- Sektor bankowy sam nie udźwignie przewalutowania kredytów frankowych - uważa Szymon Midera, prezes Banku Pocztowego.
„Konstrukcja podatku bankowego nie jest odporna na agresywną i kreatywną optymalizację podatkową” – to główny wniosek opracowania ekspertów podatkowych z SGH. Podatek wymaga poprawek?
Pojawiają się propozycje sanacji zapisów ustawy o nim. Jest kilka rzeczy, nad którymi warto byłoby się zastanowić.
Jakie na przykład?
Sama konstrukcja podatku i model jego liczenia. Jesteśmy jednym z niewielu krajów europejskich, w którym podatek bankowy liczony jest od aktywów. Jest pięć krajów, które zdecydowały się na taką formułę. W pozostałych wybrano liczenie podatku od pasywów.
Dlaczego tak, a nie inaczej?
Aktywa to kredyty plus papiery skarbowe. Taka konstrukcja nie zachęca banków do wzmożonej akcji kredytowej.
Dlaczego to jest problem?
Od 2008 r. aktywa, kredyty instytucji niefinansowych wzrosły o ponad 50 proc., do ponad 900 mld zł. To koło zamachowe gospodarki.
Oparcie podatku na pasywach zmieni sytuację?
W krajach Europy Zachodniej po kryzysie finansowym rządy wprowadziły podatki, których celem było odzyskanie zainwestowanych pieniędzy publicznych i stworzenie funduszy zabezpieczających banki w przyszłości. Więc był to zupełnie inny cel. Chodziło o zapobieganie kryzysom finansowym, które mogą się wydarzyć w przyszłości. U nas celem jest pozyskanie dodatkowych środków do budżetu, czyli typowy cel fiskalny.
Może lepiej poszukać rozwiązań, które dodatkowo opodatkowałyby zysk?
CIT bankowy to ok. 4 mld zł rocznie. Najwyższy sektorowy CIT w kraju: 26 proc. CIT-u płaconego przez podmioty gospodarcze. W ciągu ostatnich kilkunastu lat banki zapłaciły ponad 40 mld zł czystego CIT.
Jak rozwiązać kwestię frankową?
Bank Pocztowy nie ma tego wyzwania przed sobą.
Więc może obiektywnie i z zewnątrz oceniać sytuację.
Zgłoszono kilka propozycji i teraz trzeba rozmawiać. Propozycję złożoną przez Kancelarię Prezydenta KNF wyceniła na ok. 50–60 mld zł...
...w międzyczasie pan prezydent zapowiedział, że będzie nowy projekt ustawy, który ma uwzględniać zarówno potrzeby osób, które wzięły kredyty, jak i sytuację sektora finansowego, by nie zachwiać jego bezpieczeństwem. Jak powinien wyglądać ten dobry projekt?
Dzisiaj czytałem, że ten, kto zaproponuje takie zrównoważone rozwiązanie, dostanie polską Nagrodę Nobla. To na pewno nie jest prosty temat. Mogę jedynie powiedzieć, że jeśli sektor bankowy zostanie w całości obciążony kosztami przewalutowania portfela, w sektorze bankowo-finansowym mogą się pojawić zawirowania.
Bank Pocztowy kredytów we frankach nie udzielał, wielu Polaków ich nie brało. Dlaczego grupie frankowiczów trzeba pomagać? Według ostatniej ankiety CBOS 54 proc. Polaków uważa, że to niesprawiedliwe.
Powtórzę: szukajmy kompromisu, bo sektor bankowy nie udźwignie w całości tych kosztów.
A w jakiej części udźwignie? Czy podział, który zaproponowała np. KNF, gdzie chodziło o równe podzielenie kosztów pomiędzy banki i klientów, jest do zaakceptowania, czy też na banki powinna przypadać większa część?
Nie chcę się wypowiadać w imieniu przedstawicieli banków, których bezpośrednio dotyczy ta kwestia. Tylko zwracam uwagę, że mamy wiele obciążeń, które się materializują. Mamy wzrost opłaty ostrożnościowej, mamy podatek, o którym rozmawialiśmy, są też czynniki jednorazowe, które dotknęły sektor. Wreszcie od początku roku mamy podwyższone wymogi kapitałowe. Kwestię przewalutowania portfeli walutowych trzeba rozpatrywać w szerszym kontekście.
A czy nierozwiązanie tego problemu nie będzie problemem dla sektora bankowego? Ci, którzy mówią, że problem frankowy trzeba zlikwidować, wskazują, że nawis ryzyka dla niektórych instytucji finansowych może okazać się tragiczny dla całego sektora.
Ten nawis jest już zdyskontowany w wycenach. W ubiegłym roku prowadziliśmy wielomiesięczne przygotowania do debiutu giełdowego Banku Pocztowego. To jest oczywiste, że rynek kapitałowy dyskontuje z wyprzedzeniem tego typu ryzyka.
Również kwestię zagrożenia płynności dla niektórych instytucji finansowych?
Dzisiaj nie ma takiego zagrożenia i nie ma co straszyć kryzysem w sektorze bankowym.
W miesiąc 100 osób skorzystało z nowo utworzonego funduszu wsparcia kredytobiorców. To pana zdaniem wynik wysoki czy niski?
Znam te dane, ale proszę wziąć pod uwagę, że fundusz operacyjnie zaczął przyjmować wnioski w drugiej połowie lutego. Trzeba jeszcze poczekać.
Czyli jest niska rozpoznawalność i faza rozruchu?
To pytanie warto skierować do osób odpowiedzialnych za operacyjne funkcjonowanie funduszu. On nas kosztował 600 mln zł, ale działa zbyt krótko, by oceniać jego wyniki.