Klienci poszukujący kredytu mieszkaniowego w większości banków spotkają się z propozycją zakupu przy tej okazji dodatkowych produktów finansowych. Najczęściej są to konta osobiste, karty kredytowe i ubezpieczenia. W zamian banki oferują lepsze warunki finansowe kredytu, np. obniżając oprocentowanie. Z analizy ofert banków wynika jednak, że korzystanie z takich wiązanych zakupów nie zawsze klientom będzie się opłacało. – Zwłaszcza jeżeli pożyczają stosunkowo niewielkie kwoty – mówi Michał Krajkowski, główny analityk DK Notus.

Trwa ładowanie wpisu

Przykładem może być propozycja Eurobanku, który zadłużającym się klientom oferuje obniżenie standardowego oprocentowania o 0,2 pkt proc. W przypadku kredytu z 30-letnim okresem spłaty daje to oszczędność na miesięcznej racie w wysokości ok. 12 zł na każde 100 tys. kredytu. Taka oferta jest jednak kierowana tylko do tych osób, które zdecydują się otworzyć w Eurobanku rachunek osobisty. A jego utrzymanie kosztować może nawet 19 zł miesięcznie.
Podobne propozycje mają też m.in. Raiffeisen Polbank czy Millennium.
Sytuacja komplikuje się, gdy banki wiążą obniżenie oprocentowania z zakupem za ich pośrednictwem ubezpieczeń. Jeżeli klient nie pójdzie na taki układ, najczęściej będzie musiał odejść z kwitkiem. – Teoretycznie oczywiście może ubiegać się o kredyt, ale bank zaproponuje mu marżę kredytową nawet dwa razy wyższą od obowiązującej w ofercie z ubezpieczeniami w pakiecie. Cena jest więc zaporowa – uważa Michał Krajkowski. Taką propozycję składa swoim klientom np. mBank. Do kredytu dodaje pakiet polis od poważnego zachorowania, pobytu w szpitalu itp. nawet za 2 proc. wartości kredytu. Składkę należy zapłacić w momencie jego uruchamiania, co, w przypadku zadłużania się na 300 tys. zł, oznacza wydatek rzędu 6 tys. zł. Jeżeli ktoś się na to nie zdecyduje, marża rośnie dwukrotnie. Podobną politykę prowadzi np. Pekao.
Eksperci podkreślają, że ubezpieczenia sprzedawane przez banki często mają dużo wyłączeń ograniczających odpowiedzialność ubezpieczyciela. Są więc sposobem na podniesienie przychodów kredytodawcy, a ich przydatność dla klientów jest niewielka.
Zdaniem analityków ze szczególną ostrożnością należy podchodzić do propozycji banków, które lepsze warunki kredytowania uzależniają od skorzystania z programów systematycznego oszczędzania w funduszach. – To długoletnie umowy, których zerwanie przed czasem oznaczać może utratę znacznej części wpłaconych kwot – mówi Halina Kochalska, analityk Open Finance. W przypadku wpadnięcia w przejściowe problemy finansowe uczestnik takiego programu może więc mieć nie tylko problem z bieżącą obsługą zadłużenia, ale musi się liczyć z karą za przerwanie oszczędzania.
Taką ofertę ma np. Nordea Bank: obniża oprocentowanie o 0,1 pkt proc., jeżeli klient zdecyduje się odkładać w programie systematycznego oszczędzania co najmniej 100 zł miesięcznie. Podobną propozycję składa Getin Noble Bank.