Dałem się skusić na założenie polisolokaty. Wpłacam niemałe sumy, ale moje pieniądze nie dość, że nie zarabiają, to jest ich mniej, niż wpłaciłem. Chciałbym się wycofać, ale opłata likwidacyjna jest tak wysoka, że przepadnie niemal wszystko, co udało się zgromadzić. Czy można odzyskać pieniądze bez straty? – martwi się pan Jacek.
Grzegorz Prigan, adwokat / Media
Polisolokata to hybryda ubezpieczenia na życie i dożycie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym. W rzeczywistości to rodzaj wieloletniej inwestycji, w dodatku obarczonej bardzo dużym ryzykiem. Klienci często zostają wprowadzeni w błąd poprzez podanie nieprawdziwych informacji na temat czasu trwania umowy oraz istnieniu opłat związanych z jej zerwaniem. Decydując się na wycofanie przed końcem umowy środków na lokacie, w najgorszym wypadku stracimy obiecywane odsetki, ale nikt nam nie zabierze kapitału. Natomiast przy polisolokacie, na podstawie ogólnych warunków ubezpieczenia, towarzystwo ubezpieczeniowe pobiera automatycznie opłatę likwidacyjną, która może pochłonąć nawet cały zgromadzony kapitał. Co robić w takiej sytuacji?
Agnieszka Majchrzak z UOKiK podpowiada, że zanim podejmiemy określone kroki, konieczna jest analiza treści podpisanej umowy. Wsparcie w tym zakresie i w dochodzeniu roszczeń niosą organy lub instytucje powołane w celu świadczenia pomocy indywidualnemu konsumentowi. Istniejący obecnie system ochrony interesów konsumentów jest bardzo rozbudowany i umożliwia skuteczną ochronę ich praw (Federacja Konsumentów, miejscy i powiatowi rzecznicy konsumentów, rzecznik ubezpieczonych, arbiter bankowy). Podstawą naszych roszczeń może być podważenie zasadności pobierania opłaty likwidacyjnej. Konsument ma prawo wystąpić z powództwem o ustalenie, że postanowienia zawierające zapisy dotyczące opłaty likwidacyjnej stosowane przez towarzystwo ubezpieczeniowe nie wiążą go. Co prawda ubezpieczyciel może się bronić, iż w wyniku rozwiązania umowy ma prawo obciążyć klienta określonymi opłatami, m.in. prowizjami pośredników ubezpieczeniowych, wynagrodzeniami pracowników, kosztami badań lekarskich, atestów i ekspertyz, kosztami wystawienia polisy, a także kosztami reklamy i promocji.
Jak podpowiadają fachowcy, z takiej argumentacji także można się wybronić, najczęściej bowiem towarzystwa ubezpieczeniowe nie są w stanie udowodnić, na co dokładnie przeznaczona została pobrana opłata likwidacyjna. Warto dodać, że Polsce już się odbyło kilka takich procesów, w których wygrywali pokrzywdzeni konsumenci.
Jeśli konsument zdecyduje się na taki krok, pozostają dwie możliwości: samodzielnego wytoczenia powództwa bądź przystąpienia do pozwu zbiorowego (jego zaletą są z pewnością niższe koszty dochodzenia roszczenia – opłata sądowa to 2 proc. wartości przedmiotu sporu rozkładane na wszystkich uczestników). W postępowaniu grupowym sąd musi zweryfikować, czy konkretna jednostkowa sprawa nadaje się do rozpoznania w postępowaniu grupowym, a może to trwać nawet kilka miesięcy. Z kolei wystąpienie z pozwem indywidualnym może nastąpić nawet w ciągu kilku dni od rozpoczęcia pracy nad konkretną sprawą, co niewątpliwie zwiększa szanse na szybsze jej zakończenie i uzyskanie satysfakcjonującego rozstrzygnięcia.
A jak ochronić się przed opłatą likwidacyjną, kiedy umowa o polisolokatę jeszcze trwa? Można wysłać do swojego ubezpieczyciela pismo o uznanie zapisów dotyczących opłaty za niewiążące. Jeśli towarzystwo odmówi, pozostaje ścieżka sądowa i wystąpienie z powództwem o ustalenie, że postanowienia zawierające zapisy dotyczące opłaty likwidacyjnej stosowane przez towarzystwo ubezpieczeniowe nie wiążą go.
Uwaga! Roszczenie o uznanie dotyczy przyszłości, tj. opłaty, która zostanie pobrana na wypadek złożenia oświadczenia o wypowiedzeniu umowy ubezpieczenia, a więc opłaty która dopiero ma być pobrana przez ubezpieczyciela, a tym samym nie można jeszcze wystąpić o jej zwrot przed sądem.
Podstawa prawna
Art. 189, art. 479 ustawy z 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego (Dz.U. nr 43, poz. 296).
PORADA EKSPERTA
Samodzielne udowodnienie w sądzie, że jest się ofiarą nieporozumienia, w sytuacji gdy klient własnoręcznym podpisem potwierdził zapoznanie się z treścią ogólnych warunków ubezpieczenia jest zazwyczaj bardzo trudne, a wręcz niemożliwe. Czy zatem jest jakikolwiek sposób na to, żeby uwolnić się od tak nagannych praktyk i odzyskać utracone pieniądze? Oczywiście! Jeśli tylko za podstawę roszczenia przeciwko ubezpieczycielowi o zwrot środków pieniężnych pobranych tytułem opłaty likwidacyjnej przyjmiemy przepisy dotyczące świadczenia nienależnego, a następnie w tak wszczętym procesie zdołamy udowodnić, że postanowienia zawarte we wzorcach umów stosowanych przez ubezpieczyciela są niezgodne z interesami konsumenta oraz dobrymi obyczajami, jak tego wymagają przepisy art. 3851–3853 kodeksu cywilnego.
Przyjmijmy, że klient postanowił odzyskać pieniądze szybciej niż po 10 latach i stracił 99 proc. zgromadzonych środków. Boi się wytoczyć proces, ponieważ w odpowiedzi na wezwanie do zapłaty ubezpieczyciel wskazał kilka zarzutów potwierdzających tylko twoją nieuwagę w czasie zawierania umowy. W mojej ocenie ryzyko przegrania procesu jest niewielkie z uwagi na dość jednoznaczną, korzystną dla konsumenta linię orzeczniczą sądów na terenie całego kraju, która nie potwierdza zarzutów stawianych konsumentom przez towarzystwa ubezpieczeniowe. Najczęściej linia obrony stosowana przez towarzystwa ubezpieczeniowe oparta jest na twierdzeniu, że postanowienia OWU regulujące opłatę likwidacyjną stanowią określenie głównych świadczeń stron i zostały sformułowane w sposób jednoznaczny i z tego też względu nie mogą być uznane za niedozwolone. Jak zakwestionować takie stanowisko? Podkreślić należy, że głównymi świadczeniami stron, wynikającymi z zawieranej umowy ubezpieczenia, stanowi po stronie ubezpieczyciela udzielenie ochrony ubezpieczeniowej oraz spełnienie świadczenia ubezpieczeniowego w przypadku zajścia wypadku ubezpieczeniowego, natomiast na ubezpieczającym ciąży obowiązek zapłaty składki ubezpieczeniowej. Dlatego nie ulega wątpliwości, że zapisy dotyczące opłaty likwidacyjnej nie mogą być uznane za główne świadczenia stron, gdyż regulują one jedynie świadczenia poboczne. Tak zaprezentowane stanowisko procesowe konsumenta powinno skutkować korzystnym dla niego rozstrzygnięciem sądowym.