Pani Beata została potrącona przez samochód na przejściu dla pieszych. – Na miejsce wypadku przyjechała policja i przesłuchała kierowcę – mówi czytelniczka. – Trafiłam na kilka dni do szpitala i dostałam miesięczne zwolnienie lekarskie. Zastanawiam się teraz, jak uzyskać należne mi odszkodowanie. Ubezpieczyciel zapewnia mi zapłatę w przypadku uszczerbku na zdrowiu, a także w razie pobytu w szpitalu. Zgłosiłam więc szkodę, ale nie dostałam pieniędzy. Z pism wynika, że nie dostarczyłam odpowiedniej dokumentacji – denerwuje się pokrzywdzona
Ubezpieczeni często nie są poinformowani, jakie prawa im przysługują, jeśli ulegną wypadkowi komunikacyjnemu. Zdarza się, że ich niewiedza jest wykorzystywana i otrzymują świadczenia znacznie zaniżone, a nawet zostają z niczym. Istnieje kilka sposobów na uzyskanie rekompensaty. Są to: żądanie naprawienia szkody lub zadośćuczynienia przed sądem karnym, zapłata z polisy OC sprawcy wypadku, a także wypłata świadczenia z własnego ubezpieczenia. Dla otrzymania zadowalającej sumy warto wykorzystać wszelkie dostępne środki. Jeśli uzyskana kwota jest zbyt niska, można również wytoczyć postępowanie cywilne.
Z wypowiedzi czytelniczki wynika, że uszczerbek na zdrowiu trwał dłużej niż siedem dni. Sprawa zatem nie skończy się na mandacie. Przysługuje jej prawo złożenia wniosku do sądu o naprawienie szkody lub zadośćuczynienie. Odszkodowanie należy się za straty materialne, takie jak wydatki na leki i rehabilitację, zniszczone ubrania, nieotrzymanie części pensji z powodu zwolnienia. Możliwe jest także żądanie zwrotu tak zwanych utraconych korzyści, na przykład wtedy, gdy w wyniku wypadku straciło się szansę na podjęcie pracy.
Zadośćuczynienie natomiast stanowi rekompensatę poniesionych krzywd. W przeciwieństwie do odszkodowania jego wartość jest subiektywna i stosunkowo trudno ją obliczyć.
Osoba ubezpieczona powinna więc, w zależności od poziomu negatywnych przeżyć, sama podać satysfakcjonującą kwotę. Krzywdy najczęściej materializują się w postaci utraty zdrowia, lęków i urazów psychicznych lub długotrwałego leczenia. Warto na poparcie żądanej kwoty wskazać też przyjemności, których zostało się pozbawionym w wyniku poniesionego urazu. Brak możliwości aktywnego spędzania czasu to niewątpliwie przykra konsekwencja wypadku.
Trzeba jednak wiedzieć, że sąd orzekając o wysokości środka karnego, może nie uwzględnić w pełni poniesionych strat. Dzieje się tak dlatego, że wyrok często jest adekwatny do poziomu zarobków uzyskiwanych przez oskarżonego i stopnia jego winy. Sąd karny zwykle orzeka jedynie częściowy obowiązek zapłaty na rzecz pokrzywdzonego. Głównym celem takiego postępowania nie jest bowiem pełna rekompensata za poniesione szkody i krzywdy, ale ukaranie osoby łamiącej prawo. Wprawdzie można wcielić się w rolę oskarżyciela posiłkowego i dochodzić wyższej kwoty niż zasądzona, ale łatwiej zwrócić się do ubezpieczyciela kierowcy.
Przede wszystkim pani Beata powinna zgłosić zdarzenie przed upływem trzech lat od wypadku. Obowiązkiem policji jest przekazanie jej danych kierowcy i numeru jego polisy OC. Te informacje będą niezbędne do prawidłowego zgłoszenia roszczenia. Należy zbierać wszystkie faktury i rachunki na potwierdzenie poniesionych wydatków. Potrzebny będzie też wyrok sądu udowadniający winę kierowcy. Ubezpieczyciel powinien sam zaproponować kwotę, jaką jest skłonny zapłacić, warto jednak samodzielnie wystosować pismo, w którym wskaże się zadowalającą sumę i uzasadni swoje żądania. Z polisy OC sprawcy wypadku można także dochodzić zadośćuczynienia.
Pozostaje jeszcze kwestia uzyskania odszkodowania od własnego ubezpieczyciela. Chociaż umowa określa, w jakich sytuacjach przysługuje wypłata świadczenia, niejednokrotnie pojawiają się spore trudności. Pani Beata twierdzi, że nie otrzymała go ze względu na brak kompletnej dokumentacji. To ubezpieczyciel powinien wymienić, jakie dowody są mu niezbędne do zapłaty, i ewentualnie zażądać ich doręczenia. Z reguły, aby otrzymać ekwiwalent za leczenie, wystarczy przedstawić kartę informacyjną ze szpitala i podać dane jednostki policji zajmującej się sprawą. Dla ustalenia istnienia uszczerbku na zdrowiu potrzebne będą dodatkowo wyniki badań lekarskich. W miarę możliwości warto ustalić dokładne skutki wypadku. Wyeliminuje to możliwość swobodnej oceny stanu zdrowia przez ubezpieczyciela.
Uwaga
Ubezpieczyciele często nie wypłacają odszkodowań za względu na „brak trwałego uszczerbku na zdrowiu”. Jeśli czytelniczka otrzyma taką decyzję, to nie warto się zniechęcać i rezygnować z dochodzenia swoich praw. Może się bowiem tak zdarzyć, że opinia ubezpieczyciela o konsekwencjach zdrowotnych wypadku nie będzie prawidłowa. Wówczas należy przeprowadzić niezbędne badania i na tej podstawie rozważyć wniesienie reklamacji. Jeśli dowołanie nie odniesie skutku, pozostaje możliwość wystąpienia do sądu cywilnego (patrz ramka).
Walka o odszkodowanie się opłaciła
Poszkodowany podczas pracy w gospodarstwie rolnym doznał urazu dłoni. Zastosowano wobec niego leczenie w postaci założenia szyny i serii zabiegów rehabilitacyjnych. Ubezpieczyciel odmówił zapłaty, twierdząc, że doszło jedynie do stłuczenia palców bez trwałej dysfunkcji. Ubezpieczony nie dał jednak za wygraną i wystąpił na drogę sądową. Powołano biegłego lekarza z zakresu ortopedii, który stwierdził zniekształcenie stawu i upośledzenie jego ruchomości. Specjalista określił stopień uszczerbku na 1,5 proc. Powód otrzymał świadczenie nie tylko za utratę zdrowia, ale i za rehabilitację. Sąd nakazał też zwrot kosztów postępowania.
Wyrok SR w Bielsku Podlaskim z 29 kwietnia 2015 r., sygn. akt I C 1555/14.
Podstawa prawna Art. 805 par. 1 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. z 2014 r. poz. 121 ze zm.). Art. 46 par. 1 ustawy z 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz.U. z 2015 r. poz. 541 ze zm.).