Z prezesem Orlenu Jackiem Krawcem rozmawiają Jadwiga Sztabińska i Marek Tejchman
Panie prezesie, za wami bardzo udana restrukturyzacja finansowa. Jak pan uważa – jak w przyszłości będzie wyglądała dostępność do pieniądza? W jakiej kondycji znajduje się Orlen?
Orlen ma silne fundamenty finansowe. W 2009 r. zadłużenie koncernu wynosiło około 14 mld zł, dziś to nieco ponad 6 mld zł. Zredukowaliśmy zadłużenie, nie rezygnując z inwestycji, na które wydaliśmy ponad 22 mld zł, z czego blisko 16 mld w Polsce. Co ważne, odzyskaliśmy rating inwestycyjny, co pozwoliło nam na emisję euroobligacji (500 mln euro). Przeprowadziliśmy także emisję obligacji detalicznych na kwotę 1 mld zł, po raz pierwszy w takiej skali na polskim rynku. Dzięki temu Orlen nie tylko zdywersyfikował źródła finansowania, lecz również stworzył szansę indywidualnym inwestorom pewnego zainwestowania swoich oszczędności w stabilną, polską firmę. Po wielu latach ponownie staliśmy się spółką regularnie wypłacającą dywidendę. Doceniają to inwestorzy.
No właśnie, macie obecnie wyjątkowo wysoką cenę akcji, wyjątkowo tani pieniądz na rynku, a z drugiej strony perspektywę podwyżki stóp procentowych w Stanach i Grexit. Czy to dobry moment, by pożyczać pieniądze?
Żeby pożyczać, potrzebny jest konkretny cel. Jeśli pojawiają się ciekawe projekty inwestycyjne, wtedy pozyskiwanie taniego pieniądza ma sens. Obecnie nasze zadłużenie znajduje się w dolnym przedziale widełek określonych w naszej strategii. Nie mamy żadnego problemu z dostępnością do pieniądza w dowolnej ilości.
Ale rozumiemy, że zamierzacie się rozwijać w innych dziedzinach niż rafinerie? Jaka jest pańska ocena perspektyw dla branży rafineryjnej?
Ostatnie miesiące były dla branży bardzo dobre. Orlen wykorzystuje wysokie marże rafineryjne i petrochemiczne, co wpływa korzystnie na nasze wyniki. I kwartał zakończyliśmy zyskiem operacyjnym na poziomie 1,9 mld zł, a ubiegły rok zamknęliśmy z rekordowym w całej historii Orlenu zyskiem operacyjnym (EBITDA) w wysokości 5,2 mld zł. Jednak trzeba pamiętać, że strukturalnie sytuacja europejskiego sektora rafineryjnego jest bardzo trudna. Nadmiar mocy rafineryjnych, wysokie koszty energii oraz polityki klimatycznej UE zmusiły już wiele firm do zamknięcia rafinerii. Zwracamy na to uwagę także w naszym raporcie nt. europejskiej unii energetycznej, który zaprezentowaliśmy podczas Europejskiego Kongresu Finansowego. Dlatego Orlen robi wszystko, by nasze zakłady produkcyjne były efektywne i nowoczesne jak rafineria w Płocku, która należy do czołówki tego typu zakładów w Europie. Mając jednak świadomość wyzwań, dywersyfikujemy naszą działalność, inwestując w nowe obszary działalności – wydobycie oraz energetykę przemysłową.
Czechy i Litwa – dwa wielkie projekty i dwa wielkie problemy. Relacje z władzami tych krajów, stosunek do polskiego inwestora, relacje z państwem polskim – gdzie przydałoby się więcej wsparcia?
Inwestycje zagraniczne zawsze są wyzwaniem, a obecność w sektorach strategicznych, do jakich zalicza się branża paliwowo-energetyczna, jest pod szczególnym nadzorem każdego rządu. Orlen ze swoimi problemami w przeszłości nie był więc wyjątkiem. Jednak jak się okazuje, duże polskie spółki, takie jak Orlen czy KGHM, potrafią inwestować i pokonywać przeciwności. Na konkurencyjnym niemieckim rynku stacje paliw należące do koncernu odnoszą sukces, są dobrze postrzegane przez klientów, dzięki czemu odnotowujemy bardzo dobre wyniki finansowe. Jeśli chodzi o Czechy, to widzimy, że konsekwencja w działaniu przynosi efekty. Ubiegły rok nasz Unipetrol zamknął rekordowym zyskiem operacyjnym (EBITDA LIFO) ponad 1 mld zł. Po wielu latach starań przejęliśmy od Shell oraz Eni ich udziały w rafineriach, stając się ich stuprocentowym właścicielem. Jesteśmy liderem na czeskim rynku sprzedaży paliw. Natomiast na temat Litwy napisano już prawie wszystko, ale warto odnotować, że dzięki naszym staraniom i sprzyjającym warunkom makro rafineria w Możejkach jest obecnie rentowna.
A Czechy? Czy macie poczucie, że jesteście dobrze postrzegani i traktowani jako inwestor? Producenci żywności z pewnością nie mogą tego powiedzieć.
Był taki okres, gdy byliśmy atakowani przez urzędników państwowych. Odnosiłem wtedy wrażenie, jakby część czeskich elit nie pogodziła się z prywatyzacją Unipetrolu. W Europie trwała wtedy dyskusja na temat roli sektora rafineryjnego dla bezpieczeństwa energetycznego. Czesi też mieli taką dyskusję i część elit kwestionowała ten projekt. I ostrożne spoglądanie na prywatyzację wynikało raczej z tego wątku aniżeli z niechęci do Polaków czy Orlenu.
Jak układają się obecne relacje z czeskim rządem?
Mamy poprawne relacje i bieżący kontakt na najwyższym szczeblu.
Dostaliście bardzo ciekawe wsparcie od BGK w projekcie upstreamowym, ropa jest rekordowo tania. Teoretycznie to najlepszy moment, by przejmować gdzieś złoża. Macie coś na celowniku?
Koniunktura na rynku ropy jest zmienna, a wyzwania dotyczą nie tylko cen, lecz również źródeł pozyskania surowca. Ze względów technologicznych w naszych rafineriach blisko 90 proc. przerabianej ropy stanowi ropa rosyjska. Na przełomie roku wygasają dwa kontrakty długoterminowe z Rosnieftem i Mercurią, a to prawie 70 proc. zapotrzebowania rafinerii w Płocku. Obecna sytuacja geopolityczna z pewnością będzie rzutować na dynamikę rozmów na temat przyszłych dostaw. Natomiast jeśli chodzi o nasze własne wydobycie, to dzięki akwizycjom w Kanadzie Orlen z regionalnego gracza z sektora downstream stał się uczestnikiem globalnego rynku wydobycia węglowodorów. Uzyskaliśmy dostęp do złóż już produkujących oraz unikalnej wiedzy dotyczącej eksploatacji węglowodorów niekonwencjonalnych. Takich możliwości nie ma w Europie ani jej najbliższym sąsiedztwie.
Myślicie nie tylko o Kanadzie? Także Stany Zjednoczone i Meksyk?
Do tej pory w złoża w Kanadzie zainwestowaliśmy około 1,2 mld zł. Ale to nie koniec. Jeszcze w tym roku chcielibyśmy zrealizować kolejną akwizycję w Ameryce Północnej, korzystając z atrakcyjnej wyceny aktywów upstream.
Wygląda na to, że ta historia łupkowa w Polsce odchodzi do przeszłości. Wierzy pan jeszcze w polskie łupki?
Kontynuujemy nasz program poszukiwań w Polsce. Potwierdziliśmy, że gaz w formacjach łupkowych jest, ale trudno w tej chwili określić precyzyjnie, kiedy będzie można go eksploatować na skalę przemysłową. W moim przekonaniu znacznie szybciej można byłoby dostosować technologie wydobywcze do warunków geologicznych w Polsce, gdyby prace prowadzone były nie tylko przez polskie firmy jak Orlen czy PGNiG.
Ale wszystkie zagraniczne firmy się wycofują.
Niestety, dlatego ten proces będzie wolniejszy.
A wy się wycofacie?
Nadal uważamy, że kwestią czasu jest pojawienie się technologii, która umożliwi regularną produkcję przemysłową.
Jedną z ważniejszych rzeczy, która w ostatnich latach wydarzyła się w Orlenie, było to, że zrezygnowaliście z robienia pozakorowego biznesu, obecności w telekomunikacji czy sektorze medycznym. Ale czy wchodzenie teraz w energetykę na pewno oznacza uzupełnienie waszej działalności?
W strategii PKN Orlen wskazaliśmy energetykę jako jeden z filarów budowy wartości koncernu. Realizując inwestycje energetyczne we Włocławku i w Płocku, Orlen stanie się liderem kogeneracji gazowej, wzmacniając bezpieczeństwo energetyczne koncernu oraz kraju i tworząc jednocześnie nowe miejsca pracy. Do końca roku uruchomimy elektrociepłownię we Włocławku, a za trzy lata oddamy do użytku blok parowo-gazowy w Płocku, z najnowocześniejszą turbiną gazową w Europie. Ogółem będziemy dysponować w Polsce mocami wytwórczymi blisko 1,5 GWe. Dodatkowo, jeżeli sytuacja rynkowa i regulacyjna na to pozwoli, powrócimy do prac nad farmą wiatrową na Bałtyku. Uważamy, że rozwój MEW może przynieść duże korzyści państwu, nie tylko w postaci redukcji emisji CO2, ale również – a może przede wszystkim – w postaci pobudzenia rodzimego przemysłu i usług związanych z budową i obsługą.
A chemia mieści się w waszym portfelu?
Produkcja nawozów nie należy do naszej podstawowej działalności, dlatego można rozważać dezinwestycję tej części biznesu. Natomiast w warunkach niskich cen ropy naftowej istotnie zwiększa się konkurencyjność firm petrochemicznych, których głównym wsadem jest benzyna surowa produkowana z ropy naftowej. Ma to jeszcze większe znaczenie w przypadku producentów zintegrowanych, takich jak PKN Orlen. Dlatego widzimy duży potencjał dalszego rozwoju tego segmentu. Inwestujemy w badania i rozwój w tym obszarze celem jeszcze lepszego dostosowania oferty produktowej do potrzeb odbiorców i nie wykluczamy akwizycji w Europie, by wydłużyć łańcuch wartości.
Przejdźmy do rynku detalicznego. Zmniejszenie sieci Bliskiej, współpraca z Tesco. Szukacie najlepszej opcji w tym segmencie?
Posiadamy największą sieć stacji paliw w Polsce liczącą blisko 1800 obiektów, a Orlen jest najbardziej rozpoznawalną i najcenniejszą polską marką, której wartość szacowana jest na blisko 4,5 mld zł. To tworzy dużą przewagę konkurencyjną, którą chcemy wykorzystać do dalszego rozwoju. Widzimy olbrzymi potencjał w sprzedaży pozapaliwowej. Obecnie testujemy nowe formaty sklepów na stacjach, rozwijamy usługi dodatkowe, np. odbiór paczek we współpracy z Pocztą Polską. To jednak nie koniec, bo zamierzamy wprowadzić ofertę e-commerce, a także potencjalnie usługi finansowe i ubezpieczenia z wykorzystaniem nowoczesnych kanałów sprzedaży. Jeżeli chodzi o rynki zagraniczne, to jesteśmy zainteresowani dalszym rozwojem naszych sieci w Niemczech, Czechach i innych krajach Europy.
O co dokładnie chodzi w kwestii ubezpieczeń?
Chcemy wejść w ten segment i sprzedawać usługi finansowe oraz ubezpieczenia z wykorzystaniem naszego programu lojalnościowego Vitay.
A to jest kontrakt z PZU?
Jest za wcześnie, by mówić o szczegółach.
Ale będzie jakiś partner do tego?
Mogę jedynie powiedzieć, że raczej tak. Rozmowy są zaawansowane.