"Zawarte umowy nie przewidują reeksportu" - powiedział rosyjski minister energetyki Aleksandr Nowak wywiadzie dla "Handelsblatt". "Mamy nadzieję, że nasi europejscy partnerzy będą przestrzegali porozumień. Tylko w ten sposób można będzie zagwarantować nieprzerwane dostawy (gazu) dla europejskich konsumentów" - podkreślił.

Redakcja "Handelsblatt" opublikowała fragment wywiadu z Nowakiem w czwartek wieczorem na swojej stronie internetowej.

Nowak oraz szef rosyjskiego Gazpromu Aleksiej Miller wezmą udział w piątek w Berlinie w kolejnej rundzie negocjacji z przedstawicielami Ukrainy. W spotkaniu będzie uczestniczył także unijny komisarz ds. energii Guenther Oettinger. Poprzednia tura rozmów, która odbyła się w czerwcu, nie przyniosła żadnych rezultatów.

"Przedstawiliśmy szereg konstruktywnych propozycji dotyczących ceny gazu, uregulowania ukraińskich długów oraz przyszłych przedpłat. Ukraina wszystkie je odrzuciła" - powiedział Nowak "Handelsblattowi", niemieckiej gazecie kół gospodarczych.

Komisja Europejska zapowiedziała we wtorek, że zaproponuje Ukrainie i Rosji zawarcie tymczasowej umowy o dostawach gazu, która obowiązywałaby do rozstrzygnięcia sporu tych dwóch krajów w sądzie arbitrażowym w Sztokholmie. Porozumienie miałoby polegać na zawarciu tymczasowego kontraktu na określoną liczbę miliardów metrów sześciennych gazu, które rosyjski Gazprom dostarczyłby ukraińskiemu Naftohazowi według przejściowej ceny. Następnie obie strony zaczekałyby na werdykt sądu arbitrażowego – powiedział komisarz w Kijowie.

KE od czerwca pośredniczy w rozmowach między Rosją a Ukrainą, mających na celu rozwiązanie sporu o ceny gazu. W czerwcu Rosja przerwała dostawy surowca dla Ukrainy, która odmówiła płacenia cen zawyżonych po zmianie władzy w Kijowie z prorosyjskiej na prozachodnią. Rosja szacuje ukraińskie zadłużenie za gaz na kwotę 5,3 mld dolarów.

Spór gazowy między Rosją a Ukrainą rodzi groźbę zakłóceń dostaw rosyjskiego gazu do UE przez terytorium Ukrainy, jak było w 2006 i 2009 roku, podczas poprzednich "wojen gazowych".

Naftohaz złożył w czerwcu w sądzie arbitrażowym w Sztokholmie pozew w sprawie ustalenia sprawiedliwej ceny gazu dostarczanego Ukrainie przez Rosję. Rosja w odpowiedzi zareagowała pozwem wobec ukraińskiego koncernu, który dotyczy 4,5 mld dolarów zaległego zadłużenia za dostarczony Ukrainie gaz. Sztokholmski sąd połączył te dwa pozwy w jedną sprawę.