Rozwój wytwarzania energii z wiatru i słońca krępują zarówno przepisy, jak i praktyka działania operatorów sieci

- Dziś w najlepiej pojętym interesie narodowym Polski jest nadanie priorytetu rozwojowi energetyki odnawialnej, bo im więcej OZE w systemie, tym mniejsze zużycie węgla i gazu - mówi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Nowym argumentem za rozwojem OZE w naszym kraju jest wojna w Ukrainie. Jak wskazuje Komisja Europejska, „w następstwie dokonanej przez Rosję inwazji na Ukrainę potrzeba szybkiej transformacji w kierunku czystej energii jest większa i bardziej ewidentna niż kiedykolwiek”.
Unia Europejska importuje 90 proc. zużywanego przez siebie gazu, z czego Rosja dostarcza ponad 40 proc. Z tego kraju pochodzi też 27 proc. importowanej ropy i 46 proc. węgla.
Sama Polska - jak mówi szef PSEW - obecnie importuje ok. 80 proc. zużywanego gazu, prawie 100 proc. ropy i ok. 20 proc. węgla. - W imporcie węgla do Polski dominującym dostawcą jest Rosja, której udział w 2020 r. wyniósł 75 proc. - mówi, dodając, że w 2021 r. import węgla z Rosji do Polski wyniósł ponad 8 mln ton.
Niezależność od rosyjskich paliw można osiągnąć - oprócz dywersyfikacji kierunków dostaw i energetyce jądrowej - właśnie dzięki rozwojowi energetyki opartej na wietrze i słońcu.
O przyszłości energii ze źródeł odnawialnych w Polsce, w tym o trendach i regulacjach, rozmawiać będą uczestnicy tegorocznego XIV Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach podczas panelu zaplanowanego na 25 kwietnia.
Gajowiecki, który ma być moderatorem panelu, wskazuje, że OZE są znacznie tańsze od konwencjonalnych źródeł energii. Te drugie są 3-3,5-krotnie droższe. Szef PSEW zwraca też uwagę, że system elektroenergetyczny oparty na rozproszonych źródłach energii, a takimi są farmy wiatrowe i inne instalacje OZE, jest dużo odporniejszy na wszelkie zagrożenia natury militarnej.
Niedawny raport PSEW pokazuje, że nowe farmy wiatrowe, w najbardziej optymistycznym scenariuszu rozwoju, do 2030 r. zwiększą produkt krajowy brutto Polski o 70-133 mld zł, dadzą 490-935 mln zł dodatkowych wpływów samorządom, a dzięki wartym ok. 80 mld zł zamówieniom na produkty i usługi przyczynią się do powstania od 51 tys. do 97 tys. nowych miejsc pracy.
Jak podkreśla prezes PSEW, w Polsce branża OZE boryka się z dwiema kluczowymi barierami.
Pierwszą z nich jest wprowadzona w 2016 r. tzw. zasada 10H (elektrownia wiatrowa nie może być zbudowana w odległości mniejszej niż 10-krotna wysokość instalacji od domów czy kompleksów leśnych), która zablokowała rozwój energetyki wiatrowej w naszym kraju.
Według Gajowieckiego zasada 10H wyklucza z inwestycji wiatrowych 99 proc. obszaru Polski. Za jej liberalizacją opowiada się zarówno biznes, jak i samorządy. Zmiana przepisów, zapowiedziana dwa lata temu, a przygotowana i skonsultowana przez resort rozwoju w zeszłym roku, ciągle czeka na przyjęcie przez rząd. Zgodnie z opisywanymi przez nas ostatnio deklaracjami Łukasza Schreibera, ministra, członka Rady Ministrów, decyzję w tej sprawie podjąć ma nowy minister rozwoju, który zastąpi zdymisjonowanego Piotra Nowaka.
Druga bariera to odmowy przyłączenia instalacji OZE do sieci. W lutym Konfederacja Lewiatan alarmowała, że w latach 2019-2020 oddziały terenowe Urzędu Regulacji Energetyki otrzymały 1209 powiadomień o odmowach przyłączenia obiektów do sieci elektroenergetycznej, o łącznej mocy 5668 MW.
W ocenie Gajowieckiego, by to zmienić, konieczna jest zmiana konserwatywnego podejścia do modeli przyłączeniowych ze strony operatorów sieci dystrybucyjnej. - Model matematyczny wskazuje na to, że rzeczywiście dziś nie ma miejsca dla nowych źródeł - przyznaje.
Zdaniem Wojciecha Modzelewskiego, prawnika w zespole infrastruktury paliw kopalnych Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, jeżeli w wielu miejscach w Polsce system elektroenergetyczny osiągnął swoje maksymalne możliwości, to pilnie potrzebujemy dużych inwestycji w sieci przesyłowe i dystrybucyjne, w sposób dostosowany do tzw. generacji rozproszonej.
- Pomogłyby tu m.in. większa cyfryzacja systemu, dzięki czemu będzie można ulepszyć proces planowania lokalizacji sieci, mocy i wzajemnych połączeń, w kontekście lokalnych uwarunkowań przestrzennych - przekonuje.
Jak podkreśla, aby móc planować proces inwestycyjny w sposób racjonalny gospodarczo, inwestor powinien mieć również możliwość samodzielnego oszacowania - nawet przed złożeniem wniosku o wydanie warunków przyłączenia - jak wygląda sytuacja sieci w danej lokalizacji. Potrzebne jest również, dodaje, podjęcie pilnych działań uelastyczniających nasz system, w tym szersze umożliwienie stosowania linii bezpośrednich, zapewnienie możliwości dzielenia się mocą kabla przez różne źródła wytwórcze OZE (z ang. cable pooling) oraz zwiększenie transparentności działania OSD.
- Polska ma potencjał, by stać się jednym z najszybciej rosnących rynków OZE w UE, jednak przez brak inwestycji w rozbudowę i modernizację Krajowego Systemu Elektroenergetycznego nad branżą OZE po raz kolejny pojawiły się czarne chmury - konkluduje Wojciech Modzelewski.