Nawet w przypadku, w którym kredytobiorca zapłacił na rzecz banku mniej, niż otrzymał kwoty kredytu, ustalenie, że umowa jest nieważna, nie oznacza konieczności natychmiastowej spłaty różnicy na rzecz banku - mówi dr Jacek Czabański, adwokat, autor bloga PomocFrankowiczom.pl.
DR JACEK CZABAŃSKI adwokat, autor bloga PomocFrankowiczom.pl / DGP
W prowadzonej przez pana sprawie dotyczącej frankowiczów sąd uznał (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 23 października 2019 r., sygn. akt V ACa 567/18), że nie ma konieczności badania nieuczciwości postanowień umownych, gdyż doszedł do wniosku, że umowa sama w sobie jest sprzeczna z prawem. Ale jak można to ustalić bez badania poszczególnych postanowień?
Sąd oczywiście dokonał badania treści postanowień umowy. Nie była jednak konieczna ich analiza pod kątem ich uczciwości, gdyż sąd uznał, że umowa sporządzona przez mBank jest sprzeczna z prawem. A przez to nieważna, a więc nie zachodzi konieczność dalszego badania, czy jest uczciwa. Gdyby natomiast sąd uznał, że umowa spełnia podstawowe wymogi prawa, to dopiero później przeszedłby do analizy czy mimo to jest uczciwa i dopuszczalna w obrocie konsumenckim. Tutaj nie było takiej konieczności, gdyż sąd uznał, że wady tej umowy są zupełnie podstawowe i nie dotyczą wyłącznie kwestii ochrony konsumenta. Oznacza to zresztą, że podobnie byłaby uznana za nieważną tego typu umowa, gdyby kredytobiorcą nie był konsument, ale przedsiębiorca.
Orzeczenie sądu jest chyba wariantem najkorzystniejszym dla frankowiczów, o ile tylko mają środki na jednorazową spłatę różnicy między dotychczas wpłaconymi ratami a ogólną kwotą zaciągniętego kredytu?
W tym przypadku kredyt został przedterminowo spłacony z naddatkiem, więc to bank musi oddać kredytobiorcy różnicę. Jednak nawet w przypadku, w którym kredytobiorca zapłacił na rzecz banku mniej, niż otrzymał kwoty kredytu, ustalenie, że umowa jest nieważna, nie oznacza konieczności natychmiastowej spłaty różnicy na rzecz banku. Po pierwsze, bank musi z takim roszczeniem wystąpić, a wówczas można np. żądać rozłożenia kwoty na raty czy wręcz podnieść zarzut przedawnienia. Po drugie, nieważność umowy oznacza upadek hipoteki, a to oznacza, że można zaciągnąć nowy kredyt i w ten sposób sfinansować zobowiązanie bądź sprzedać nieruchomość.
Czy niniejszą sprawę da się przełożyć na wszelkie inne? Innymi słowy, czy wyrok w tej sprawie jest ważny tylko dla kilku osób, dla klientów jednego banku czy dla ogółu kredytobiorców?
Wyrok dotyczy jednej sprawy, jednak rozumowanie sądu tak samo znajdzie zastosowanie wobec wszystkich umów kredytu waloryzowanego mBanku, które były przecież skonstruowane według tego samego wzorca, a w istocie do niemal wszystkich występujących w obrocie umów kredytu indeksowanego. Dlatego ma znacznie większe znaczenie niż tylko dla tej jednej sprawy. Orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie rozpoczyna moim zdaniem kształtowanie się linii orzeczniczej, która będzie uznawać wszystkie podobne umowy za nieważne.