Przez dwa kolejne lata Europa może mieć problemy ze zdobyciem LNG w miejsce gazu z Rosji, a w Polsce powinno się przemyśleć plany budowy nowych elektrowni gazowych - to główne wnioski raportu o oddziaływaniu czynników geopolitycznych na wykorzystanie gazu w UE.
Zaprezentowany w czwartek raport Dolnośląskiego Instytutu Studiów Energetycznych (DISE) „Gaz zakładnikiem geopolityki. Wykorzystanie gazu ziemnego na cele energetyczne w Unii Europejskiej w aspekcie oddziaływania czynników geopolitycznych” prognozuje jeszcze przez dwa lata napiętą sytuację na globalnym rynku LNG, gdzie podaż będzie praktycznie na poziomie popytu. W związku z tym następnej zimy w UE może zabraknąć ok. 18 mld m sześc. gazu, a w kolejnym roku pojawia się ryzyko niedoboru gazu rzędu 20-90 mld m sześc.
Prezes DISE Remigiusz Nowakowski podkreślał w czwartek, że kryzys gazowy został wywołany świadomymi decyzjami politycznymi Rosji i należy go postrzegać w kategorii wojny ekonomicznej, której stawką są przyszły porządek i architektura bezpieczeństwa w Europie. Wnioskiem dla wszystkich krajów UE jest zatem całkowita rezygnacja z gazu z Rosji, pilne zwiększenie efektywności energetycznej i wygenerowanie możliwie największych oszczędności w wykorzystaniu energii, w tym tej pochodzącej z wykorzystania gazu ziemnego, a także przyspieszenie inwestycji w rozwój OZE i magazynów energii - ocenił.
Jak stwierdzono w raporcie, najszybszym sposobem na przywrócenie równowagi rynkowej i zakończenie kryzysu energetycznego jest zwiększenie importu gazu pochodzącego od nierosyjskich dostawców, a docelowo konieczna jest redukcja zapotrzebowania na gaz w Europie, aby łagodzić kryzys energetyczny oraz zapewnić osiągnięcie celów klimatycznych UE. Będzie to możliwe głównie poprzez szybsze wdrażanie środków efektywności energetycznej, przyspieszenie rozwoju odnawialnych źródeł energii i czystego ciepłownictwa opartego m.in. na pompach ciepła.
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki Rafał Gawin podkreślał podczas prezentacji, że oszczędności wpisują się w politykę klimatyczną UE i są jednym z najlepszych sposobów pozytywnego wpływu na bezpieczeństwo energetyczne Europy. Każda zaoszczędzona jednostka energii to zysk dla naszego portfela i środowiska. Zaznaczył, że Europa w swojej strategii stawia na szybką elektryfikację całej gospodarki z dużym udziałem OZE, dlatego naturalnym paliwem przejściowym jest gaz. Polskie podejście do dywersyfikacji dostaw gazu miało wielu krytyków, ale zostało docenione, gdy potencjalne zagrożenia stały się realne - ocenił Gawin.
W raporcie wskazano też na potencjalne ryzyka dla wykorzystywania gazu w przyszłości w związku z polityka klimatyczną. W perspektywie długoterminowej gaz powinien przestać być wykorzystywany w energetyce lub zastąpiony gazami odnawialnymi, a rekomendowanym w raporcie kierunkiem jest budowa jak najwięcej OZE o najniższych kosztach.
W ocenie DISE Polska będzie zużywać coraz więcej gazu na zasadzie "mniejszego zła", zastępując tym paliwem węgiel, ale aktualne decyzje inwestycyjne dla źródeł gazowych są obarczone wysokim ryzykiem cen gazu i uprawnień do emisji CO2. W raporcie przypomniano, że w Polsce powstanie jeszcze 4-5 GW mocy gazowych, których większość została już zakontraktowana na rynku mocy w przyszłości. Jednak w fazie planów jest dodatkowo ok. 3 GW i te inwestycje - według raportu - stoją pod dużym znakiem zapytania i powinny być ponownie przemyślane. Istnieje bowiem duże ryzyko trwałego braku rentowności nawet ze wsparciem z rynku mocy - zaznaczono.
W krótkiej perspektywie gaz musi w Polsce wspierać bezpieczeństwo energetyczne, ale w długiej - zostać zastąpiony gazami odnawialnymi, układami hybrydowymi, biometanem, wodorem - oceniło DISE. Elektrownie gazowe powinny z kolei być wykorzystywane jedynie jako źródła szczytowe i podszczytowe - dla bilansowania OZE.(PAP)