Połączenie z Polską Grupą Górniczą, ewentualnie Węglokoksem albo upadłość – to trzy scenariusze dla Katowickiego Holdingu Węglowego. Szanse na zachowanie samodzielności są minimalne – wynika z informacji DGP.
Choć resort energii nadzorujący branżę węglową nie podjął ostatecznej decyzji dotyczącej przyszłości spółki, to wydaje się mało prawdopodobne, by firma skupiająca dzisiaj cztery kopalnie, a niebawem tylko dwie, mogła pozostać osobnym bytem. W poniedziałek w Katowicach potencjalne scenariusze dla KHW przedstawił minister energii Krzysztof Tchórzewski. „Ministerstwo, jako przedstawiciel właściciela, czyli Skarbu Państwa, podejmie decyzje po zbadaniu, na ile i które z możliwych rozwiązań będzie dopinało się finansowo oraz w największym stopniu uwzględniało problem społeczny, dotyczący zatrudnienia” – czytamy w komunikacie KHW.
Z naszych informacji wynika, że te „możliwe rozwiązania” to zarówno upadłość, jak i połączenie: albo z Polską Grupą Górniczą, albo z Węglokoksem. Nie są to wcale nowe pomysły, bo już kilka lat temu, gdy liczba kopalń KHW znacznie się skurczyła, rozważane były możliwości połączenia go z ówczesną Kompanią Węglową (której następczynią jest PGG) czy z Węglokoksem. Koncepcja o nazwie „Polski Węgiel” miała poparcie związków zawodowych, dla których najlepszym rozwiązaniem byłoby skupienie wszystkich kopalń węgla kamiennego w jednej państwowej spółce.
W KHW działają obecnie zakłady Wieczorek, Wujek, Murcki-Staszic i Mysłowice-Wesoła. Dwa ostatnie to kopalnie, na których spocznie ciężar wydobycia. Wieczorek i Wujek niebawem przestaną fedrować. Po złoże obu kopalń można bowiem sięgnąć od strony Staszica, którego trzeba będzie doinwestować. Wujek ma być kopalnią badawczo-muzealną, a jego druga część, tzw. ruch Śląsk, ma trafić do Spółki Restrukturyzacji Kopalń.
By dalej funkcjonować, KHW potrzebuje ponad 1 mld zł dokapitalizowania. To minimum, bo niektóre źródła mówią nawet o kwocie 1,3 mld zł. Dla porównania PGG, przejmując 11 kopalń Kompanii, otrzymała gwarancję 2,4 mld zł (wliczając w to konwersję długów). Wcześniej resort energii mówił o konieczności dokapitalizowania KHW kwotą 700 mln zł, na którą miały się złożyć Enea (350 mln zł), Towarzystwo Finansowe Silesia (200 mln zł) oraz Węglokoks (150 mln zł, już zresztą skonsumowane w przedpłatach za węgiel, z których obecnie żyje holding).
Nie do końca wiadomo, jak taka węglowa fuzja miałaby wyglądać. KHW ma bowiem 2,5 mld zł zobowiązań. Ich umorzenie wydaje się nierealne – a bez tego nie ma mowy o jakimkolwiek połączeniu. Jednak na razie o szczegółach któregokolwiek ze scenariuszy nikt nie mówi.
– Jeśli połączenie KHW z inną z firm nie będzie oznaczało zwolnień i cięć pracowniczych, to pomysł nie jest zły. KHW i PGG konkurują między sobą na krajowym rynku, co jest trochę bez sensu. Razem pewnie byłoby im łatwiej – przyznaje Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce.
– Holding może ładnie brzmi, ale jako dwie kopalnie sensu większego nie ma – mówi DGP osoba znająca szczegóły sprawy.
Jak wyglądałyby połączone siły KHW i PGG oraz KHW i Węglokoksu? KHW zatrudnia ok. 13,5 tys. ludzi, PGG ok. 32 tys., a Węglokoks w swej kopalni Bobrek-Piekary ok. 2,8 tys. Model KHW plus PGG nie oznaczałby powstania firmy z zatrudnieniem 45,5 tys. ludzi, ponieważ znaczna część załogi KHW skorzystałaby z osłon gwarantowanych w ustawie – urlopów górniczych i jednorazowych odpraw pieniężnych. Odejść mogłoby w sumie ok. 8 tys. osób z KHW i PGG. A taka grupa produkowałaby ok. 34 mln ton węgla energetycznego. Na Śląsku, poza prywatną Silesią i kopalnią Węglokoksu, nie miałaby więc konkurencji, ponieważ Jastrzębska Spółka Węglowa, ostatnia z „wielkiej trójki”, skupia się na produkcji węgla koksowego, bazy do produkcji stali.
Połączenie KHW z Węglokoksem Kraj, czyli kopalnią Bobrek-Piekary, dałoby spółkę z zatrudnieniem na poziomie ok. 11,5 tys. ludzi i wydobyciem rocznym na poziomie ok. 9–10 mln ton. Jednak to nadal powodowałoby konieczność konkurowania z PGG, której Węglokoks jest również udziałowcem, ponieważ 700 mln zł długu skonwertowane zostało na akcje. Być może docelowo pod jego szyldem skupione zostaną kopalnie węgla energetycznego.
Do końca października banki – obligatariusze KHW, którym firma jest winna ponad 1 mld zł, mają poznać jego plan naprawczy. Decyzje o przyszłości holdingu zapadną w listopadzie.
Kopalnia w Suszcu do likwidacji
25 listopada walne zgromadzenie Jastrzębskiej Spółki Węglowej, w której ponad połowę udziałów ma Skarb Państwa, ma zdecydować o przekazaniu w 2017 r. kopalni Krupiński do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Zakład zostanie zlikwidowany. Minister energii Krzysztof Tchórzewski postawił sprawę jasno na spotkaniu ze związkowcami – jego zdaniem wycofanie się JSW z decyzji o zamknięciu zakładu oznaczałoby wygaśnięcie umowy restrukturyzacyjnej zawartej z bankami. A to oznaczałoby po prostu koniec JSW. Kopalnia Krupiński przez ostatnich 10 lat przyniosła ok. 1 mld zł strat. Zdaniem resortu energii zainwestowanie tam niezbędnych 300 mln zł mija się z celem, bo nie ma gwarancji, że kopalnia w końcu stanie się rentowna. Związkowcy jednak są nieugięci. Chcą powołania zespołu, który jeszcze raz przy dzisiejszych cenach węgla przeliczy rentowność Krupińskiego, który przez 10 ostatnich lat przyniósł 1 mld zł straty. – Jesteśmy zdeterminowani i będziemy walczyć o kopalnię, choć mamy świadomość tego, że będzie to bardzo trudne, gdy na szali mamy przyszłość całej JSW – powiedział DGP Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce. Zespół będzie musiał działać w ekspresowym tempie, czyli przez najbliższe dwa tygodnie, ponieważ dokumenty na zaplanowane walne muszą być przygotowane z wyprzedzeniem. JSW, by wyjść na prostą, sprzedała część aktywów. W tym roku planuje emisję obligacji za 300 mln zł, a w przyszłym emisję akcji o wartości ok. 500 mln zł.