Należy rozstrzygnąć, w jaki sposób rozliczać „walutowe” kredyty w sytuacjach, w których stwierdzona zostanie nieważność umowy. Uważa tak rzecznik finansowy, który właśnie wystąpił do Sądu Najwyższego z wnioskiem o podjęcie uchwały w tej sprawie. Rzecznik uważa, że klarowne stanowisko Sądu Najwyższego zapewni przewidywalność orzecznictwa i ułatwi kredytobiorcom podjęcie decyzji o dochodzeniu swoich praw.
Z obserwacji ekspertów z biura rzecznika wynika, że po przełomowym wyroku w sprawie państwa Dziubaków (wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 3 października 2019 r., sygn. akt C-260/18) sądy coraz częściej uznają umowy tzw. kredytów walutowych za nieważne bądź bezskuteczne w całości lub części, z uwagi na abuzywność niektórych postanowień. Chodzi tu w szczególności o umowy przewidujące mechanizm indeksacji lub denominacji kredytu do waluty obcej i uznaniowy sposób określenia jej kursu.
– Zauważyliśmy jednak poważną rozbieżność dotyczącą tego, jak po uzyskaniu wyroku sądu strony mają rozliczyć nieważny kredyt walutowy. Prowadzi to do sytuacji, w której w demokratycznym państwie prawa wydawane są skrajnie odmienne orzeczenia na tle podobnych stanów faktycznych. To istotny problem dla wielu tysięcy posiadaczy takich kredytów. Już w chwili pisania pozwu muszą uwzględniać szereg sprzecznych poglądów prawnych, co zwiększa ich ryzyka i zniechęca do dochodzenia swoich praw. Stąd decyzja o wystąpieniu do Sądu Najwyższego w celu rozstrzygnięcia tych wątpliwości i zapewnienia przewidywalności ‒ poinformował dr hab. Mariusz Golecki, rzecznik finansowy, za pośrednictwem strony internetowej swojego biura.
W orzecznictwie dominują dwie teorie: dwóch kondykcji oraz salda. Rzecznik finansowy na przykładzie pokazuje, że dla konsumenta wywołują one zupełnie różne skutki. Według pierwszej z teorii roszczenia kredytobiorcy i kredytodawcy traktuje się oddzielnie. A zatem bank może żądać zwrotu kwoty kredytu (np. 100 tys. zł), zaś klient żąda zwrotu kwot, które wpłacił jako raty (np. 80 tys. zł). Teoria salda z kolei zakłada, że ta strona, która otrzymała więcej, rozlicza świadczenia wzajemne. W tym przykładzie więc klient byłby zobowiązany dopłacić bankowi 20 tys. zł. Prawnicy uważają, że teoria dwóch kondykcji jest dla kredytobiorców korzystniejsza. Dopóki bowiem bank nie wystąpi z powództwem przeciwko konsumentowi, dotąd nie otrzyma pieniędzy. W przypadku teorii salda zaś z samego powództwa kredytobiorcy w wielu sytuacjach będzie wynikał obowiązek zapłaty na rzecz banku.
– Uważam, że dla konsumentów korzystniejsza będzie teoria dwóch kondykcji, jednak najważniejsze w tej sprawie jest usunięcie rozbieżności w orzecznictwie sądów powszechnych, aby usunąć niepotrzebne utrudnienia i ryzyka w dochodzeniu roszczeń – uważa Mariusz Golecki.
Rzecznik finansowy podkreśla, że możliwość złożenia wniosku do SN o rozstrzygnięcie rozbieżności w orzecznictwie to jedno z uprawnień o najsilniejszym wpływie na praktykę podmiotów rynku finansowego. Uchwała Sądu Najwyższego prowadzi do zapewniania przewidywalności orzecznictwa, przez ujednolicenie linii orzeczniczej sądów powszechnych na długie lata oraz do dostosowania praktyk podmiotów rynku finansowego do stanu zgodnego z prawem. Od 2003 r. rzecznik ubezpieczonych, a od 2015 r. rzecznik finansowy, który przejął jego kompetencje, złożył 24 wnioski o uchwałę Sądu Najwyższego (włączając najnowszy). Do tej pory SN podjął 21 uchwał, z czego aż 20 razy podzielił zapatrywanie rzecznika na rozstrzyganą sprawę.
W głośnej sprawie państwa Dziubaków TS UE wskazał ‒ w pewnym uproszczeniu ‒ że w zawartych w Polsce umowach kredytu indeksowanego do waluty obcej nieuczciwe warunki umowy dotyczące różnic kursowych nie mogą być zastąpione przepisami ogólnymi polskiego prawa cywilnego. Sąd krajowy powinien bądź orzec o nieważności umowy, bądź przekształcić zobowiązanie w analogiczne do kredytu złotowego (bądź w ogóle nieoprocentowane, bądź z oprocentowaniem według stawki LIBOR).