Choć czas wojny na ROR-y już dawno minął, a rynek kart kredytowych przeszedł czystkę, to wciąż najskuteczniejszą metodą banków na przyciągnięcie nowych klientów jest premia pieniężna wypłacana w formie zwrotu za wykonane transakcje.

Niekończące się dyskusje wokół obniżenia opłat interchange nakazują sądzić, iż dni bankowych programów moneyback są policzone. Tymczasem instytucje finansowe wciąż zwracają część kosztów poniesionych za zakupy i nie widać, aby ograniczały wielkość wypłacanych bonusów. Po tym, jak debiutujący Alior Sync zaoferował 5 proc. zwrotu od transakcji internetowych, a mBank odpowiedział podobną ofertą dla wybranych klientów, powróciło pytanie ile rzeczywiście można wyciągnąć z bankowego moneyback i nie tylko.

Banki uderzając w czuły punkt większości zmotoryzowanych, czyli ceny paliw, spowodowały, że dużym wzięciem cieszą się karty pozwalające zaoszczędzić do kilku procent na każdym tankowaniu. O względy kierowców najbardziej zabiega Meritum Bank. Oferuje on konto z 4-proc. zwrotem (maks. 30 zł/mies.) za zakup paliwa przy użyciu karty debetowej dołączonej do ROR-u oraz kartę kredytową, dzięki której można zaoszczędzić do 20 zł miesięcznie na paliwie. Przez pierwsze trzy miesiące zwrot wynosi 5 proc., a w kolejnych miesiącach maleje do 2 proc. Karty kredytowe dla zmotoryzowanych przygotowały również Bank BPH oraz Santander Consumer Bank. Pierwszy z nich oferuje Program Autokarta, na którym klienci mogą zaoszczędzić 1,5 proc. (maks. 25 zł/mies.) oraz Program AutoPlus dołączony do karty złotej z 2-proc. zwrotem do 75 zł miesięcznie.

Oferta Santandera przewiduje natomiast 3 proc. zwrotu dla transakcji paliwowych oraz 1 proc. dla pozostałych płatności bezgotówkowych. Maksymalnie klient może zaoszczędzić do 30 zł miesięcznie. Na tańsze paliwo mogą liczyć również właściciele Dobrego Konta w Banku Millennium, gdzie zwrot wynosi 3 proc. (maks. 50 zł/mies.) i dotyczy również supermarketów oraz sklepów spożywczych. Do paliwowej gorączki dołączył także Getin Bank, który właścicielom debetowej karty dla kierowców zwraca różnicę pomiędzy średnią miesięczną ceną paliwa (liczoną przez Polską Izbę Paliw Płynnych), a kwotą 4,99 zł. Przykładowo w lipcu na każdym litrze kierowcy mogli zaoszczędzić 0,67 zł. Zwrot obejmuje maksymalnie 30 litrów paliwa.

Nową grupą docelową programów moneyback zostali ostatnio także miłośnicy zakupów internetowych. Alior Sync postanowił zwracać swoim klientom 5 proc. od transakcji dokonanych przez sieć. Miesięczna kwota zwrotu może sięgać 1250 zł (przy czym dla kwoty powyżej 760 zł zostanie pobrany 10-proc. zryczałtowany podatek dochodowy). Pomysł nowej marki Aliora podłapał również mBank, który zaoferował 5-proc. moneyback (maks. 50 zł/mies.) swoim dotychczasowym klientom. Oferta dotyczy jednak tylko niewielkiej grupy użytkowników, co spowodowało, ze bank musi się gęsto tłumaczyć przed klientami, którzy nie otrzymali przywileju tańszych zakupów internetowych.

Na zwrot 5 proc. poniesionych wydatków mogą także liczyć właścicielki karty kredytowej Impresja w Banku Millennium oraz osoby, które posiadają kartę Visa Gold Home w Eurobanku. Pierwsza propozycja przeznaczona jest dla kobiet i dotyczy kilku kategorii zakupów (moda, biżuteria i kosmetyki, wnętrza, dom i żywność, czas wolny, rozrywka oraz dla dzieci), na których można zaoszczędzić łącznie do 760 zł w skali roku. Z kolei oferta Eurobanku może wydać się atrakcyjna dla osób, które urządzają mieszkanie, bowiem 5-proc. bonus (maks. 500 zł/mies.) dotyczy zakupów w wybranych sieciach hipermarketów budowlanych.

Największy wybór kart płatniczych mają natomiast ci klienci, którzy chcieliby otrzymywać zwrot za wszystkie transakcje, bez podziału na konkretne branże. Trzeba się jednak wtedy liczyć z tym, że bonus jest znacznie mniejszy. I tak na przykład właściciele Konta Wydajesz&Zarabiasz w BZ WBK mogą liczyć na 1 proc. zwrotu poniesionych wydatków. Taki sam moneyback oferuje Alior Bank dla użytkowników Konta Zakupowego. Z kolei właściciele kart kredytowych w Aliorze mogą liczyć na zwrot 0,5 lub 1 proc. wartości zakupów (w zależności od rodzaju karty oraz wykupienia dodatkowego ubezpieczenia). Zaoszczędzić na codziennych płatnościach pozwala również Bank BPH, który oddaje 1,5 proc. od transakcji zrealizowanych Kartą Zakupową w sklepach spożywczych. Na udział w programie moneyback mogą liczyć też właściciele kart kredytowych w Banku Pocztowym i Polbanku. Pierwszy z nich do końca 2012 r. oddaje 1 proc. (maks. 20 zł/mies.) od transakcji bezgotówkowych. Polbank zwraca natomiast od 0,5 do 1 proc. (im droższa karta tym wyższa premia).

Zarabianie na codziennym korzystaniu z usług finansowych nie musi kończyć się na programie moneyback. Przykładowo właściciele Konta osobistego z premią w Banku BGŻ mogą liczyć na dodatkowy bonus w wysokości 1 proc. (maks. 50 zł) od wpływającego co miesiąc wynagrodzenia. Z kolei na Koncie bez Kantów w Banku Ochrony Środowiska klienci otrzymują 1 zł za realizację przelewu, zlecenia stałego czy chociażby wydanie 100 zł kartą płatniczą. Natomiast za polecenie zapłaty bank płaci już 3 zł, a za 10 zł przez 12 kolejnych miesięcy za zaciągnięcie pożyczki gotówkowej z ubezpieczeniem. Maksymalna premia może wynieść 60 zł miesięcznie. Na podobnych zasadach działa Konto Skarbonkowe w Getin Online. Internetowy oddział Getin Banku płaci po 1 zł za transakcję kartą płatniczą powyżej 100 zł, założenie lokaty, wpłynięcie pensji oraz spłatę karty kredytowej.

Wyjadacze wisienek, którzy chcą wycisnąć z banków jak najwięcej nie muszą ograniczać się tylko do przedstawionych wyżej pomysłów. Zakupy grupowe i oferowane tam konta bankowe oraz karty kredytowe, to kolejne miejsce gdzie można zarobić dodatkowe pieniądze w zamian za przystąpienie do promocji. Banki zwykle oferują kupon o wartości kilku złotych, który uprawnia do podpisania umowy o nowy produkt, a po spełnieniu odpowiednich warunków klient może liczyć na premię od 50 zł wzwyż.

Wizja zarabiania na bankowych promocjach wygląda niezwykle kusząco. Często skłania ona wręcz do rozważań nad założeniem kilku rachunków osobistych i kart kredytowych jednocześnie w celu maksymalizacji zysków. Warto mieć jednak na uwadze, że produkty te zwykle nie są darmowe, a banki stawiają dodatkowe warunki, które należy spełnić aby otrzymać premię. Może się więc okazać, że starannie zbudowany oscylator po chwili zamieni się w generator zbędnych kosztów oraz pochłaniacz czasu i energii.

Michał Sadrak