Banki nie są chętne do dzielenia się z klientami z zysków z lokat. Na szczęście wkrótce może to się zmienić. Na korzyść deponentów działają kryzys finansowy w Europie i słaby złoty.
Stopy procentowe / DGP
Klienci polskich banków dobrze wiedzą, że o tych instytucjach wiele można powiedzieć, ale nie to, że lubią się dzielić zyskami z deponentami. Dziś, by zarobić na lokacie po uwzględnieniu inflacji i podatków, oprocentowanie musiałoby przekraczać 5 proc. W rzeczywistości średnie oprocentowanie przekracza nieco 4 proc. Ostatnio przekonujemy się też, że podniesienie stóp procentowych przez RPP niekoniecznie musi oznaczać wzrost zyskowności oszczędzania w bankach. Informacji o podwyżkach oprocentowania jest jak na lekarstwo.
Jest jednak kilka powodów, dla których w najbliższym czasie może to się zmienić.Jednym z nich jest osłabienie złotego. – Ze względu na konieczność spełnienia norm płynnościowych utrzymujący się wysoki kurs franka szwajcarskiego może zaowocować wzrostem konkurencji na rynku lokat – uważa Piotr Grzybczak, dyrektor zarządzający BGŻ Optima.
Instytucje, które kilka lat temu na potęgę udzielały wysokodochodowych kredytów walutowych, teraz uważnie obserwują kurs złotego. Każde większe tąpnięcie na rynku walutowym powoduje u nich uruchomienie syren alarmowych, bo stosunek zebranych depozytów do udzielonych kredytów spada. Część banków będzie więc musiała zaoferować wyższe oprocentowanie, by ściągnąć do siebie oszczędności Polaków. Choć może nie tak obficie, jak w roku 2008 i 2009, gdy mieliśmy do czynienia z osłabieniem złotego na o wiele większą skalę. – Aby to zadziałało, deprecjacja naszej waluty musiałaby trwać dłużej – mówi Szymon Ożóg, analityk Espirito Santo.
Na korzyść deponentów przemawia także kryzys finansowy w Europie, który zmusza do ograniczania finansowania polskich banków przez ich zagraniczne spółki matki. Analitycy podkreślają, że zjawisko to jest obserwowane już od pewnego czasu. Aby zasypać tak powstałą dziurę, instytucje będą musiały aktywniej zadziałać na rynku lokat.
To jeszcze nie koniec dobrych wieści dla ciułaczy. – Od przyszłego roku banki zaczną być monitorowane pod kątem wymagań Bazylei III, która preferuje depozyty detaliczne względem korporacyjnych i długoterminowe względem krótkich lokat – mówi Mirosław Winiarczyk, dyrektor departamentu skarbu w Raiffeisen Banku. – W perspektywie kolejnych miesięcy można się więc spodziewać zaostrzenia konkurencji o oszczędności klientów detalicznych i wzrostu oprocentowania – dodaje przedstawiciel Raiffeisena.
Marek Ubysz, szef wydziału produktów oszczędnościowych w Banku Millennium, uważa, że wpływ Bazylei III już dziś jest widoczny. – Promowane są lokaty o dłuższym okresie zapadalności. W wielu instytucjach najwyższe oprocentowanie występuje właśnie na okres 12 miesięcy lub dłużej – mówi przedstawiciel Millennium.

Już dziś promowane są lokaty o dłuższym okresie zapadalności