W dłuższej perspektywie czasu ograniczenie akcji kredytowej banków nie mogło pozostać bez wpływu na wiele sektorów, które pozbawione dostępu do finansowania przez potencjalnych klientów nie są w stanie się rozwijać.

Łukasz Gębski, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie

Dilerzy samochodów i sklepy z elektroniką użytkową oraz sprzętem AGD najsilniej odczuli spadek siły nabywczej klientów. W toku publicznej już dyskusji na temat pozabankowego rynku pożyczkowego pojawiają się też opinie, że jego dynamiczny wzrost w okresie minionych dwóch lat był ułatwiony dzięki Rekomendacji 10 zawartej w dokumencie KNF „T”.

Szkoda, bo jak najbardziej uzasadniona regulacja, po finansowym kryzysie zaufania z lat 2008 – 2010, przez uogólnienie kryteriów pozbawiła między innymi małą grupę mniej zamożnych konsumentów możliwości ubiegania się o kredyt bankowy. Dla tej grupy gospodarstw domowych wykluczenie finansowe było ekonomicznym i społecznym następstwem zaostrzenia kryteriów przyznawania kredytów przez banki i ogólnej sytuacji gospodarczej. Wykluczeni nadal mieli jednak takie same potrzeby. Gdy trafiali do legalnie działających pozabankowych domów pożyczkowych, mogli uzupełniać niedobory. Mniej energicznych sytuacja spychała do szarej strefy rynku kredytowo-pożyczkowego, a czasami nawet lombardów i lichwiarzy.
Rekomendacja T jednoznacznie zdefiniowała graniczną wartość relacji rata/dochód dla osób fizycznych – 50 proc. dla klientów detalicznych o dochodach netto nieprzekraczających poziomu przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce, w żadnym jednak przypadku nie więcej niż 65 proc. Dla znających rynek finansów konsumenckich i jego specyfikę pierwszą nasuwającą się wątpliwością jest pytanie, czy zastosowanie tych samych kryteriów w odniesieniu do niskokwotowych kredytów konsumenckich oraz udzielonych na długie okresy kredytów hipotecznych było w pełni uzasadnione.
Consumer finance w praktyce to przede wszystkim krótkookresowe kredyty przeznaczane na finansowanie bieżących potrzeb konsumpcyjnych gospodarstw domowych. Trudno w XXI wieku wyobrazić sobie, aby można było mieszkać bez mebli, pralki, lodówki czy telewizora. Pomijając normalne, planowane wymiany, większość, zwłaszcza uboższych gospodarstw domowych, decyduje się na zakup sprzętu w przypadku jego awarii. Gdy jednak bank odmawiał finansowania – bo rata od zaciągniętego kredytu powodowała przekroczenie progu 50 proc. dochodów netto – nie pozostawało nic innego, jak zapożyczenie się u rodziny, znajomych lub w firmie, która nie miała obowiązku prowadzenia tak skrupulatnej analizy kredytowej i przestrzegania wyśrubowanych norm bezpiecznościowych.
W wyspecjalizowanych bankach kredytu konsumenckiego – takich jak m.in. Santander Consumer Bank, Sygma Banque, Getin Noble Bank – dysponujących nie tylko scoringiem, lecz także zaawansowanymi systemami wpierającymi decyzje kredytowe (systemy ekspertowe) można było przeprowadzić analizę pozwalającą na bezpieczne podjęcie nawet wyższego ryzyka. Na tym rynku posiadający systemy ekspertowe rzadko popełniają duże błędy, a w przypadku krótkookresowych kredytów ratalnych nawet próg zadłużenia na poziomie około 70 proc. dla relacji raty do dochodów netto nie wydaje się nadzwyczajnie wysoki.

W wyspecjalizowanych bankach kredytu konsumenckiego można było przeprowadzić analizę pozwalającą na bezpieczne podjęcie wyższego ryzyka

Z punktu widzenia równowagi rynku i bezpieczeństwa portfeli kredytowych najwrażliwszym obszarem pozostaną zawsze karty kredytowe i kredyty gotówkowe. Ryzyko związane z tymi produktami jest trudne do zmierzenia, gdyż brak jest możliwości wiarygodnej weryfikacji deklarowanych planów zakupowych. W przypadku najbiedniejszych gospodarstw domowych środki z tego typu kredytów przeznaczane są w dużej mierze na spłatę innych najpilniejszych zobowiązań oraz konsumpcję – a stąd tylko krok do nadmiernego zadłużenia i wynikających z niego problemów.
Analiza portfeli kredytowych w wielu krajach rozwiniętych pokazuje, że najwięcej problemów ze spłatą dotyczy nieruchomości nabywanych jako „secondary residence”. Ludzie – nawet biedni – dla których kredytowane mieszkanie jest spełnieniem ich marzeń i potrzeb, gotowi są do nadzwyczajnych wysiłków, aby nie dopuścić do ich utraty. W Polsce dostępność mieszkań do wynajęcia nie jest duża, a stawki czynszu najmu i opłat w dużych miastach są często tak samo wysokie, jak ewentualna rata kredytowa.
W przypadku tej grupy klientów nawet nieco większe niż 60 proc. obciążenie dochodów obsługą zobowiązań generuje mniejsze ryzyko kredytowe niż kredyt na inwestycyjny zakup apartamentu w kurorcie czy za granicą.
Rekomendacja T była potrzebna do zakończenia samoregulacji i stabilizacji portfeli kredytowych. Ocena bieżącej sytuacji pozwala na nieśmiałe oczekiwanie ze strony regulatora pewnego poluzowania polityki kredytowej. Z perspektywy banków oraz całej gospodarki korzystnie byłoby, gdyby nowa regulacja – o ile wejdzie w życie – zróżnicowała normy bezpiecznościowe, w zależności od typu kredytu i jego przeznaczenia.

Łukasz Gębski, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie