Coraz więcej pieniędzy Polaków płynie w kierunku różnego rodzaju funduszy dłużnych. Inwestorzy powinni być jednak ostrożni, bo wbrew pozorom lokowanie w nie wcale nie jest tak proste, jak włożenie pieniędzy na lokatę.

Mirosław Budzicki, analityk PKO BP

Wymaga to sporego wyczucia rynku, wiedzy o trendach i polityce pieniężnej oraz przede wszystkim o zawartości portfela funduszu.

Obligacje państw rozwiniętych wchodzą w długoterminowy trend spadkowy. Na wykresie rentowności 10-letnich papierów skarbowych USA rysuje się formacja podwójnego dna. Podobna sytuacja jest w przypadku papierów innych państw, które przez ostatnie lata były uznawane za bezpieczne przystanie. Jest tylko kwestią czasu – a przede wszystkim kwestią uspokojenia kryzysu zadłużenia w Europie – kiedy rentowności ich papierów zaczną piąć się w górę, czyli ceny będą spadać. Wniosek: raczej trzeba unikać funduszy obligacji z papierami krajów rozwiniętych w portfelach.
Większość kapitału odpłynie w kierunku obligacji krajów wschodzących (głównie azjatyckich) lub korporacyjnych papierów dłużnych. Coraz częściej, w obliczu upadku reputacji państwa, inwestorzy uznają papiery dłużne globalnych korporacji za jedne z najpewniejszych inwestycji. Trudniej bowiem wyobrazić sobie bankructwo McDonald’sa czy Apple’a niż Hiszpanii czy Włoch. Rynek papierów korporacyjnych w II połowie 2011 roku zamarł, ale dane z I kwartału tego roku mogą już napawać optymizmem.
Również polski rynek obligacji korporacyjnych będzie rósł i nie przeszkodzi mu nawet bankructwo DSS. Inwestor indywidualny wybierający fundusz obligacji korporacyjnych musi po prostu pamiętać, że tego typu instrumenty dają szansę na większe zyski niż fundusze obligacji skarbowych, ale są przy tym bardziej ryzykowne (choć mniej niż fundusze akcyjne).
Jeśli ktoś woli jednak fundusze obligacji skarbowych, powinien powstrzymać się z wkładaniem do nich pieniędzy w najbliższych miesiącach. Z uwagi na wysoką inflację (skutek drożejącej ropy) istnieje zagrożenie, że Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe. To oznaczałoby, że klienci, którzy kupili jednostki wspominanych funduszy w okresie kilku miesięcy przed podwyżką, nie będą zarabiać. Tymczasem w kilka tygodni po podwyżce stóp, czyli obniżce cen długu, może być bardzo dobry moment na wejście.
Pojawiają się głosy, że rynek obligacji skarbowych może zyskać na likwidacji lokat antybelkowych z jednodniową kapitalizacją. Zapewne jakaś część „osieroconego” kapitału tam napłynie, ale raczej nieduża. Obligacje to inwestycja krótkoterminowa i o zbyt skromnej stopie zwrotu dla tych inwestorów, którzy korzystali z nieopodatkowanych depozytów.