W tym tygodniu poznamy efekty prac prezydenckiego zespołu zajmującego się sprawą przewalutowania kredytów. Nadzór przypomniał, że sytuacja frankowiczów nie jest zła.
– Jest jasne, że ochrona kredytobiorców przed kryzysem zadłużenia może usprawiedliwiać ograniczenia w swobodzie przepływu kapitału i prowadzenia działalności gospodarczej. Ale w naszej opinii zezwolenie kredytobiorcom na zmianę waluty kredytu z franka szwajcarskiego na euro po sztucznie niskim kursie wymiany i obciążenie kosztami niemal w całości kredytodawców przekracza to, co jest konieczne do uniknięcia kryzysu i ochrony kredytobiorców. Jest problem, który wymaga rozwiązania, to oczywiste. Musimy więc znaleźć odpowiednie rozwiązanie, zgodne z traktatowymi wolnościami. Takie, które pozwoli utrzymać zaufanie inwestorów do Chorwacji – tak o skutkach przewalutowania kredytów frankowych u najnowszego członka Unii mówił kilka tygodni temu w Parlamencie Europejskim Jonathan Hill, unijny komisarz ds. stabilności finansowej i usług finansowych.
Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich, jest przekonany, że jeśli u nas uchwalona zostanie ustawa, która koszty przewalutowania kredytów frankowych przerzuci na banki, również należy się spodziewać krytycznej reakcji ze strony Komisji Europejskiej. – Jest cały repertuar możliwych działań, od Komisji Europejskiej przez postępowania arbitrażowe po Trybunał Konstytucyjny. Tymczasem takie kwestie powinny być załatwiane w formule konsensusu. Na Węgrzech w sprawie kredytów frankowych doszło do porozumienia banków komercyjnych z administracją rządową przy współudziale banku centralnego – wskazuje w rozmowie z DGP przedstawiciel ZBP.
Frankowy kłopot / Dziennik Gazeta Prawna
Najnowsze propozycje dotyczące ustawowego sposobu rozwiązania sprawy kredytów frankowych powinniśmy poznać w tym tygodniu – po zakończeniu prac prezydenckiego zespołu ekspertów, który od dwóch miesięcy zajmował się projektem przewalutowania. Zespół ma zakończyć prace dziś. – We wtorek odbędzie się prezentacja jego sugestii i konkluzji, a w środę lub czwartek debata pod auspicjami Kancelarii Prezydenta, coś w rodzaju ostatniego wysłuchania stron – zapowiedział w TVN24 Marek Magierowski, rzecznik Andrzeja Dudy.
Przed weekendem „Gazeta Wyborcza” napisała, że nowy pomysł polega na przewalutowaniu pozostającej do spłaty części kredytu po kursie z dnia udzielenia pożyczki. Klienci banków mieliby zaś oddać bankom to, co dotychczas zarobili dzięki temu, że oprocentowanie ich kredytów było niższe niż takich samych hipotek, ale udzielonych w złotych. Dla banków oznaczałoby to straty idące w miliardy złotych. Sposobem na ich wyrównanie byłoby dokapitalizowanie ich przez Narodowy Bank Polski lub Bank Gospodarstwa Krajowego.
Tego typu dokapitalizowanie z punktu widzenia Unii Europejskiej mogłoby być uznane za pomoc publiczną. W takim wypadku konieczna byłaby zgoda na program pomocowy ze strony Komisji Europejskiej.
Cytowany przez agencję Bloomberg Sławomir Horbaczewski, jeden z członków prezydenckiego zespołu, stwierdził, że nie słyszał o pomyśle opisywanym przez „Gazetę Wyborczą”.
W opublikowanym w piątek raporcie o sytuacji banków Urząd Komisji Nadzoru Finansowego przedstawił porównanie sytuacji osób, które w podobnym czasie brały kredyty frankowe i złotowe. Według UKNF osoby, które zaciągały kredyty walutowe na możliwie najdłuższe terminy (35–40 lat), początkowo spłacały raty nawet o ponad 70 proc. niższe od klientów złotowych. W przypadku osób, które zadłużyły się we frankach w pierwszej połowie 2009 r., czyli już po wybuchu kryzysu, istnieje możliwość, że nawet dziś płacą raty niższe niż ci, którzy w podobnym czasie wzięli kredyty złotowe. A gdy pominie się kredyty najkrótsze (15-letnie), płacą oni mniej, niż wynosiła najwyższa rata kredytów złotowych.
„Analiza sytuacji kredytobiorców frankowych wskazuje, że generalnie jako cała grupa znajdują się oni w relatywnie dobrej sytuacji i nie powinni mieć problemów z obsługą swoich zobowiązań. W szczególności silne osłabienie złotego względem franka zostało skompensowane spadkiem stopy LIBOR oraz wzrostem wynagrodzeń” – stwierdził UKNF.
I dodał: „Gdyby Rada Polityki Pieniężnej w latach 2012–2015 nie dokonała silnej redukcji stóp procentowych, to w przypadku większości generacji kredytów frankowych, mimo silnego osłabienia złotego względem franka, do jakiego doszło w latach 2008–2015, kredytobiorcy frankowi nadal byliby w lepszej sytuacji niż kredytobiorcy złotowi (wynika to z różnicy stóp WIBOR i LIBOR). W przypadku zmiany warunków rynkowych sytuacja kredytobiorców frankowych ponownie może się okazać korzystniejsza”.