Nie tylko sklep, ale też właściciel marki może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za czyn nieuczciwej konkurencji w postaci pobierania innych niż marża handlowa opłat za przyjęcie towaru do sprzedaży – uznał Sąd Najwyższy.
Sprawa dotyczyła zwrotu ponad 700 tys. zł, którego zażądała firma D., producent i dystrybutor mrożonek, od spółki E. prowadzącej sieć marketów hurtowych oraz będącej franczyzodawcą wielu marek rozmaitych sklepów detalicznych i minimarketów. Firmę D. i spółkę E. łączyła umowa o współpracy, na mocy której ta pierwsza dostarczała do sklepów będących w sieci tej drugiej mrożonki. E. pobierała z tego tytułu opłaty uzależnione od obrotu.
Sądy I i II instancji uznały, że jest to ewidentna opłata półkowa zabroniona przez art. 15 ust. 1 pkt 4 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1010).
Problem polegał jednak na tym, że E. w istocie nie była właścicielem sklepów, do których firma D. dostarczała produkty. Właścicielami były różne podmioty (osoby fizyczne, spółki), a firma E. udostępniała im jedynie markę na zasadach franczyzy. Poza tym sądy przyjęły, że art. 15 ust. 1 pkt 4 ustawy o nieuczciwej konkurencji zawiera domniemanie prawne – jeżeli w umowie o współpracy określone jest wynagrodzenie inne niż marża handlowa, to pozwana sieć sklepów lub właściciel marki handlowej musi wykazać, że wynagrodzenie to przysługiwało nie tylko za przyjęcie towaru do sprzedaży, ale też za inne usługi. Inaczej mówiąc, ciężar dowodu przerzucony został na stronę pozwaną.
Te problemy prawne miał rozstrzygnąć Sąd Najwyższy, do którego trafiła skarga kasacyjna E. Orzeczenie okazało się korzystne dla spółki, gdyż skargę SN uwzględnił i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Jednak nie we wszystkich kwestiach zgodził się z kasatorem.
– Artykuł 15 ust. 1 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji jest tak skonstruowany, że dotyczy utrudniania dostępu do rynku, a czyny utrudniające ten dostęp mogą wykraczać poza wykaz określony w poszczególnych punktach tego przepisu. Tym samym można przyjąć, że w określonych sytuacjach odpowiedzialność za popełnienie takiego czynu nieuczciwej konkurencji spoczywać będzie także na franczyzodawcy – powiedział sędzia Jacek Grela.
Zdaniem SN nie można jednak w prosty sposób przyjąć, że skoro umowa przewidywała określone opłaty, jest to opłata handlowa naruszająca przepisy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Należy ustalić, czy była tu ekwiwalentność – czy za wynagrodzenie od dostawcy pozwana spółka była obowiązana do określonych świadczeń.
– W stosunkach handlowych obowiązuje także zasada swobody umów i autonomii woli stron, stąd powstaje pytanie: czy ta swoboda nie doprowadziła do wykroczenia poza granice wyznaczone przepisami prawa? Tego zaś sąd apelacyjny nie ustalił – podkreślił sędzia Grela.
Co do domniemania istnienia niedozwolonych opłat w umowie SN wskazał, że powód powinien wykazać, że utrudniono mu dostęp do rynku przez pobieranie opłaty bez ekwiwalentnego świadczenia po stronie sieci handlowej lub franczyzodawcy. Tym samym nie można mówić, że w każdej takiej sprawie występuje domniemanie prawne przełamujące zasady określone w art. 6 kodeksu cywilnego (zgodnie z którym ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne).

orzecznictwo

Wyrok Sądu Najwyższego z 12 lipca 2019 r., sygn. akt I CSK 289/18.