Trwające dekadę postępowanie sądowe pomiędzy ponad 1200 frankowiczami a mBankiem właśnie się kończy. Powód? Korporacja zdecydowała się wycofać swą apelację, a tym samym wyrok sądu okręgowego z 2013 r. się uprawomocnił.
„Wyrok sądu okręgowego w obecnych warunkach w naszej ocenie daje szansę na rozstrzygnięcie tej sprawy wokół kwestii, której w rzeczywistości dotyczyła. Od początku była nią zasada ustalania oprocentowania przez bank, a nie to, czy umowy były ważne” – poinformował mBank w komunikacie prasowym. Dalej zaś ocenił, że z treści uprawomocnionego wyroku wynika stałe oprocentowanie umów kredytowych hipotecznych indeksowanych do waluty obcej na poziomie oprocentowania z dnia uruchomienia kredytu. I takie rozstrzygnięcie – zdaniem banku – można potraktować dziś jako kompromisowe.
Postępowanie było o tyle specyficzne, że w 2015 r. w sprawie orzekał Sąd Najwyższy. Jego rozstrzygnięcie sprowadzało się do przekazania sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd apelacyjny. Wyrażono zarazem poglądy pomyślne dla przedsiębiorcy. Sęk w tym, że od 2015 r. orzecznictwo SN się zmieniło i sprzyja konsumentom. Kilkukrotnie również Trybunał Sprawiedliwości UE wydał wyroki korzystne dla kredytobiorców. Sąd apelacyjny musiałby więc zdecydować, czy trzymać się wskazówek SN z 2015 r., czy też pójść śladem późniejszych poglądów wyrażanych przez SN i TS UE.