Jeszcze w tym tygodniu rozstrzygną się losy nowej węglowej elektrowni Tauronu. Po wielu miesiącach przygotowań dwie największe inwestycje grup energetycznych kontrolowanych przez Skarb Państwa wchodzą na ostatnią prostą.

Wprawdzie w piątek Tauron ogłosił, że ważność oferty Rafako i Mostostalu wydłuża o miesiąc, a więc do końca października, ale DGP ustalił, że finalizacja kontraktu na rozbudowę elektrowni w Jaworznie to kwestia dni. Rafako, główny wykonawca wartej 5,4 mld zł inwestycji, już w zeszłym tygodniu przedstawił promesę gwarancji bankowych wystawionych przez europejską filię Bank of China w Luksemburgu.

Dokument został wstępnie zaakceptowany przez Tauron, ale spółka zażądała jeszcze kilku wyjaśnień i uzupełnienia dokumentacji.

Języczkiem u wagi ma być zaangażowanie w pozyskanie gwarancji przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Gotowość do wsparcia inwestycji już deklarował na łamach DGP Dariusz Kacprzyk, pełniący obowiązki prezes zarządu BGK. Ta deklaracja przekonała inne banki, w tym PKO BP.

Udział BGK ma także ułatwić pozyskanie gwarancji bankowych, potrzebnych przy budowie bloków energetycznych w Opolu. Tam jednak jest trudniej, w kontrakt jest zaangażowany Polimex. To trzeci – obok Rafako i Mostostalu Warszawa – członek konsorcjum wykonawczego wybranego przez PGE do realizacji wartej 11,5 mld zł budowy. Konsorcjum potrzebuje gwarancji bankowych o wartości ok. 500 mln zł.

O ile problemów z dalszym inwestowaniem w Polimex nie widzą PKO BP oraz BGK, o tyle inaczej jest z innymi bankami, w tym z Pekao SA. Przedstawiciele tych instytucji obawiają się, czy Polimex poradzi sobie z taką inwestycją, skoro nie jest w stanie realizować zawartej w ubiegłym roku umowy restrukturyzacyjnej. W tej chwili toczą się negocjacje w sprawie zmiany tej umowy.

– Ale jest ogromna presja polityczna – mówi pragnąca zachować anonimowość osoba, która dobrze zna kulisy przygotowań do uruchomienia obu inwestycji.

Pojawiły się informacje, że na piątek było zaplanowane spotkanie Włodzimierza Karpińskiego, ministra skarbu państwa, i Luigi Lovaglio, prezesa Pekao SA (w zeszłym roku z Lovagliego spotykał się ówczesny minister skarbu Mikołaj Budzanowski, aby go przekonać do udziału w ratowaniu Polimeksu). Tych informacji nie potwierdziły ani MSP, ani bank, wiadomo także, że do spotkania nie doszło.

Nikt nie ma wątpliwości, że nowe bloki są potrzebne.

– Trzeba budować kolejne elektrownie, bo w 2020 r. grozi nam deficyt mocy i możliwość wystąpienia przerw w dostawach – mówi Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki.

Ponadto warte 17 mld zł inwestycje wspomogłyby gospodarkę. Kłopot w tym, że przy obecnych cenach prądu nowe bloki nie będą opłacalne. PGE wcześniej już ogłosiła nawet rezygnację z projektu w Opolu, ale wróciła do niego w wakacje.

W branży energetycznej nikt nie kryje, że przy budowie nowych bloków w obecnej sytuacji potrzebne jest wsparcie.

– Musimy wprowadzić mechanizm na wzór dawnych kontraktów terminowych, gwarantujący odbiór energii po określonych cenach, co zapewni opłacalność inwestycji – uważa Steinhoff.

Bez takiego wsparcia trudno przekonać komercyjne instytucje finansowe do zaangażowania finansowego. Stąd wsparcie państwowego BGK. Możliwe, że dołączy do niego spółka Polskie Inwestycje Rozwojowe.

– To są bardzo ważne projekty dla polskiej gospodarki i patrzymy na nie z uwagą – mówi nam Mariusz Grendowicz, szef Polskich Inwestycji Rozwojowych.

Firma nie wyklucza kapitałowego zaangażowania w spółki, które nadzorują budowy obydwu projektów.

Trzeba budować elektrownie, bo w 2020 r. grozi nam deficyt mocy