Bankom zostało tylko kilka tygodni na dopracowanie finalnego kształtu kompromisu z frankowiczami. Spieszą się, by zdążyć przed potencjalnie groźną dla nich decyzją Sądu Najwyższego.

Izba Cywilna SN 25 marca ma zająć się pytaniami I prezes dotyczącymi kredytów walutowych. Wyjaśnienie, czy możliwa jest konstrukcja kredytu w złotych, ale z oprocentowaniem jak dla waluty, jak należy rozliczać wzajemne roszczenia klientów i banków czy też od kiedy biegnie przedawnienie roszczeń banków, ma służyć ujednoliceniu orzecznictwa. A równocześnie przesądzi o jego kształcie.
Bankowcy byli przygotowani na to, że I prezes SN skieruje pytania do Izby Cywilnej. Spodziewali się jednak, że ta na odpowiedź będzie potrzebowała więcej czasu. Jeśli chcą, by sędziowie wzięli pod uwagę również możliwość zawierania ugód na linii banki – klienci, na wypracowanie ich kształtu zostało im tylko kilka tygodni.
Potwierdzeniem, że banki będą wchodzić w ugody, byłyby formalne decyzje ich organów statutowych. W tym przypadku – walnych zgromadzeń. Jeśli miałyby one zapadać z pewnym wyprzedzeniem przed „frankowym” posiedzeniem Izby Cywilnej, ogłoszenia o walnych zgromadzeniach banków powinny pojawiać się już w najbliższych dwóch–trzech tygodniach.
Z naszych informacji wynika, że banki mają świadomość krótkiego czasu, który im pozostał na dopracowanie szczegółów ugody.
Kształt kompromisowych rozwiązań zaproponował niedawno Jacek Jastrzębski, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. Chodzi o przewalutowanie hipotek na złote po kursie z momentu zaciągnięcia zobowiązania i traktowanie kredytów tak, jakby od początku były zaciągnięte w krajowej walucie.
W piątek pierwszą ugodą zgodną z pomysłem szefa nadzoru pochwalił się PKO BP. Zakończyła ona sprawę sądową wytoczoną przez klienta.
Ugody frankowe są w fazie pilotażu. Nie ma jeszcze finalnych uzgodnień co do ich kształtu i sposobu realizacji. A w drugiej połowie marca wszystko powinno być zapięte na ostatni guzik.

Krótki czas, jaki Izba Cywilna Sądu Najwyższego dostała na rozpatrzenie pytań I prezes SN, oznacza, że banki muszą przyspieszyć prace nad propozycją ugód dla kredytobiorców frankowych, o ile chcą, żeby były one dla SN argumentem za przyjęciem stanowiska pozwalającego uniknąć przegrywania masowych procesów wytaczanych przez klientów. IC SN ma się zająć sprawą pod koniec marca. Bankowcy byli przygotowani na to, że I prezes SN skieruje pytania do IC, ale spodziewali się, że dostaną więcej czasu na odpowiedź.

Co jest do zrobienia? Najprostsze jest określenie ogólnych warunków umów. Zrobił to już szef Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski. W grudniu zaproponował, by kredyty frankowe przewalutować tak, jakby od początku były złotowymi. Oznacza to zmniejszenie kwoty pozostającej do spłaty, ale też przejście na wyższe oprocentowanie. Różnica między stopami LIBOR, podstawą naliczania odsetek w przypadku hipotek we frankach, a WIBOR obowiązującym dla kredytów złotowych to niemal 1 pkt proc. Rata płacona przez klienta po ugodzie w większości przypadków by spadła, bo byłaby liczona od niższego salda.

Dla banków kluczową sprawą jest to, by ugoda z klientem miała charakter finalny, czyli żeby nie dało się jej łatwo podważyć. Dlatego zależy im na stemplu nadzoru i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wiąże się to z koniecznością uzgodnienia, że ugody byłyby zawierane taśmowo w sądzie arbitrażowym działającym przy nadzorze. Ugody sądowe wiązałyby się z zalaniem wymiaru sprawiedliwości jeszcze większą liczbą spraw związanych z kredytami walutowymi niż do tej pory, a już teraz sądy są zalane pozwami frankowymi. W bankach jest 415 tys. aktywnych umów kredytów mieszkaniowych we frankach.

Szybkie załatwienie takiej liczby spraw będzie również wymagało dostosowań organizacyjnych po stronie instytucji finansowych. Chodzi np. o systemy informatyczne. Pojawi się też ryzyko, że w krótkim czasie trzeba będzie spłacić całość lub dużą część pozyskanych w przeszłości franków jako finansowania portfeli hipotek walutowych. Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński w odpowiedzi na pytania DGP w styczniu zapowiedział, że nie będzie wspierał banków rezerwami walutowymi (tak kilka lat temu zrobiono na Węgrzech). Niedawno bankowcy formalnie zapytali bank centralny o możliwość pomocy. W nieoficjalnych rozmowach tłumaczą, że nie chodzi im o wykorzystywanie państwowych rezerw, a raczej o ułatwienie w wymianie złotego na franka, co pozwoli na spłatę zobowiązań instytucji finansowych.

Niewykluczone, że przed marcowym posiedzeniem SN uaktywni się również Komitet Stabilności Finansowej. Chodzi np. o wyjaśnienie, czy z ekonomicznego punktu widzenia możliwa jest konstrukcja „LIBOR na złotym”, czyli kredyt wyrażony w złotych, ale z oprocentowaniem ustalanym dla innej waluty. O tym, że czas ma tu znaczenie, przekonuje przykład PKO BP. Największy krajowy bank poinformował w piątek o zawarciu pierwszej ugody z klientem na zasadach określonych przez szefa KNF. Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi o typowy, a więc stosunkowo niewielki kredyt z okresu, gdy złoty szybko zyskiwał na wartości w stosunku do szwajcarskiej waluty. Pilotaże zapowiadał w ubiegłym tygodniu Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich.

W PKO BP takie próby ugód dotyczą na obecnym etapie kilkudziesięciu spraw. Ale bank przekazał przed weekendem również informację o przesunięciu terminu publikacji raportu za 2020 r. na ostatni możliwy termin, czyli koniec kwietnia. W ten sposób dał sobie furtkę na ujęcie ugód w wynikach finansowego efektu. Warunkiem ich oszacowania będzie jednak decyzja walnego zgromadzenia, które powinno poprzedzać publikację sprawozdania. Wyznaczenie marcowego terminu frankowego posiedzenia IC SN oznacza, że walne zgromadzenie powinno odbyć się wcześniej, nie tylko w PKO BP, ale też w innych bankach. Nie ma pewności, czy proponowane ugody będą przyjmowane przez klientów.

95,1 mld zł wartość frankowych kredytów mieszkaniowych
7,2 mld zł wartość kredytów frankowych z utratą wartości
20 proc. taką część portfela hipotecznego krajowych banków stanowią kredyty we frankach