Prezes urzędu uważa, że ubezpieczyciele mogli przez kilka lat zwlekać z podnoszeniem cen polis OC.
W tej dekadzie OC najtańsze było w 2014 r. / Dziennik Gazeta Prawna
Pod koniec kwietnia firmy powinny się dowiedzieć, czy zostanie przeciwko nim wszczęte postępowanie antymonopolowe. UOKiK od 23 listopada 2016 r. prowadzi postępowanie wyjaśniające, czy na rynku ubezpieczeń komunikacyjnych nie doszło do zmowy cenowej. Zgodnie z przepisami ma pięć miesięcy na podjęcie decyzji.
– Ze wstępnej analizy wynika, że jest wiele przesłanek ekonomicznych tłumaczących podwyżki. Nie możemy jednak wykluczyć na tym etapie zmowy, dlatego badamy kolejne wątki – mówi Maciej Chmielowski z biura prasowego UOKiK.
Według naszych informacji urząd żąda od ubezpieczycieli wglądu w dokumenty i prosi o wypełnienie szczegółowej ankiety. Towarzystwa nieoficjalnie potwierdzają, że UOKiK jeszcze w minionym roku poprosił je o dane z kilku lat wstecz dotyczące m.in. przypisu składki z OC oraz wypłacanych odszkodowań. Pytał też, jak towarzystwa konstruują taryfy.
Urząd wszczął postępowanie z urzędu, ale decyzja zbiegła się w czasie z narastającymi kontrowersjami wokół podwyżek. Średnie ceny OC w latach 2010–2015 wahały się od 411 do 466 zł. W minionym roku urosły do ponad 700 zł. Wyjaśnień tej sprawy od rządu domagała się opozycja sejmowa, a premier Beata Szydło deklarowała, że czeka na rozstrzygnięcia UOKiK. Marek Niechciał, szef urzędu, zapowiedział, że przyjrzy się nie tylko podwyżkom, ale też przyczynom niskich cen w poprzednich latach. W niedawnej wypowiedzi dla DGP stwierdził, że ceny OC powinny odbić już w 2012 r., ale z różnych przyczyn nastąpiło to dopiero w minionym roku.
– Dlaczego tak się stało? Nie jesteśmy przekonani, że moment był czysto losowy – powiedział prezes Niechciał.
Ubezpieczyciele nie chcą oficjalnie komentować tej wypowiedzi, podobnie jak samego badania zmian w stawkach OC. Nieoficjalnie wskazują, że prezes daje zbyt duże pole do spekulacji. Pogląd ten potwierdza jeden z byłych prezesów UOKiK, proszący o zachowanie anonimowości: – Ta wypowiedź daje duże pole do interpretacji. Sugeruje, że UOKiK ma podejrzenia co do zmowy cenowej.
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że udowodnienie takiego nielegalnego porozumienia może być niezwykle trudne. Podwyżki poprzedziły zmiany przepisów i interwencje Komisji Nadzoru Finansowego. Jesienią 2015 r. nadzór wezwał ubezpieczycieli do „prawidłowego ustalania stawek”. I straszył karami, jeśli nie poprawią rentowności.
Branża ubezpieczeniowa traci na OC od 10 lat. Do niedawna wynikało to głównie z wojny cenowej i rosnących wypłat odszkodowań. W minionym roku ta wojna się skończyła, ale z powodu podwyżek stawek towarzystwa muszą zawiązywać wyższe rezerwy na poczet ewentualnych wypłat odszkodowań. Wiosną 2015 r. musieli też wdrożyć zalecenia KNF dotyczące likwidacji szkód komunikacyjnych. Miały one ukrócić nieprawidłowości w ich szacowaniu i wypłatach.
Nadzór na początku 2016 r. zyskał też większą kontrolę nad polskimi oddziałami zagranicznych ubezpieczycieli. Często brali oni aktywny udział w wojnie cenowej, ale KNF, żeby skontrolować ich działalność, musiał prosić o pomoc nadzorców w ich rodzimych krajach.
– UOKiK musiałby udowodnić firmom, że mimo tych wszystkich czynników działały w sposób skoordynowany i porozumiały się w sprawie podniesienia cen – wskazuje były szef urzędu.
Za zmowę cenową grozi kara do 10 proc. przychodów za ostatni rok obrotowy. Biorąc pod uwagę całość składek zebranych w 2016 r. przez wszystkie zakłady sprzedające komunikacyjne OC, ewentualne kary mogłyby sięgnąć 3 mld zł.
Joanna Affre, adwokat w kancelarii Affre i Wspólnicy, wskazuje, że UOKiK sporadycznie korzysta z możliwości wymierzenia maksymalnej kary. Takim przykładem jest zmowa cenowa na rynku cementu, gdy kara sięgnęła 411 mln zł.
– Firmy mogą się odwołać od decyzji urzędu do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ten, choć z reguły uznawał dotychczas racje UOKiK, to obniżał wysokość kar. W przypadku branży cementowej spadła ona do 339 mln zł – przypomina.
Do jeszcze większej obniżki doszło w przypadku operatorów telefonii mobilnej. Urząd domagał się 132 mln zł kary, sąd zmniejszył ją do zaledwie 4 mln zł.
Ubezpieczyciele nie chcą komentować, jak kalkulowaliby ceny polis OC, gdyby została im udowodniona zmowa cenowa i musieliby zapłacić kary.