Od 27 października 2012 r. Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe, w skrócie zwane SKOK, przeszły pod nadzór Komisji Nadzoru Finansowego. Pomimo licznych protestów opozycji, prób zatrzymania nowelizacji ustawy przez posłów Prawa i Sprawiedliwości, została ona ostatecznie przegłosowana. Co to oznacza dla SKOK-ów? I czy zmieni się coś dla klientów tych instytucji?

Do tej pory SKOK-i nie podlegały zewnętrznemu nadzorowi żadnej instytucji państwowej. W spółdzielczych kasach Polacy zdeponowali ponad 15 miliardów złotych, jednak nikt poza wąską grupą menadżerów, nie wiedział, jak te pieniądze są zarządzane i jaka jest sytuacja finansowa kas. O ile KNF zna sytuację poszczególnych banków, bo te muszą składać mu sprawozdania, to SKOK-i nie musiały się z niczego nikomu tłumaczyć.

Porównaj kredyty gotówkowe online i wybierz ten z najniższą ratą

Kontrola przeprowadzona kilka lat temu przez Urząd Skarbowy wykazała, że część kas ma problemy z regularnymi wpłatami na wewnętrzny fundusz mający chronić pieniądze klientów. Kasy miały też mieć nieodpowiedni stosunek kapitału do zgromadzonych depozytów – zaniżano ilość rezerw. O zwiększoną kontrolę nad SKOK apelowały między innymi Bank Światowy czy Europejski Bank Centralny. Dlatego starania o umożliwienie objęcia kontroli nad SKOK-ami przez KNF trwały od dawna, zwłaszcza, że chodzi o oszczędności ponad 2,5 miliona Polaków.

Jak było?

Do tej pory SKOK-i podlegały tylko centrali, tzw. Krajowej SKOK. Centrali, która jeszcze do niedawna pozostawała w rękach jednego człowieka – Grzegorza Biereckiego. Był on jednocześnie prezesem Kasy Krajowej, szefem fundacji powiązanej ze SKOK-ami, oraz nadzorcą całego ruchu kas spółdzielczych. Od jego decyzji zależało bardzo wiele, jeśli nie wszystko. W październiku bieżącego roku Grzegorz Bierecki zrezygnował ze stanowiska prezesa, po dwudziestu latach pełnienia tej funkcji.

Grzegorz Bierecki, senator Prawa i Sprawiedliwości, głośno krytykował projekt nowelizacji. Jego zdaniem kasy będą musiały przeznaczać więcej środków na wewnętrzne kontrole i audyty, które mają odbywać się częściej niż do tej pory (dwa razy w ciągu roku). Co więcej nie podobał mu się także zapis, że w razie niewypłacalności kasy, KNF będzie miał prawo wprowadzić do niej zarząd komisaryczny. Nowelizacja ogranicza także możliwości inwestowania nadwyżek pozostających w kasach spółdzielczych do prostych i bezpiecznych form.

Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe stały na bardzo uprzywilejowanej pozycji. Powstały na początku transformacji systemowej jako alternatywa dla banków, adresowana do klientów mniej zamożnych. Początkowo działały przy zakładach pracy, gdzie wewnętrzna kontrola w wąskim gronie była łatwiejsza, a pieniądze krążyły między ludźmi którzy się znali i sobie ufali. Wzajemne zaufanie to zresztą podstawa działania tego rodzaju instytucji na całym świecie. Dzięki odpowiednim zapisom w ustawach, pisanych zresztą przez z ludzi ze SKOK-ami powiązanymi, nie musiały one płacić podatku dochodowego od zysku z działalności statutowej jako organizacja, która nie prowadzi działalności zarobkowej. Dodatkowo były one zwolnione z konieczności odkładania rezerw w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym – w tym roku banki zdeponowały w nim prawie miliard złotych.

Co więcej, Krajowa SKOK dla każdej ze stowarzyszonych kas tworzyła różne instrukcje dotyczące tworzenia rezerw oraz ich wysokości. KNF twierdził, ze uniemożliwia to ocenę działalności kas oraz odpowiednią weryfikację ich sytuacji finansowej.

Nieco pogmatwana była także kwestia wewnętrznego nadzoru nad kasami. W celu zarządzania wszystkimi elementami powołano na samym początku Krajową SKOK. Jej członkami miały prawo być tylko poszczególne kasy. Jednak w wyniku interpretacji przepisów powołano do życia fundację, która przejęła kontrolę nad Krajową SKOK. Fundacja była kontrolowana przez Grzegorza Biereckiego, który był jednocześnie… prezesem Krajowej SKOK. Można by rzec, że pan prezes kontrolował sam siebie.



Zmiany, które wprowadza nowelizacja

Zmian jest sporo. Po pierwsze Komisja Nadzoru Finansowego ma prawo do kontroli SKOK-ów. Tuż po wejściu nowelizacji w życie SKOK-i muszą przeprowadzić audyt ujawniający ich sytuację finansową. Mają na to trzy miesiące i muszą postępować według zasad nakreślonych przez KNF.

Po drugie KNF będzie miał prawo do tworzenia kas i zatwierdzania ich statutów. Wszyscy dotychczasowi prezesi poszczególnych SKOK-ów oraz prezes Krajowej SKOK, będą musieli wykazać się odpowiednią wiedzą i kompetencjami przed szefem KNF. Ponadto kasy będą musiały informować komisję o umowach zawieranych między nimi a zewnętrznymi spółkami. Dziś nikt tego nie kontroluje, a prasa często donosi, ze właścicielami takich firm są ludzie zasiadający na kierowniczych stanowiskach w kasach. Zniesienia tych zapisów chciał poseł Jerzy Szmit (PiS), który od wielu lat jest zatrudniony w zarządach różnych kas…

Zostanie wprowadzona generalna norma ostrożnościowa – czyli zalecenie dostosowania przez kasy rozmiaru prowadzonej działalności do swoich funduszy. W sytuacji kiedy kasa miałaby za mało środków, co groziłoby brakiem wypłacalności, KNF ma prawo wprowadzić nadzór oraz zalecić połączenie SKOK-ów.
Jedną z ważniejszych kwestii jest zmiana sposobu zarządzania kasami. Do tej pory w kasach głosy liczyły się względem wielkości kapitału. Powodowało to, że „mniejsi” członkowie często nie mieli nic do powiedzenia. Teraz wprowadzono zasadę: jedna kasa = jeden głos. Spowoduje to, że kasy będą mogły same decydować o swoim losie i nie będą musiały przyjmować gotowych poleceń od kasy Krajowej.

Nowe zapisy w ustawie dostosowano do zaleceń WOCCU – światowej organizacji zrzeszającej spółdzielcze kasy. Uściślono m.in. kwestię obowiązkowych rezerw. Jeśli członek kasy zalega ze spłatą raty o kwartał, to kasa musi utworzyć rezerwę w wysokości 35% wartości pożyczki. Jeśli zadłużenie przekroczy rok – w wysokości 100%.
Do tej pory kasy różnie sobie z tym radziły. Jak odnotowywała Polityka, niezależne audyty, zlecane przez same kasy, wykazywały, że „sprawozdania finansowe SKOK-ów nie prezentują ich faktycznej sytuacji finansowej”. To jednak nie wszystko, w lutym tego roku w Luksemburgu utworzono spółkę, do której przeniesiono złe długi (czyli takie, które raczej spłacone nie będą) kas. Wszystko po to by poprawić wyniki finansowe. Takich działań zabrania wprowadzona nowelizacja.

Co to wszystko oznacza dla klientów?

Wbrew temu, co zapowiadał Grzegorz Bierecki, nowe przepisy nie oznaczają końca systemu kas spółdzielczych. Owszem na początku, w kilku sytuacjach może być ciężko jeśli potwierdzą się doniesienia o złym stanie finansowym kilku instytucji. Jednak zmiany te generalnie idą na lepsze. Nadzór sprawowany przez KNF to w przypadku kas większe bezpieczeństwo pieniędzy należących do ich członków. Obowiązek zdobycia akceptacji przewodniczącego KNF przez osoby zarządzające kasami spowoduje, że poprawi się jakość owego zarządzania. Tym samym sprawniejszy będzie rozwój kas.

Porównaj online konta z dostępem przez Internet

Zmiana w sposobie podejmowania decyzji – jedna kasa, jeden głos może spowodować, że do głosu dostaną dopuszczone te najmniejsze. Porzucenie dyktatu jednej grupy może pozytywnie wpłynąć na ofertę kas. Jako bliższe przeciętnemu Kowalskiemu niż bank, a takie jest przecież pierwotne założenie, mogą zająć odpowiednie i należne sobie miejsce. Oferując pożyczki na mniejsze kwoty, i na prostszych zasadach, mogą stanowić doskonałe uzupełnienie dla oferty bankowej i zabezpieczenie przed często lichwiarską ofertą firm pożyczkowych i parabankowych.