Wprowadzony niedawno podatek może zachęcić instytucje finansowe do wyprzedaży złych długów. Zwłaszcza hipotecznych.
Eksperci są zgodni – wprowadzony dopiero co podatek bankowy będzie dla tych instytucji dodatkowym bodźcem do pozbywania się kredytów spłacanych nieregularnie. Z punktu widzenia banku trzymanie takiego kredytu będzie coraz mniej opłacalne: powiększa mu on poziom aktywów (które są przecież opodatkowane), nie przynosi zaś przychodów.
– Wprowadzenie podatku bankowego powinno w pewnym stopniu wpłynąć pozytywnie na wielkość podaży pakietów wierzytelności, zwłaszcza hipotecznych. Kredyty hipoteczne charakteryzują się relatywnie niską marżowością dla banków i niemal nigdy nie są spisywane do zera w bilansie. Dlatego wprowadzenie podatku od aktywów wpłynie prawdopodobnie na wzmożoną chęć wyprzedawania przez banki właśnie niespłacanych kredytów hipotecznych – ocenia Jarosław Sojka, analityk Domu Maklerskiego Michael-Ström.
Sprzedaż portfeli kredytów hipotecznych na polskim rynku jeszcze raczkuje. W ubiegłym roku podaż tego typu złych długów wynosiła około 5 mld zł. Na tle całego rynku – ok. 15–16 mld zł – to niewielka część jak na potencjał, jaki ma ten segment. Wartość złych kredytów mieszkaniowych to – według danych Narodowego Banku Polskiego z końca stycznia – prawie 11 mld zł.
Windykatorzy w nieoficjalnych rozmowach twierdzą, że banki mają dużą ochotę sprzedawać wierzytelności hipoteczne. Problem jednak polega na tym, że wyceniały je zbyt drogo w stosunku do możliwości kupujących, co mogło być głównym powodem braku dużych transakcji na rynku wierzytelności hipotecznych w ostatnim czasie.
Branża jednak zgadza się z opiniami analityków: podatek bankowy powinien zachęcić banki do bardziej aktywnego szukania chętnych na złe długi, zwłaszcza hipoteczne. Tym bardziej że – jak zauważa Piotr Krupa, prezes firmy Kruk – nie tylko podatek bankowy jest ich zmartwieniem. Prezes wymienia jeszcze m.in. rygorystyczne wymogi kapitałowe: banki muszą mieć odpowiednio wysoki poziom kapitałów w stosunku do swoich aktywów. Jednym ze sposobów osiągnięcia tych wskaźników jest tzw. delewarowanie, czyli zmniejszanie wielkości aktywów, np. poprzez sprzedaż tych niepracujących. Dodatkowym bodźcem może być chęć poprawy wyników finansowych. Po styczniu zysk sektora bankowego wyniósł 1,2 mld zł i był o 11 proc. niższy niż rok wcześniej.
– Na dziś nie jesteśmy w stanie dokładnie oszacować skali dodatkowej podaży portfeli. Ale podatek bankowy powinien bardziej wpłynąć na skłonność tych instytucji do sprzedaży portfeli zabezpieczonych hipotecznie – ocenia Piotr Krupa.
Szansę dla rynku widzi także Sławomir Szarek, prezes Grupy Lindorff w Polsce. Według niego banki analizują obecnie, jak przeprowadzić takie transakcje, bo można się spodziewać, że nie będą to małe oferty.
– Nie mówimy o podaży portfeli o wartości rzędu 100 mln zł, tylko raczej miliard złotych plus. Do tej pory banki w pierwszej kolejności sprzedawały kredyty po bezskutecznej egzekucji. Pytanie, jak będą teraz do tego podchodziły. Być może na sprzedaż trafią kredyty, w których przeterminowanie spłat jest stosunkowo świeże. Dzięki podatkowi bankowemu podaż może się zwiększyć nawet o kilkadziesiąt procent. Ale kiedy tak się stanie, trudno w tej chwili wyrokować – wskazuje prezes Szarek.
Anna Gawęska, prezes firmy Ultimo, też jest zdania, że jednym ze skutków wprowadzenia podatku bankowego może być większa skłonność banków do sprzedaży coraz „świeższych”, przedegzekucyjnych portfeli, za które będzie płacona relatywnie wyższa cena. Na razie robiły to niechętnie, m.in. ze względów podatkowych. Do tej pory znacząca większość spraw – ok. 80 proc. wystawianych do sprzedaży – to sprawy po umorzonej egzekucji. Jednak zdaniem Gawęskiej najprostszym sposobem czyszczenia bilansów będzie pozbywanie się wierzytelności szczególnie angażujących relatywnie duży kapitał na dłuższy czas, tzn. portfeli hipotecznych oraz korporacyjnych.
– Co powinno wpłynąć na urealnienie cen płaconych obecnie za portfele wierzytelności, szczególnie w przypadku portfeli zabezpieczonych hipotecznie – uważa prezes Ultimo. Jej zdaniem wartość podaży wierzytelności hipotecznych może w tym roku przekroczyć pułap 5 mld zł, osiągnięty w roku ubiegłym.

Krzysztof Borusowski, prezes firmy Best, dodaje, że ważnym czynnikiem decydującym o podaży wierzytelności hipotecznych będzie też sposób rozwiązania sprawy kredytów we frankach. Na razie w sprawie dużo jest znaków zapytania: Komisja Nadzoru Finansowego wydała opinię do prezydenckiego projektu ustawy, w którym stwierdziła, że jego wdrożenie może skończyć się kryzysem finansowym. Ale przedstawiciele rządu deklarują, że zamierzają rozwiązać problem kredytów walutowych. Obecnie w puli niespłacanych kredytów hipotecznych te we frankach stanowią niemal połowę.