Kilka lat temu zaciągnęłam kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich. Według umowy rata była płatna w złotówkach i automatycznie ściągana ze wskazanego konta. Raty płaciłam regularnie. Teraz zdecydowałam się na jednorazową spłatę pozostałego długu, jednak żeby uniknąć przewalutowania i kosztów z tym związanych, chciałam kredyt spłacić we frankach. Założyłam konto walutowe, na które wpłaciłam odpowiednią kwotę, ale bank zakwestionował ten sposób i konto zablokował. Musiałam znów kupić złotówki i przeliczyć po niekorzystnym dla mnie kursie. Straciłam z tego powodu dużo pieniędzy. Czy bank mógł tak postąpić? – pyta pani Ewa.
Maciej Krzysztoszek Urząd Komisji Nadzoru Finansowego / Dziennik Gazeta Prawna
Zaciąganie kredytów denominowanych w obcej walucie nie jest już tak popularne jak 5–7 lat temu. Przede wszystkim banki podwyższyły warunki, po których spełnieniu można dostać kredyt w obcej walucie (zazwyczaj w euro), również klienci już nie są tacy chętni na mierzenie się z ryzykiem kursowym. Wciąż jednak na rynku jest około 700 tys. rodzin, które mają zobowiązania w innej walucie, niż zarabiają.
Przy comiesięcznej spłacie raty bank pobiera od nas złotówki, za które kupuje obcą walutę po swoim kursie sprzedaży. Dodatkowym zarobkiem banku są także różnice kursowe pomiędzy ceną sprzedaży danej waluty a jej kupnem, czyli tak zwany spread. Najczęściej przewalutowanie robimy według kursów banku, który udzielił nam kredytu, a tam notowania walut mogą być niekorzystne dla kredytobiorców.
Według prawa możemy jednak ominąć ten koszt i spłacać raty od razu w walucie, w jakiej nominowany jest kredyt. Czyli kupujemy euro lub franki na wolnym rynku, w innym banku lub w kantorze. Spłaty rat można dokonać ze swojego konta walutowego bądź bezpośrednio w kasie banku kredytodawcy. Takie rozwiązanie nie jest wygodne – klienci muszą szukać, gdzie waluta jest najtańsza, żonglować datami kupna i pilnować terminów. Jednak według ekspertów może to dać nawet 5–7 proc. oszczędności przy każdej racie. Nie wszyscy się decydują na taką grę walutową, wciąż łatwiej i szybciej jest kupować franki szwajcarskie lub euro w banku, w którym mamy kredyt.
Przy jednorazowej spłacie kredytu denominowanego w walucie obcej zazwyczaj taka operacja i wysiłek się opłacają. Przy większych kwotach nawet kilka procent różnicy może oznaczać sporą oszczędność, jeśli znajdziemy kantor lub bank, który sprzeda franki szwajcarskie albo euro po cenie niższej niż nasz bank kredytodawca. Do kosztów takiej operacji trzeba jednak doliczyć koszt otwarcia walutowego rachunku bankowego, ponieważ zgodnie z prawem transakcji powyżej 15 tys. euro możemy dokonywać tylko za pośrednictwem rachunków bankowych. Trzeba także uwzględnić nasz czas potrzebny do wyszukania korzystnej oferty zakupu waluty oraz najczęściej także prowizję banku za wcześniejszą spłatę kredytu. Wysokość tej prowizji powinna być zapisana w umowie kredytowej, jaką zawieramy z naszym kredytodawcą, wtedy nie będziemy musieli spoglądać na zmieniającą się tabelę opłat i prowizji banku. Najczęściej im później decydujemy się na spłatę całości zobowiązania, tym prowizja będzie niższa.
Cała ta procedura oczywiście ma ekonomiczne uzasadnienie w sytuacji, kiedy kursy walut z dnia podpisania umowy kredytowej są zbliżone do dzisiejszych notowań lub do kursów z dnia spłaty całości zobowiązania. Jeśli jednak zaciągnęliśmy kilka lat temu kredyt hipoteczny na 30 lat, a frank szwajcarski kosztował 2,3 zł, to dziś przy kursie 3,4 zł nasz dług (mimo comiesięcznych spłat) jest wyższy o około 30 proc. W czasie boomu kredytowego w Polsce więcej osób wybierało kredyt denominowany w obcej walucie z uwagi na niższe raty, jednak teraz, nawet mając zgromadzony kapitał w złotych w wysokości pierwotnego kredytu i szukając tanich walut po całym mieście, nie zdołamy zarobić na takiej transakcji. Przy obecnych kursach walut rozsądnie jest wstrzymać się ze spłatą kredytów walutowych do czasu, aż złoty się umocni.
Podstawa prawna
Art. 1 pkt 1b i 2 ustawy z 29 lipca 2011 r. o zmianie ustawy – Prawo bankowe oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 165, poz. 984).
Rekomendacja Komisji Nadzoru Finansowego SII, która weszła w życie w lipcu 2009 r.

Porada Eksperta

Umowa jest podstawowym dokumentem, który wiąże stosunkiem prawnym obie strony, czyli kredytobiorcę i bank. Każda zmiana postanowienia zawartego w umowie powinna być udokumentowana w formie aneksu i zaakceptowana przez obie strony. Na tej podstawie strony mogą dochodzić swoich praw lub ewentualnych roszczeń z tytułu np. niedopełnienia obowiązków lub poniesionych strat. Istnieje kilka rozwiązań, z których klient może skorzystać, począwszy od złożenia reklamacji w banku, przez skargę do Komisji Nadzoru Finansowego, po próbę podjęcia mediacji w Centrum Mediacji przy Sądzie Polubownym KNF, przy czym do podjęcia mediacji potrzebna jest zgoda obu stron sporu. Droga sądowa jest rozwiązaniem ostatecznym.