Zamieszanie wokół branżowej fuzji, groźba dymisji prezesa KHW i próby ratowania kopalni Krupiński bezpośrednio u prezesa PiS – górniczy thriller nabiera tempa.
Najpóźniej dziś, zgodnie z obietnicą daną stronie związkowej kilkanaście dni temu, w siedzibie Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW) powinni się stawić szefowie resortu energii, by ogłosić decyzję dotyczącą przyszłości spółki. KHW ma zachować samodzielność albo wejść w skład Polskiej Grupy Górniczej (PGG), podwyższając o ponad 1 mld zł stan jej zobowiązań. Do momentu zamknięcia tego wydania DGP wizyta właścicielska w KHW nie została zapowiedziana. W piątek związki zawodowe wystosowały do resortu pismo w tej sprawie.
15 listopada resort energii miał się spotkać z bankami, którym KHW jest winny 1,2 mld zł. Z naszych informacji wynika, że do spotkania nie doszło, banki na fuzję się zbyt chętnie nie godzą, zaś prezes KHW Tomasz Cudny zagroził dymisją w przypadku decyzji o fuzji KHW z PGG (obie spółki sprawy nie komentują).
Jak ustalił DGP, 10 listopada holding wystosował pismo do PGG, w którym poinformował, że nie udostępni jej dokumentów związanych m.in. z kontraktami na węgiel, póki właściciel nie podejmie ostatecznej decyzji o połączeniu – w przeciwnym razie byłoby to działanie na szkodę spółki. Z drugiej strony PGG musi znać sytuację przejmowanej spółki, by nie kupować kota w worku.
– To jest jakiś cyrk – komentuje jeden z górniczych menedżerów znających sprawę.
KHW podpisał niedawno umowę z bankami, w której zobowiązał się, że do końca roku będzie mieć ostateczny kształt programu restrukturyzacyjnego. Jak ustalił DGP, spółka stara się przedłużyć tę umowę do końca stycznia 2017 r. A Ministerstwo Energii? W tej kwestii milczy.
Za to w piątek pochwaliło się sukcesem. Unijna notyfikacja pomocy publicznej dla górnictwa w wysokości 7,95 mld zł stała się faktem. To oznacza, że w latach 2015– –2018 Polska może wydać tyle na likwidację kopalń z budżetu państwa. Chodzi zarówno o działania osłonowe dla górników, jak i o kwestie techniczne oraz środowiskowe związane z tym procesem.
„Program obejmuje pomoc na pokrycie bieżących strat produkcyjnych kopalń oraz na pokrycie kosztów nadzwyczajnych w ramach zgłoszonego do KE wniosku notyfikacyjnego. Pomoc na pokrycie bieżących strat została przeznaczona m.in. dla kopalni Makoszowy przekazanej do Spółki Restrukturyzacji Kopalń w kwietniu 2015 r. Pomoc dla kopalni Makoszowy będzie udzielana zgodnie z zaakceptowanym przez Komisję Europejską programem tylko do końca 2016 r.” – czytamy w komunikacie resortu. To oznacza, że zabrzańska kopalnia w przyszłym roku zostanie zamknięta. Podobnie jak Sośnica (choć formalnie decyzje mają zapaść w styczniu), Rydułtowy (w latach 2017–2018), Śląsk (część kopalni Wujek), część Pokoju (reszta w ciągu 2–3 lat) i Krupiński. W przypadku Rydułtów złoże wybierze sąsiedni Marcel, tam też przejdzie załoga. W przypadku Pokoju po złoże sięgną Bielszowice. Górnicy z żadnej z tych kopalń nie stracą pracy – uprawnieni skorzystają z osłon socjalnych (urlopy górnicze, odprawy), pozostali znajdą pracę w innych zakładach.
– Tak naprawdę nie było opcji innej niż zatwierdzenie tej decyzji, ponieważ dotyczy ona zakładów przenoszonych do Spółki Restrukturyzacji Kopalń i przeznaczonych do zamknięcia, a nie dokapitalizowania nadal działających spółek górniczych – mówi DGP Aleksander Śniegocki, kierownik projektu Energia i Klimat w WiseEuropa. – Pomoc publiczna została notyfikowana, ale Polska Grupa Górnicza (następczyni Kompanii Węglowej, od której 1 maja przejęła 11 kopalń – red.) nie może czuć się bezpieczna, podobnie jak Katowicki Holding Węglowy, który ma być dokapitalizowany kwotą 700 mln zł. Pytanie bowiem, czy prywatny inwestor zachowałby się i w PGG, i w KHW tak jak spółki kontrolowane przez Skarb Państwa, które dokapitalizowują te podmioty. Jeśli KE uzna, że nie, w każdej chwili może wszcząć postępowanie w tej sprawie. Jeśli zdecyduje jednak, że restrukturyzacja postępuje, a kolejne kopalnie są faktycznie zamykane, to zapewne nie będzie wszczynać postępowania przeciwko Polsce w przyszłości – tłumaczy. Przypomnijmy: w PGG zainwestowały m.in. Węglokoks, PGNiG Termika, Energa i PGE. W KHW mają się zaangażować Enea, TF Silesia i Węglokoks.
29 listopada planowane jest walne Jastrzębskiej Spółki Węglowej, które ostatecznie ma zatwierdzić decyzję o zamknięciu kopalni Krupiński (jej zarząd i rada nadzorcza już wcześniej zatwierdziły likwidację). Jednocześnie sytuację zakładu uznanego za trwale nierentowny m.in. przez 15 banków bada jeszcze raz specjalny zespół ekspertów, który ostatni raz spotka się jutro. Z naszych informacji wynika, że związkowcy szukają wsparcia u samego prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. – 23 listopada muszą być gotowe dokumenty na walne. Ale walne zawsze można przerwać. Albo odwołać – mówi DGP osoba znająca sprawę. Sęk w tym, że likwidacja Krupińskiego to warunek umowy restrukturyzacyjnej między JSW a bankami (kontrolowanymi przez Skarb Państwa). To również warunek emisji obligacji za 300 mln zł, które jeszcze w tym roku ma objąć TF Silesia (również podmiot państwowy).
Jak ustalił DGP, znane od piątku zestawienie kopalń do zamknięcia to nie koniec czarnej listy, o której jako pierwsi pisaliśmy w sierpniu. Nie jest bowiem tajemnicą, że wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski wielokrotnie publicznie mówił, że w KHW mają zostać tylko dwie kopalnie: Mysłowice-Wesoła i Murcki-Staszic. Tymczasem na zatwierdzonej przez KE liście do zamknięcia jest tylko Śląsk – nie ma zaś Wieczorka i Wujka. – To sztucznie utrzymywane kopalnie, które tak naprawdę wybierają złoże Staszica, co jest bez sensu – mówi nasz rozmówca z KHW.
Z kolei PGG poważnie myśli o likwidacji Halemby, nawet w 2017 r., ale zawiesiła jakiekolwiek działania do momentu decyzji o fuzji (lub jej braku) z KHW.
Decyzje o likwidacji Wieczorka, Wujka i Halemby będą wymagały nowego wniosku do Komisji Europejskiej (zatwierdzone 8 mld zł ich bowiem nie uwzględnia) lub aneksu.
OPINIE
Janusz Steinhoff były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka / Dziennik Gazeta Prawna
Cieszy mnie decyzja Komisji Europejskiej, ale ona nie zwalnia polskiego rządu z dalszej restrukturyzacji kosztowej polskiego górnictwa, które naprawdę może być rentowne, ale bez zamykania trwale nierentownych kopalń nie będzie to możliwe. Trzeba pamiętać, że te 8 mld zł, które Bruksela zatwierdziła, to nie są pieniądze z UE, tylko z naszego budżetu i trzeba je jak najlepiej wykorzystać. I tak restrukturyzujemy kopalnie szybciej niż Niemcy, którzy od lat dotują swoje górnictwo.
Skoro decyzja zapadła, czas na działania. Polska Grupa Górnicza powoli będzie wychodzić na prostą, teraz czas na Katowicki Holding Węglowy. Według mnie proponowany model dwóch, a nie czterech kopalń w KHW, jest optymalny. Ale najpierw te kopalnie muszą wyjść na prostą, potem zaś można myśleć o ich włączeniu do PGG. Dwie obecnie nierentowne spółki, jakimi są PGG i KHW, łącząc się na obecnym etapie restrukturyzacji, na pewno nie stworzą zdrowego, konkurencyjnego organizmu.
Działania w sektorze węgla kamiennego to spore wyzwanie dla obecnego rządu, ale on przynajmniej stara się cokolwiek robić w przeciwieństwie do poprzedników, którzy przez osiem lat zamiatali problemy sektora pod dywan.
Jerzy Markowski były senator, były wiceminister gospodarki ds. górnictwa / Dziennik Gazeta Prawna
Komisja Europejska zrobiła to, czego raczej się spodziewaliśmy, ponieważ wniosek dotyczy pieniędzy przekazywanych bezpośrednio z budżetu państwa na wszystko, co wiąże się z likwidacją kopalń. Chodzi zarówno o osłony socjalne dla górników, których miejsca pracy znikną, jak i działania środowiskowe związane z techniczną stroną zamykania kopalń, np. odwadnianiem. Zawsze jest ryzyko decyzji negatywnej, ale w tym przypadku nie oznaczałoby to końca świata dla kopalń, a raczej stanowiło wyzwanie intelektualne dla rządu, by jeszcze lepiej wytłumaczyć podejmowanie działania. Na pewno negatywna decyzja nie oznaczałaby powtórki ze stoczni, a więc górnictwo w przeciwieństwie do stoczni by nie zbankrutowało. To dwa zupełnie inne przypadki. Trzeba jednak pamiętać, że notyfikując pomoc publiczną dla górnictwa, Komisja Europejska mówi jednocześnie: „na więcej nie pozwolimy”. Teraz więc czas nie na pie niądze, ale na faktyczne decyzje – m.in. na tę o połączeniu Katowickiego Holdingu Węglowego z Polską Grupą Górniczą, bo to dzisiaj konieczne i nieuniknione tak naprawdę dla przyszłości obu tych spółek.