jeżeli sposób działania był sztuczny (unikanie opodatkowania)”. A w przepisie kolejnym ustawodawca wskazał, że w razie zaistnienia sytuacji z par. 1 skutki podatkowe czynności określa się na podstawie takiego stanu rzeczy, jaki mógłby zaistnieć, gdyby dokonano czynności odpowiedniej.
Mówiąc prościej: jeśli urzędnik uzna, że np. spółka w sztuczny sposób pomniejszyła swe obowiązki wobec budżetu państwa, to określi brakującą kwotę i zobowiąże przedsiębiorcę do jej uregulowania.
Brzmienie art. 119a ordynacji podatkowej budzi jednak wątpliwości. Czy da się bowiem łatwo zinterpretować, co w prawie znaczy pojęcie „sztuczny sposób działania”? Czy rzeczywiście urzędnik jest w stanie ocenić, jaka czynność byłaby w danym stanie faktycznym „odpowiednia”? Eksperci są podzieleni. I wielu z nich wskazuje, że z powodu niejasności nowej regulacji ucierpieć może mały biznes, który nawet nie myśli o unikaniu opodatkowania, w tym w szczególności restauratorzy.
Klauzula przeciwko unikaniu opodatkowania miała zwalczyć takie praktyki, jak kosztowna dzierżawa znaku. Przedstawiciele Ministerstwa Finansów oraz minister szef Stałego Komitetu Rady Ministrów Henryk Kowalczyk potrzebę wprowadzenia klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania w postaci klauzuli generalnej pokazywali na prostym przykładzie. Wyobraźmy sobie bowiem prowadzącą w Polsce biznes sieć np. hipermarketów. Działalność jest wykonywana przez zarejestrowaną nad Wisłą spółkę kapitałową prawa polskiego. CIT powinien być więc płacony w Polsce. Tyle że cała sieć rokrocznie wykazuje straty lub w najlepszym razie jej zysk netto oscyluje wokół zera. Powód? Zawarła umowę na dzierżawę znaku towarowego (stanowiącego logo sieci) ze spółką prawa, np. cypryjskiego, która ma wszelkie prawa do znaku. I płaci cypryjskiej spółce kwoty rzędu kilkudziesięciu milionów złotych rocznie. Tym oto sposobem okazywało się, że biznes był prowadzony w Polsce, a korzyści dla państwa w postaci pobranego podatku dochodowego nie było. – Na rynku handlu detalicznego na 30 mld zł CIT zagraniczne sieci płacą zaledwie 10 proc. – przypomina Adam Abramowicz, poseł PiS.
Tyle że łatwo wyobrazić sobie inny przypadek. Otóż mamy drobnego polskiego przedsiębiorcę, który prowadzi restaurację. Uznaje, że lepiej prowadzić biznes pod szyldem znanej na świecie marki niż przez lata budować własną renomę. W związku z tym z globalną korporacją zawiera umowę licencyjną. Jednym z jej elementów jest ustalenie opłaty za prawo do korzystania ze znaku. Opłata ta – podobnie jak w wyżej wspomnianym przypadku – jest odprowadzana za granicę, do wybranej przez globalny podmiot spółki, która zarządza prawami do znaku. W takiej sytuacji jednak nie powinno być wątpliwości co do tego, czy polski przedsiębiorca unika opodatkowania. Odpowiedź ekspertów jest zgodna: oczywiście, że nie. Dzierżawi on znak od zagranicznej spółki tylko dlatego, że jest to warunek współpracy ze znaną na świecie siecią gastronomiczną.
Zagrożenie dla biznesów
Niektórzy prawnicy jednak mają wątpliwości, czy do tego samego wniosku dojdą urzędnicy fiskusa. Wielu z nich uważa, że niestety funkcjonariusze pójdą po linii najmniejszego oporu i wszędzie tam, gdzie dostrzegą dzierżawę znaku od zagranicznego podmiotu, skorzystają ze swoich nowych uprawnień. A polski przedsiębiorca zapłaci podwójnie (opłatę za dzierżawę znaku plus podatek – tak jakby za prawa do znaku nie płacił) oraz narazi się na wiele kontroli.
– Mając na względzie dotychczasową praktykę wielu urzędów, to przy przepisach posługujących się klauzulami niedookreślonymi w zasadzie opodatkowanie każdej sytuacji można zakwestionować – wskazuje Mirosław Siwiński, radca prawny i doradca podatkowy w kancelarii prof. Witolda Modzelewskiego. – Można znaleźć wiele takich przykładów. Urzędnicy zarzucają podatnikom naruszenie przepisów, często nie przedstawiając żadnego dowodu, odmawiając stronom dowodów przeciwnych. I, mówiąc kolokwialnie, podatnik jest załatwiony – dodaje.
Równie pesymistyczna jest dr Irena Ożóg, była wiceminister finansów, obecnie partner zarządzający w kancelarii Ożóg Tomczykowski. Jej zdaniem przepisy rzeczywiście pozwolą na walkę z podmiotami z sektora MSP, a nie tylko tymi największymi stosującymi optymalizację, co leżało u podstaw uchwalenia klauzuli.
– Kluczowy problem związany jest z kryteriami oceny, czy doszło do działania w sztuczny sposób. Oceniać to będą przecież urzędnicy, a taka ocena wymaga często bardzo rozległej wiedzy o prawie i gospodarce. Mam wątpliwości, czy nie będzie dochodziło do nieprawidłowości na niekorzyść polskich przedsiębiorców – wskazuje dr Ożóg.
Zastrzeżenia mają też politycy. Janusz Piechociński, były wicepremier i minister gospodarki, osoba bądź co bądź doskonale znająca realia działania urzędów, wskazuje, że obecnie urzędnicy wciąż zbyt często zakładają, iż przedsiębiorcy dążą jedynie do oszukania państwa. A takie założenie prowadzić może do wydawania pochopnych decyzji.
Ryzyko a rzeczywistość
Niektórzy eksperci są jednak lepszej myśli. Do nich zalicza się m.in. radca prawny Katarzyna Ostrowska, partner w kancelarii Ostrowska Legal. Jej zdaniem oczywiście niczego – gdy mamy do czynienia z klauzulą generalną – nie można wykluczać. Niemniej jednak ekspertka nie spodziewa się zmasowanego ataku fiskusa na polski biznes. – Takie ryzyko oceniam jako znikome. Nie wyobrażam sobie, by organ podatkowy mógł identycznie potraktować globalny koncern opierający swój model działania na dzierżawie znaku od spółki zarejestrowanej w raju podatkowym oraz polskiego restauratora, który płaci za możliwość korzystania ze znaku, bo jest mu to niezbędne w prowadzeniu biznesu – wskazuje.
W poprawne stosowanie klauzuli przez urzędników wierzy też adwokat Dominika Kupisz, kierująca praktyką podatkową w kancelarii Squire Patton Boggs Święcicki Krześniak. Powód? W przypadku podmiotów niepowiązanych (a za takie należy uznać np. polskiego restauratora i globalną korporację) trudno będzie udowodnić, że dana struktura jest sztuczna. – Musiałoby to oznaczać, że dwa niezależne podmioty specjalnie się umówiły i w sposób nierynkowy ukształtowały między sobą stosunki. A takie rozumowanie wydaje się nieracjonalne – zaznacza.
Tyle że upatrujący w klauzuli więcej zagrożeń niż korzyści od razu ripostują: jeden urzędnik rzeczywiście uzna, że nie ma problemu, ale drugi może go już dostrzec.
Katarzyna Ostrowska uważa, że nie powinniśmy obawiać się niejednorodnej praktyki organów. A to dlatego, że rozpatrywanie spraw związanych z unikaniem opodatkowania należy do ministra finansów. – Wydaje się więc, że zapewniona będzie jednolitość poglądów, a także wierność założeniom, które legły u podstaw wprowadzenia przepisów dotyczących unikania opodatkowania – twierdzi. W przeciwnym razie rozwiązanie, które ma pokazać przedsiębiorcom, że wszyscy są równi wobec prawa, okazałoby się ciosem polityków wymierzonym w niezamierzonym kierunku. A koniec końców obróciłoby się przeciwko nim.
WAŻNE Niektóre polskie firmy działające pod zagranicznymi markami fiskus może potraktować tak samo jak tych, którzy celowo unikają płacenia podatku dochodowego.