W ostatnich miesiącach rosło zainteresowanie funduszami bezpiecznymi – dłużnymi i pieniężnymi. W tych dwóch kategoriach jest sporo podmiotów, w których portfelach znaczący udział mają obligacje przedsiębiorstw.
Niektórzy eksperci przed takimi funduszami ostrzegają. – Wycena ich jednostek często jest niewłaściwa. Poza tym mogą nadejść trudne czasy dla polskich firm wraz ze zbyt dużym umocnieniem się złotego. To uderzy w posiadaczy takich produktów – mówi prezes jednego z TFI.
Fundusze obligacji korporacyjnych / DGP
Niedawno pojawiło się kilka niepokojących komunikatów, które mogą zwiastować nadchodzące problemy takich funduszy. Według danych pochodzących z sądów gospodarczych zebranych przez Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych wynika, że w lutym upadłość ogłosiło 71 polskich firm, o 7,6 proc. więcej niż w styczniu oraz o 12,7 proc. więcej niż przed rokiem. W 2011 r. było więcej upadłości niż w 2010 r.
Efekty widać już m.in. po funduszach Opera TFI. W ostatnio opublikowanych sprawozdaniach Opera Terra FIZ i Opera Za 3 Grosze FIZ znalazła się informacja, że jedna z firm nie wykupiła w terminie (w listopadzie 2011 r.) długu o wartości 1 mln zł. W wycenie jednostek funduszy nie było śladu po tym wydarzeniu. Opera TFI tłumaczy, że zabezpieczeniem obligacji są nieruchomości, ze sprzedażą których nie będzie problemu i które wystarczają na pokrycie wierzytelności funduszy.
– W przeszłości już bywało, że inwestorzy posiadający fundusze bezpieczne mające dług firm dostawali po kieszeni. Można przypomnieć produkty dłużne DWS TFI, które w marcu 2009 r. potraciły po kilkanaście procent, czy też fundusz SEB2 Obligacji i Bonów Skarbowych, który w wyniku zaangażowania w papiery rosyjskich przedsiębiorstw stracił od początku września do końca października 2008 r. około 40 proc. – przypomina Bernard Waszczyk, analityk Open Finance. Złą passę tej grupy kontynuował Skarbiec-Gotówkowy – jego jednostki potaniały w maju 2009 r. w ciągu jednego dnia o 4 proc. w wyniku bankructwa dużej polskiej spółki.
Przedstawiciele TFI uspokajają. – Dokładnie analizujemy sytuację każdej spółki, której obligacje chcemy kupić. Również pod kątem zabezpieczeń. Bierzemy pod uwagę także jakość doradców emitentów. Na naszą czarną listę trafiły już podmioty, za pośrednictwem których już nigdy nie kupimy obligacji – mówi Marcin Billewicz, prezes zarządu Copernicus Capital TFI i zarządzający funduszem dłużnych papierów korporacyjnych.
Billewicz przyznaje jednak, że pod koniec 2011 r. Copernicusowi udało się sprzedać obligacje spółki, która wkrótce złożyła wniosek o upadłość. Przyznaje też, że gospodarka polska może wejść w kolejną fazę kryzysu. – Dlatego na bieżąco monitorujemy sytuację emitentów długu – zapewnia Billewicz.
Sprawdź, co jest w środku
Przed zainwestowaniem w dany fundusz – który z nazwy wydaje się instrumentem absolutnie bezpiecznym – przeczytaj dokładnie jego kartę informacyjną. Jest w niej opisany skład portfela oraz prowadzona polityka inwestycyjna. Jeśli nie możesz w punkcie sprzedaży uzyskać karty funduszu, powstrzymaj się z zakupem jego jednostek i poproś o dokument samo TFI. Mimo że Komisja Nadzoru Finansowego monitoruje portfele funduszy pod kątem zgodności z zadeklarowaną polityką inwestycyjną, to na rynku zdarzają się podmioty, których nazwa nie sugeruje, że posiadają papiery dłużne firm. Najlepszym chyba przykładem jest UniKorona Pieniężny. Fundusze pieniężne powinny kupować głównie bony skarbowe oraz lokować środki na depozytach bankowych. Tymczasem pod koniec stycznia obligacje korporacyjne stanowiły aż 45 proc. portfela tego funduszu. Zaskakująco dużo papierów dłużnych firm mają również fundusze UniWibid czy Idea Premium.