Wyższe opłaty dodatkowe to odpowiedź firm pożyczkowych na obniżenie stopy lombardowej NBP. Rada Polityki Pieniężnej od początku listopada obniżyła stopy procentowe o 1,75 pkt proc. Dotyczy to również stopy lombardowej, która – zgodnie z ustawą antylichwiarską – wyznacza górny limit oprocentowania kredytów i pożyczek.
Jak spadał limit oprocentowania pożyczek / Dziennik Gazeta Prawna
Pułap to czterokrotność stopy lombardowej. W pół roku maksymalna dopuszczalna wielkość odsetek spadła z 25 proc. do 18 proc.
Niektóre firmy pożyczkowe – których problem dotyczy bezpośrednio – próbują walczyć ze spadkiem przychodów. Provident, lider rynku, na przełomie lutego i marca podjął decyzję – jak mówi jego rzecznik Roman Jamiołkowski – o dostosowaniu kosztów. W niektórych przypadkach – jak przy pożyczkach udzielanych przelewem czy produktach z obsługą domową, ale udzielanych na stosunkowo długo (90 tygodni) – klienci płacą mniej. Ale koszty pozostałych produktów mimo spadku oprocentowania pozostały bez zmiany. A to oznacza, że firma podwyższyła opłaty dodatkowe, niwelując w ten sposób skutki zmniejszenia stopy lombardowej.
Podobnie zresztą zrobiła konkurencja. Jarosław Konopka, prezes białostockiej Marki, mówi, że aby utrzymać całkowity koszt pożyczki na dotychczasowym poziomie, zwiększono opłatę przygotowawczą przy pożyczkach wypłacanych na konto. Wzrosła również opłata w przypadku pożyczek przywożonych do domu klienta.
Konopka dodaje, że podwyżka opłat dotyczy tylko nowo udzielanych pożyczek. Dla tych, którzy zaciągnęli pożyczkę wcześniej, będzie ona teraz tańsza. To dla klientów dobra wiadomość. Ale dla samej spółki – już niekoniecznie. – Obniżki stopy procentowej w 2013 r. do 18 proc. powodują spadek przychodów z tytułu korekty rat dla obecnych klientów Marki. Szacowane łączne straty wyniosą ok. 200 tys. zł – mówi prezes.
Po spadku stóp pożyczki są mniej rentowne także dla serwisu Wonga.com. Jednak firmy tego typu – udzielające krótkoterminowych pożyczek spłacanych w jednej racie przez internet – są dość odporne na zmiany stopy lombardowej. Wynika to ze struktury kosztów pożyczki ponoszonych przez klienta. W firmach takich jak Provident odsetki to ok. 13,5 proc. kosztów w najbardziej popularnym produkcie (pożyczka 1000 zł na 60 tygodni z obsługą domową). Za to w Wonga.com odsetki to zaledwie kilka procent. Dla przykładu: według danych spółki w kwietniu średnia wielkość pożyczki wynosiła 441 zł na 24 dni. Jej koszt wynosił 128 zł – z czego odsetki to zaledwie 4 proc. Reszta to prowizja.

Ulga dla użytkowników kredytówek

Większość banków stosuje maksymalny pułap oprocentowania zadłużenia na wystawianych przez siebie kartach kredytowych. Z danych porównywarki Comperia wynika, że dzieje się tak w przypadku ok. 110 na 170 kart oferowanych w Polsce. Kolejnych kilkanaście kredytówek ma odsetki od kilku setnych do kilku dziesiętnych części procentu poniżej ustawowego limitu. Każdy ruch stopy lombardowej w dół dla posiadaczy tych kart oznacza zmniejszenie kosztów obsługi zadłużenia o co najmniej 1 proc. Spadek oprocentowania kart może jednak utrudnić dostęp do tego produktu dla klientów uznawanych przez banki za ryzykownych. Sprzedaż kredytówek dla tej grupy opłaca się instytucjom pod warunkiem wysokiej marży, a spadek odsetek uniemożliwia jej stosowanie. W rezultacie pogrzebane mogą zostać nadzieje bankowców na zakończenie spadkowego trendu liczby wydanych kart. Na koniec ub.r. Polacy mieli ich niecałe 6,5 mln, o 400 tys. mniej niż w grudniu 2011 r. W rekordowym 2009 r. było ich 10,9 mln.