Umowa ubezpieczenia grupowego na życie i dożycie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (UFK) nie jest klasyczną umową ubezpieczenia. De facto ma ona charakter inwestycyjny – uznał Sąd Okręgowy w Warszawie.

Sprawa trafiła do sądu na skutek pozwu, jaki klient wniósł przeciwko towarzystwu ubezpieczeniowemu. Domaga się w nim zapłaty ponad 6 tys. zł. Pozwany pobrał tę kwotę, powołując się na zapisy ogólnych warunków ubezpieczenia (OWU), które były dołączone do deklaracji przystąpienia do ubezpieczenia. Zgodnie z nimi, jeżeli klient odstępował od umowy przed ukończeniem okresu, na jaki została zawarta (15 lat), ubezpieczyciel ma prawo pobrać 92 proc. zgromadzonych na UFK środków. Powód wskazywał, że takie postanowienia nie były z nim uzgodnione i że rażąco naruszają jego interesy. A jako takie – zgodnie z art. 3851 par. 1 kodeksu cywilnego – nie wiążą go.
Sąd I instancji oddalił powództwo w całości. Jego zdaniem nie budziło wątpliwości, że umowa zawarta między stronami sporu była klasyczną umową ubezpieczenia. Jego zdaniem ubezpieczyciel spełnił wszelkie ciążące na nim obowiązki. Dostarczył bowiem klientowi OWU przed podpisaniem umowy, a klient miał możliwość zapoznania się z ich treścią.
Z tymi wywodami nie zgodził się jednak sąd II instancji, do którego sprawa trafiła na skutek apelacji powoda. Jego zdaniem sporna umowa nie miała wcale charakteru umowy ubezpieczenia. A wskazuje na to już chociażby sama jej nazwa. „Po dokładnej analizie umowy zawartej między powodem a towarzystwem ubezpieczeń stwierdzić należy, że w przeważającej mierze ma ona charakter umowy inwestycyjnej aniżeli stricte ubezpieczeniowej” – przyznał sąd okręgowy.
Nie doszukał się również żadnego uzasadnienia dla postanowienia, zgodnie z którym ubezpieczyciel mógł pobrać od powoda aż 92 proc. zgromadzonych przez niego środków. Co prawda sąd przyznał, że w przypadku odstąpienia klienta od umowy towarzystwo może żądać pewnej kwoty, to jednak nie może być ona odzwierciedleniem ogólnych kosztów prowadzonej przez ubezpieczyciela działalności. Ubezpieczyciel mógłby żądać jedynie zapłaty rzeczywistych kosztów, jakie poniósł w związku z inwestowaniem środków konkretnego klienta. „Nie można tłumaczyć żadną miarą, że konieczność pobierania takiej opłaty wynika z tego, że wskutek wcześniejszego rozwiązania umowy ubezpieczyciel utracił spodziewane, związane z długim okresem inwestowania środków przez ubezpieczającego, korzyści” – uznał sąd II instancji.
SO nie zgodził się również z twierdzeniem, że skoro powód miał możliwość zapoznania się z zapisami umowy przed jej podpisaniem, to nie można mówić o abuzywności postanowień w niej zawartych. W tym przypadku mieliśmy bowiem do czynienia z niedozwolonymi zapisami już chociażby dlatego, że ubezpieczyciel w zupełnie swobodny i jednostronny sposób ukształtował sytuację finansową powoda, przez co uniemożliwił mu sprawdzenie zasadności i prawidłowości podejmowanych przez siebie decyzji w tym zakresie.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 1 września 2015 r., sygn. akt V Ca 3049/14. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia