Ministerialna inicjatywa legislacyjna miała ograniczyć import czarnego złota z Rosji. Ale może mocno uderzyć w polskie kopalnie i mniejszych dystrybutorów: będą musiały zdobyć koncesję i zapłacić od 1 do 20 mln zł
Podczas rozpoczynającego się jutro posiedzenia senatorowie mają się zająć uchwaloną już przez Sejm nowelizacją ustawy – Prawo energetyczne, która reguluje m.in. kwestie obrotu węglem. Zmiana przepisów – jak deklarował wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz – miała przede wszystkim ograniczyć import węgla do Polski, a także uporządkować krajowy handel węglem opałowym. Obecnie sprowadzane z zagranicy, głównie z Rosji, paliwo jest sprzedawane właśnie jako opał.
Jednak eksperci oraz parlamentarzyści twierdzą, że takie „porządkowanie” może skończyć się bałaganem i zniszczeniem wielu polskich przedsiębiorstw.
– Dziecko zostało wylane z kąpielą – ocenia Izabela Kloc, senator z PiS. – Nowelizacja miała doprowadzić do ograniczenia importu z Rosji, a może się skończyć tym, że handel polskim węglem zostanie zablokowany – dodaje.
– Jestem poważnie zaniepokojony tym, że ustawowe zapisy przybrały taki kształt – wtóruje jej Ireneusz Niewiarowski, senator PO. – Mogą być powodem poważnych kłopotów bardzo wielu firm handlujących węglem – przyznaje.
Początkowo resort gospodarki, który jest inicjatorem projektu, postulował, aby nowy obowiązek koncesyjny dotyczył tylko tych podmiotów, które zajmują się wwozem węgla na terytorium Polski. Zapisy miały w jednakowym stopniu dotyczyć paliwa sprowadzanego spoza Unii Europejskiej, jak i z krajów do niej należących. Jednak, jak słusznie zauważyli przedstawiciele senackiego biura legislacyjnego, tego rodzaju zapisy w polskim prawie ograniczające koncesje tylko do importu zostałyby natychmiast zakwestionowane przez Komisję Europejską jako niezgodne z traktatem akcesyjnym. Zakłada on bowiem, że państwa członkowskie UE nie mogą we wzajemnym handlu stosować żadnych barier.
Senacka komisja gospodarki na wniosek Ministerstwa Gospodarki przyjęła poprawkę, która zakłada, że koncesje dotyczyć będą obrotu węglem, w tym obrotu z zagranicą. Taki zapis miałby być teraz przedmiotem debaty podczas plenarnego posiedzenia wyższej izby naszego parlamentu. Jednak zaakceptowanie tegoż rozwiązania oznaczałoby, że wszystkie podmioty handlujące węglem będą musiały posiadać koncesje i wnieść zabezpieczenie majątkowe, zwane kaucją. Jego wartość zależy od tego, jakim węglem handlują: w przypadku koksowego miałoby wynosić 1 mln zł, w przypadku grubego – 2 mln zł, a dla miału węglowego oraz groszku – 20 mln zł.
– W tej chwili w Polsce aktywnie handluje węglem dokładnie 13 515 podmiotów – tłumaczy Adam Gorszanów, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla. Zdecydowana większość z nich to firmy jednoosobowe lub rodzinne, które działają na lokalnych rynkach i handlują drobnym asortymentem. Ich roczne obroty wynoszą zazwyczaj kilkadziesiąt, kilkaset tysięcy złotych. – Takich przedsiębiorstw nie stać na wniesienie zabezpieczenia w wysokości 20 mln zł. Na to pozwolić sobie będzie mogło najwyżej jakieś 20 podmiotów – dodaje szef IGSPW.
Niewielkie firmy odpowiadają też za kilkanaście procent polskiego eksportu. I nie kupują czarnego złota – jak Węglokoks – po cenach preferencyjnych, ale po normalnych obowiązujących powszechnie w kraju. – Jeśli przepisy w obecnej formie wejdą w życie, takie firmy natychmiast wypadną z rynku i te 1,5 mln ton węgla, które dotychczas sprzedawali poza Polskę, będzie musiało zostać w kraju – twierdzi Gorszanów.
Kolejny problem polega na tym, że w nowelizacji nie przewiduje się przepisów przejściowych. Z dnia na dzień przedsiębiorcy, których nie będzie stać na wniesienie ustawowych zabezpieczeń, zostaną z obecnymi zapasami, bo nie będą w stanie legalnie się ich pozbyć. Chodzi o niebagatelne ilości – jak wynika z danych izby, na składach znajduje się obecnie ok. 1,5 mln ton surowca.

10,8 mln ton wyniósł w 2013 r. import węgla do Polski

62 proc. udział Rosji w zeszłorocznym imporcie węgla do naszego kraju

350 proc. o tyle wzrósł import węgla w ciągu ostatniej dekady