Wydarzenia ostatnich miesięcy sprawiły, że temat parabanków nabrał sporego znaczenia. W większości przypadków kontrowersje dotyczą tych instytucji, które nielegalnie lokują środki pozyskane od klientów.

Firmy prowadzące działalność pożyczkową nie cieszą się takim zainteresowaniem mediów mimo, że skala ich działalności jest nieporównywalnie większa – pisze Andrzej Prajsnar z portalu RynekPierwotny.com.

„Pożyczki bez BIK” stały się już nieodłącznym elementem polskiego sektora finansowego, a ich znaczenie wciąż rośnie. Analitycy firmy Deloitte oszacowali, że krajowy rynek szybkich pożyczek liczy sobie 2 miliardy złotych. Większość z nich opiewa na niewielkie kwoty (100 zł – 2000 zł). Coraz częściej pojawiają się jednak oferty dotyczące znacznie większych sum. Okazuje się, że dobrze prosperujące parabanki mogą udostępnić nawet 60 000 zł. Takie pożyczki maja niewiele wspólnego z chwilówkami, które służą do doraźnego ratowania domowego.

Reklamowe zamieszanie …

Reklamy nierzetelnych parabanków wprowadzają w błąd te osoby, które niezbyt dobrze orientują się w realiach rynku. Eksperci firmy Conse zwracają uwagę na to, że reklamodawcy często używają niewłaściwych pojęć. - Najbardziej dobitnym przykładem jest określenie „kredyt bez BIK”. Sugeruje ono, że parabanki mogą udzielać kredytów. Oczywiście jest to nieprawda. Ze względu na uregulowania prawne działalność takich instytucji musi się ograniczać tylko do oferowania pożyczek – wyjaśnia Andrzej Brudzyński z Conse Doradcy Finansowi.

Zapewnienie o braku weryfikacji w BIK pojawia się we wszystkich reklamach parabanków. Warto wiedzieć, że parabanki tak czy inaczej muszą rezygnować ze sprawdzania klienta w bazie danych Biura Informacji Kredytowej. - Wiele osób wciąż nie zdaje sobie sprawy z faktu, że instytucje pozabankowe po prostu nie mają dostępu do informacji przechowywanych w BIK-u. W myśl aktualnie obowiązujących przepisów tego systemu informacji kredytowej mogą używać tylko banki oraz Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe – tłumaczy Marta Pawlikowska z Conse Doradcy Finansowi. Niektóre parabanki korzystają z zastępczych rozwiązań (np. Krajowego Rejestru Długów). Mimo tego selekcja pożyczkobiorców praktycznie nie istnieje. Takie rozwiązanie jest korzystne dla osób, które ze względu na złą historię kredytową lub bardzo niski dochód nie mogłyby pozyskać środków za pośrednictwem innej instytucji finansowej. W przypadku tych klientów wysokie oprocentowanie jest ceną za brak wiarygodności.



Środki na dowolny cel – w banku (o wiele) taniej

Andrzej Brudzyński z Conse Doradcy Finansowi uważa, że tylko osoby nie posiadające innej alternatywy mogą zyskać dzięki korzystaniu z oferty parabanków. W pozostałych sytuacjach przewaga leży po stronie banków, które oferują lepsze warunki finansowania. Najważniejszym atutem tradycyjnych produktów kredytowych jest znacznie niższe oprocentowanie. - Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania dla typowych kredytów gotówkowych kształtuje się na poziomie 20%-30%. Na tle innych kredytów taka wartość wydaje się wysoka. Trzeba jednak pamiętać, że w przypadku parabanków RRSO jest co najmniej dwa razy większe. Przyczyną tak wysokiej wartości Rzeczywistej Rocznej Stopy Oprocentowania dla pozabankowych pożyczek jest spora ilość kosztownych opłat i prowizji - podkreśla Marta Pawlikowska z Conse Doradcy Finansowi.

Zwolennicy pożyczania poza systemem bankowym twierdzą, że jest to wariant, który pozwala na bezproblemowe pozyskanie środków. Taki argument nie jest trafiony, ponieważ rodzime banki nie stosują skomplikowanych procedur dla kredytów gotówkowych. W przypadku mniejszych kwot do zawarcia umowy zwykle wystarcza dowód osobisty. Osoby zaciągające kredyty, które opiewają na większe sumy muszą dodatkowo zadeklarować wysokość miesięcznych dochodów. Warto dodać, że klienci podpisujący umowy kredytów gotówkowych uzyskują pełną swobodę w zakresie dysponowania środkami.

Kosztowne hipoteki

Parabanki chętnie akceptują zabezpieczenie hipoteczne. Ustanowienie hipoteki jest wymagane w przypadku umów opiewających na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Klientami parabanków są osoby, które z różnych względów nie są obsługiwane przez rodzime banki. Dla wielu z nich wykorzystanie posiadanej nieruchomości to jedyny sposób na uzyskanie jakichkolwiek środków. Trzeba jednak pamiętać, że takie „pożyczkowe koło ratunkowe” jest bardzo kosztowne. Świadczy o tym nie tylko wysoka wartość Rzeczywistej Rocznej Stopy Oprocentowania, ale i poziom wskaźnika LTV, który stosują parabanki. W przypadku pozabankowych pożyczek zwykle nie przekracza on 30% – 35%. Oznacza to, że klient może otrzymać środki o wartości mniejszej niż 40% ustanowionego zabezpieczenia. Dla porównania osoby, które zaciągają pożyczkę hipoteczną za pomocą banku mogą liczyć na dwukrotnie wyższy wskaźnik LTV.

Niekorzystna relacja kwoty pożyczki do wartości zabezpieczenia to konsekwencja wysokiego ryzyka niewypłacalności klientów. Niski odsetek terminowo spłacanych zobowiązań jest głównym problemem parabanków. Na ich stabilność finansową negatywnie wpływa zakaz przyjmowania lokat.

- Dla osoby, która desperacko potrzebuje gotówki niska wartość LTV nie jest istotna. Klienci, którzy maja możliwość pozyskania środków z banku powinni wystrzegać się pożyczania większych sum w parabankach. Mogą one stanowić ostatnią deskę ratunku w beznadziejnej sytuacji – podsumowuje Andrzej Brudzyński z Conse Doradcy Finansowi.