Do tej pory Komisja Nadzoru Finansowego jawiła się jako zdecydowany przeciwnik firm pożyczkowych w Polsce. Ostatni raport komisji nie pozostawia złudzeń, pożyczki niebankowe mają swoje miejsce na rynku finansowym. Następnym krokiem powinna być regulacja tego rynku, tak aby zlikwidować złe praktyki. Pytanie, czemu tak późno?

Chwilówka a pożyczka

Jaka jest różnica pomiędzy firmami pożyczkowymi a chwilówkami? Przede wszystkim kilkadziesiąt tysięcy procent RRSO. KNF chyba po raz pierwszy tak jasno i dobitnie postanowił uwydatnić, że na rynku finansowym w Polsce jest miejsce dla szybkich pożyczek, ale w pewnych ramach prawnych.

W prezentacji nt. sytuacji banków w 2012 r., eksperci KNF napisali: "Rynek firm pożyczkowych cechuje relatywnie stabilny, ograniczony rozwój, z wyraźnym osłabieniem w 2009. Nieznaczne przyspieszenie wzrostu w 2011 r. mogło mieć związek z uchwaleniem Rekomendacji T, ale skala zjawiska była marginalna. Większy wpływ na przejście niektórych klientów banków do firm pożyczkowych miał proces samoregulacji banków, który spowodował ograniczenie kredytowania klientów o najniższym standingu finansowym”.

Dalej w raporcie czytamy: "Firmy pożyczkowe są naturalnym elementem gospodarki wolnorynkowej, a RRSO nie jest właściwą miarą do oceny „chwilówek”.

Regulacja rynku to podstawa

To jasny sygnał, że KNF nie chce walczyć ze wszystkimi firmami pożyczkowymi. Wydaje się, że dużymi krokami zbliżamy się do normalizacji sytuacji na rynku pożyczek finansowych, ich rejestracji, a także licencjonowania. Przychyla się do tego największa firma pożyczkowa w Polsce, Provident.

„W naszej opinii najlepszym sposobem na zabezpieczenie interesów klientów byłoby licencjonowanie usług pożyczkowych. Branża pożyczkowa jest obecnie bardzo zróżnicowana. Są firmy o stabilnych fundamentach, mające transparentne umowy i oferującą wysoką jakość usług i gracze nastawieni na szybki zysk, którzy nie inwestują na w relacje z klientem.

Uważamy, ze nadzór nad branżą sprawiłby, że interesy konsumenta byłyby lepiej zabezpieczone. Dopiero następnym krokiem, kiedy na rynku zostanie zapewniona transparentność należy wrócić do dyskusji na temat maksymalnych limitów na RRSO” – informuje rzecznik Providenta, Roman Jamiołkowski.

UOKiK karze? I dobrze

Problem w tym, że nikt nie chce podjąć się stworzenia przestrzeni prawnej na tym rynku. Temat regulacji pożyczek pozabankowych przerzucany jest jak „gorący kartofel” z rąk do rąk od KNF, przez ministerstwo finansów, aż po UOKiK. Na razie nie ma mocy sprawczej, aby którakolwiek z instytucji chciała się tym zająć.

Tydzień temu UOKiK postanowił się jedynie upomnieć o konsumentów, przedstawiając raport dot. reklam parabanków. Od stycznia do kwietnia 2013 roku prezes UOKiK przeanalizowała reklamy parabanków ukazujące się w prasie, radiu, telewizji, mediach elektronicznych, telegazetach, a także ulotki i plakaty. Sprawdzono reklamy 37 przedsiębiorców, 23 przedsiębiorców stosowało reklamy, które są sprzeczne z prawem. Główny zarzut to zwrot w reklamie: kredyty bez BIK.

„Praktyki reklamowe firm pożyczkowych, na które zwraca uwagę raport UOKiK mogą być problemem na rynku. Konsument powinien czuć się bezpiecznie, dlatego rozważamy zorganizowanie Okrągłego Stołu z naszymi klientami po to, aby poznać ich opinie i oczekiwania, co do sposobu prowadzenia działań marketingowych oraz promocyjnych przez sektor” – dodaje Jamiołkowski z Providenta.

W tym przypadku rola UOKiK-u jest ważna i wiedzą o tym również przedstawiciele firm pożyczkowych.

Koniec złych chwilówek? Tak, jeśli podzielone firmy, połączą siły

Dziś nikt nie ma żadnej kontroli nad firmami pożyczkowymi. Przede wszystkim cierpią klienci nieuczciwych pożyczkodawców. Cierpią też na tym firmy, gdzie RRSO to nie 50 tysięcy procent, tylko 100 – 130 procent. Gdyż, nie ma się co oszukiwać, to biznes, i to biznes bardzo dochodowy. Żadna z firm nie reklamuje się jako najtańsza na rynku, bo taka być nie może. Czerpie zyski z wysokiego oprocentowania. Klient firmy pożyczkowej wie, że cena za ten produkt finansowy jest wysoka. Dlatego ważna jest edukacja i informacja.
Firmy pożyczkowe zgodne są co do jednego. Limit RRSO, który wskazuje się jako jeden z pomysłów na ukrócenie lichwiarskiego oprocentowania w wielu nierzetelnych „chwilówkach” jest dla nich nie do przyjęcia. Szczególnie straciłyby na tym firmy, które pożyczają pieniądze na krótki termin, w zasadzie musiałyby zaprzestać działalności.

Zgadzają się natomiast na pełną regulację rynku i wydawanie licencji. „Wdrożenie limitu RRSO to kardynalnie zły pomysł. Nie można znaleźć żadnego praktycznie merytorycznego uzasadnienia dla limitu kredytowego opartego na RRSO. Dla zwiększenia bezpieczeństwa i poziomu ochrony praw konsumenta proponujemy stworzenie rejestru, z wymogami co do formy organizacyjno-prawnej, kapitałowymi i odnoszącymi się do zasad corporate governance, w tym wymogi co do zarządzających takimi podmiotami. To wykluczy te firmy, które mogą aktualnie działać na granicy prawa, czy poza nim, a których nie dotyka żadna kontrola, nie spełniają żadnych obowiązków informacyjnych” - zauważa Andrzej Roter, Dyrektor Generalny Konferencji Przedsiębiorców Finansowych, jedynego na razie stowarzyszenia tego typu firm w Polsce.
W podobnym tonie wypowiada się Loukas Notopoulos z Vivus.pl: „Na świecie występują 3 modele regulacji firm pożyczkowych: nadzór urzędu takiego jak KNF albo bank centralny, nadzór urzędu ds. ochrony konkurencji lub samoregulacja. Najgorszym rozwiązaniem byłoby powołanie nowego tworu, np. centralnego urzędu ds. firm pożyczkowych. Naszym zdaniem najlepsza opcja to samoregulacja, na zasadzie izby branżowej”.

Problem jest jeden. Na razie większość firm pożyczkowych, które mogłyby się zrzeszyć, woli stawiać na własną odrębność i nie kojarzenie ich z chwilówkami. Należący do KPF Provident w grudniu ubiegłego roku postanowił z niej wystąpić. Prezes Vivus.pl mówi o kolejnym stowarzyszeniu, które ma powstać. To powoduje, że nie ma jednego silnego partnera, z którym KNF mógłby rozmawiać o potencjalnym nadzorze i uregulowaniu rynku. Czas ucieka, a kolejne rzesze klientów parabanków wpadają w spirale kredytowe. Warto, aby tak nadzór finansowy jak i firmy pożyczkowe zaczęły myśleć, jak tę sytuację naprawić.