Spadek kursu jena może przynieść solidne zyski inwestorom. Na osłabieniu jena można zarobić, grając przeciwko niemu na rynku walutowym.
Jen jest dziś najsłabszy w stosunku do dolara amerykańskiego od początku lipca 2011 r. Za dolara trzeba było wczoraj zapłacić ok. 80 jenów. Indeks Nikkei225, grupujący 225 największych spółek z tokijskiej giełdy, od początku roku urósł o 12,7 proc., ale wciąż jest poniżej poziomu, na którym był na początku sierpnia 2011 r.
Na osłabieniu jena można zarobić, grając przeciwko niemu na rynku walutowym. Aby móc inwestować na foreksie, należy założyć konto w domu maklerskim lub firmie inwestycyjnej, która daje możliwość gry na kontraktach terminowych (czyli na zmianie różnic kursowych) na jena. Wśród takich firm są m.in. Dom Maklerski TMS Brokers, DM X-Trade Brokers, City Index, DM BOŚ.

Waluta będzie się osłabiać

Gra przeciwko jenowi może się opłacić, zwłaszcza że – według analityków – w najbliższych miesiącach ta waluta będzie się osłabiać w stosunku do dolara. – Przełom został dokonany głównie dzięki akcji luzowania polityki pieniężnej przez władze monetarne Japonii, której rynek się nie spodziewał – mówi Bartosz Sawicki, analityk Domu Maklerskiego TMS Brokers.
Stopy zwrotu funduszy rynku japońskiego / DGP
Na osłabianie się jena wpływa też powiększający się deficyt w handlu zagranicznym, który w styczniu wyniósł -1,5 bln jenów, podczas gdy w grudniu było to -0,2 bln jenów.
Według prognozy TMS Brokers, pod koniec maja dolar będzie kosztował 85 jenów. Analitycy PKO TFI podkreślają jednak, że japońska waluta będzie się osłabiać do amerykańskiej w tempie wolniejszym, niż miało to miejsce w ciągu ostatnich dwóch tygodni.

Japońskie firmy też słabe

Polscy inwestorzy mają możliwość nie tylko grania na jenie, lecz także inwestowania w akcje japońskich firm. Mogą to zrobić za pośrednictwem krajowych i zagranicznych funduszy inwestycyjnych mających ekspozycję na Japonię. Dynamiczne wzrosty indeksu Nikkei225 z ostatnich tygodni najlepiej potrafiły wykorzystać fundusze Schroder’s. Wśród polskich najlepszy był ING Japonia. Jednak o ile co do kierunku, w jakim pójdzie jen, panuje zgoda, o tyle analitycy nie są pewni, jak zachowa się rynek akcji Kraju Kwitnącej Wiśni.
– Wyniki japońskich firm są bardzo słabe. W dodatku w minionych tygodniach aż 178 notowanych na tokijskiej giełdzie spółek zrewidowało w dół swoje prognozy finansowe dotyczące ostatniego roku obrotowego – wskazuje Sawicki.
Według Verhagena japońskim firmom potrzebne są wzrost PKB i większy popyt wewnętrzny. Uważa on, że władze Japonii powinny stosować bardziej zdecydowane ruchy prowadzące do dalszego osłabiania jena. – To doprowadzi do wyjścia z pułapki, w której Kraj Kwitnącej Wiśni tkwi od kilkunastu lat. W warunkach deflacji ludzie niechętnie konsumują. Poszukują za to płynnych i pewnych inwestycji. Są nimi obligacje rządowe. Dług publiczny Japonii w zdecydowanej mierze finansowany jest przez samych Japończyków – zwraca uwagę ekonomista ING Investment Management.
– Obecne osłabianie się jena pomoże japońskiemu eksportowi. W średnim terminie japoński rynek akcji wygląda obiecująco. W dłuższym już nie, bo Japonia ma poważne problemy. Są nim starzejące się społeczeństwo oraz wysoki poziom długu do PKB – wskazują analitycy PKO TFI.