Podwyżki to niejedyny sposób ubezpieczycieli, którzy próbują zrekompensować sobie straty na komunikacyjnym OC. Oszczędzają na wypłatach.
Votum, jedna z największych w kraju kancelarii reprezentujących klientów w sporach z ubezpieczycielami, właśnie mocno ścięła prognozy finansowe na 2016 r. Przychody będą o 9 proc. mniejsze, a zysk o niemal jedna piątą mniejszy, niż pierwotnie zakładano. Powód: zaostrzenie polityki płatniczej ubezpieczycieli, które wymusiło wytoczenie większej liczby procesów sądowych.
– Zaostrzenie polityki płatniczej ubezpieczycieli obserwujemy w niemal każdym segmencie, przede wszystkim w sprawach z OC komunikacyjnego, które dominują w naszym portfelu – przekonuje Bartłomiej Krupa, wiceprezes Votum. – Możemy potwierdzić generalne usztywnienie stanowiska firm ubezpieczeniowych, jeśli chodzi o wysokość wypłat. Dotyczy to wszystkich kategorii spraw. Nie zważają na to, że po procesach za jakiś czas będą musiały zapłacić więcej, niż deklarowały przed tym etapem – potwierdza Jolanta Zendran, wiceprezes Europejskiego Centrum Odszkodowań.
Według Votum usztywnienie podejścia ubezpieczalni pogłębiło się w III kw., a najbardziej odczuwalne jest w mniejszych szkodach dotyczących ludzi, głównie po kolizjach, gdzie nie dochodzi do żadnych złamań i urazów wewnętrznych. Chodzi np. o uraz skrętny kręgosłupa szyjnego. Tu wypłaty są niewysokie, ale liczne. Jakiś czas temu za takie niewielkie szkody wypłaty wynosiły 5–10 tys. zł. Teraz zdarza się, że wypłacają tylko 500 zł.
Bartłomiej Krupa podkreśla, że to sprawy, w których uraz potwierdzają badania medyczne. – Przy lżejszych uszkodzeniach, do których doszło w wyniku kolizji, ubezpieczyciele jeszcze kilka lat temu potwierdzali np. 3–5-proc. uszczerbek na zdrowiu, teraz przy analogicznych sprawach jest to zero do 1 proc. To powoduje spadek oferowanej przez nich kwoty – wskazuje prezes Krupa.
Rozmówcy DGP takie działania towarzystw tłumaczą m.in. ich dużymi kłopotami z OC komunikacyjnym. W 2015 r. straciły na tych polisach ponad 1 mld zł, a do czerwca 2015 r. już ponad 600 mln zł. Takie straty, przy rosnących odszkodowaniach, spowodowały, że zakłady zaczęły mocno podnosić w tym roku ceny. Według porównywarki Rankomat za najtańsze OC bezszkodowi kierowcy płacili w październiku o blisko 43 proc. więcej niż rok temu, a sprawcy dwóch lub więcej szkód już ok. 70 proc. więcej.
– Dziurę finansową w OC próbują zasypać, nie tylko podwyższając ceny polis, lecz także obniżając odszkodowania – ocenia Bartłomiej Krupa.
Ubezpieczyciele takich opinii nie chcą komentować. Nie ma też jeszcze pełnych danych o wypłatach z OC po trzech kwartałach 2016 r. Z biuletynu Ośrodka Informacji Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego wynika, że do połowy 2016 r. zakłady za szkody osobowe z OC dokonały 76,7 tys. wypłat, a odszkodowania wyniosły 664,4 mln zł. Rok temu było to 90,3 tys. wypłat wartych 655,4 mln zł. Szkód majątkowych w tym roku było 583,9 tys. wobec 550 tys. w 2015 r., a odszkodowania sięgnęły niemal 1,9 mld zł wobec 1,76 mld zł rok wcześniej.
Towarzystwa nieoficjalnie przyznają, że mocno zaczęły weryfikować między innymi urazy odcinka szyjnego kręgosłupa, częste przy uderzeniu auta z tyłu. Branżę zmobilizować miała sytuacja w Wielkiej Brytanii, gdzie panuje epidemia wyłudzeń z tego tytułu. Bronią się też przed roszczeniami związanymi z naruszeniem dóbr osobistych poprzez zerwanie więzi rodzinnych z osobami najciężej poszkodowanymi w wypadkach. To stosunkowo nowy typ roszczeń zgłaszany z polis OC. – Takie sprawy zwykle trafiają do sądów. Obok przypadków, w których ofiara jest np. w śpiączce, pojawiają się też roszczenia po złamaniu nogi, bo poszkodowany nie mógł pomagać żonie w domu czy grać z dzieckiem w piłkę – mówi przedstawiciel jednego z ubezpieczycieli.
Ubezpieczyciele wypłaty za szkody osobowe z OC szacują na podstawie własnych wewnętrznych tabel. Nie ma oficjalnego taryfikatora, który określałby ich poziom za szkody na ciele czy wysokość zadośćuczynień za krzywdę dla ofiary czy jej bliskich.
Coraz więcej spraw trafia do sądów m.in. w związku z sukcesywnym rozszerzaniem odpowiedzialności ubezpieczycieli, m.in. na bazie uchwał Sądu Najwyższego. Obecnie duża część z nich dotyczy roszczeń zgłaszanych przez bliskich śmiertelnych ofiar wypadków, które wydarzyły się przed 2007 r. Według ubezpieczycieli to jedna z ważniejszych przyczyn podwyżek cen OC. – Składki płacone przed laty przez kierowców i zakładane przez nas rezerwy nie uwzględniały części dzisiaj pojawiających się roszczeń. Poszerzanie odpowiedzialności towarzystw za stare sprawy odbija się więc na kierowcach, którzy płacą składki teraz – mówi jeden z ubezpieczycieli.
Rosnące wypłaty m.in. za takie zdarzenia spowodowały, że Komisja Nadzoru Finansowego w obawie przed destabilizacją sektora ubezpieczeniowego zaczęła prace nad rozwiązaniami, które pozwolą uregulować kwestię ustalania wysokości zadośćuczynienia za szkody niemajątkowe. Forum Zadośćuczynień utworzone przez KNF działa od kilku miesięcy. W pierwszej kolejności skupiło się na rozwiązaniu legislacyjnym dotyczącym wypłaty z tytułu śmierci osoby bliskiej.
Według Grzegorza Prądzyńskiego, prezesa Polskiej Izby Ubezpieczeń, który wczoraj w liście do premier Beaty Szydło tłumaczył przyczyny wzrostu stawek OC, określenie jednoznacznych zasad i stałych stawek zadośćuczynień byłoby jednym z kluczy do rozwiązania problemu rosnących opłat za ubezpieczenia komunikacyjne. Dzisiaj nie wiadomo, kto ma prawo domagać się odszkodowania i jaką kwotę przyzna sąd, co powoduje, że biznes ubezpieczeniowy staje się nieprzewidywalny.