Gazprom prowadzi rozmowy z Białorusinami o budowie drugiej nitki gazociągu Jamał II. Prezes koncernu Aleksiej Miller ocenił, że rura z Białorusi przez Polskę na Słowację najpewniej powstanie. Polska konsekwentnie przekonuje, że jej nie chce.
Przebieg gazociągów Jamał i Jamał II / Dziennik Gazeta Prawna
Jednak Miller przypomina, że mamy z Gazpromem podpisaną umowę międzyrządową z 1993 r., która zobowiązuje nas do takiej inwestycji. DGP przeanalizował pełną jej treść. Rzeczywiście jest w niej zapis o możliwości budowy odgałęzienia gazociągu w kierunku południowo-zachodnim, co daje argumenty Gazpromowi. Nasi rozmówcy zbliżeni do koncernu przekonują, że Rosjanie poważnie podchodzą do projektu. Stąd walka o definicję, czym jest Jamał II, i próba przekonywania, że Polska się do tej budowy zobowiązała już w 1993 r. na szczeblu rządowym, a dziś powinna to zobowiązanie zrealizować. Dla Warszawy koncepcja Millera, czyli rura omijająca Ukrainę, to podważenie priorytetów polityki bezpieczeństwa energetycznego.

Gazprom nie odstąpi od pomysłu budowy drugiej nitki tego gazociągu

Rosjanie prowadzą rozmowy z Białorusią o drugiej nitce gazociągu jamalskiego. Szef Gazpromu przekonuje, że rura zostanie przedłużona na Słowację, a decyzje w tej sprawie zapadną do jesieni. Pomimo oporu ze strony Polski koncern jest przekonany, że w porozumieniu z 1993 roku Warszawa zobowiązała się do inwestycji. DGP przeanalizował wszystkie zapisy tej umowy. Wiele z nich jest bardzo ogólnych i pozwala Gazpromowi formułować odważne tezy o zobowiązaniach Polski wobec Rosji. Nagromadzenie deklaracji ze strony Gazpromu i prowadzone rozmowy z Białorusinami na szczeblu wicepremiera wskazują, że w tej sprawie Rosjanie są zdeterminowani i nie chodzi tylko o wywołanie zamętu w polskim rządzie.

Nowa nić gazociągu jamalskiego (tzw. Pieremyczka) ma – według zamysłów Gazpromu – przebiegać przez terytorium Białorusi, Polski, Słowacji, aż do Węgier. Dodatkowy tranzyt miałby wynieść 15 mld m sześc. gazu rocznie. Aleksiej Miller, szef koncernu, ocenia prawdopodobieństwo powstania projektu jako „nadzwyczajnie wysokie” (deklaracja z 28 czerwca). Według niego Gazprom ma infrastrukturę prawną do jego realizacji. Chodzi o międzyrządowe porozumienie w sprawie budowy infrastruktury gazowej w Polsce, zawarte pomiędzy Warszawą a Moskwą w sierpniu 1993 roku. – Jest to międzyrządowe porozumienie w sprawie realizacji projektu Jamał – Europa II – zapewnia Miller.

Polskie Ministerstwo Skarbu uznało słowa Millera za nadużycie. W dodatku Polacy twierdzą, że powoływanie się na tę umowę to absurd. Proponowana przez Gazprom wersja Jamału II nie ma nic wspólnego z tą wynikającą z umów zawartych pomiędzy Polską a Rosją – twierdzą polscy eksperci i politycy. Druga nitka gazociągu jamalskiego, o którą Polska zabiegała, zanim został wybudowany Nord Stream, miała przebiegać równolegle do pierwszej nitki gazociągu przez Polskę do Niemiec, a nie na Słowację.

Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie ze źródeł zbliżonych do Gazpromu, koncern nie akceptuje takiej definicji. W punkcie 1 artykułu 3 umowy międzyrządowej z 1993 roku czytamy: „Na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej budowany będzie system gazociągów tranzytowych o docelowej zdolności przesyłu gazu ziemnego do 67 mld m sześc. rocznie (moc przesyłowa istniejącej nici wynosi 33 mld m sześc. – red.). Wejście gazociągu na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej w rejonie miejscowości Kondratki na granicy białorusko-polskiej i wyjście w rejonie miejscowości Górzyca na granicy polsko-niemieckiej. Przewidywana jest możliwość budowy odgałęzienia gazociągu w kierunku południowo-zachodnim”. Zdaniem rozmówcy w Gazpromie taka definicja jednoznacznie wskazuje, czym jest Jamał II.

Do tego dochodzi podpisane dwa miesiące temu słynne memorandum w sprawie Jamału II, które potwierdza tę definicję – przekonuje osoba zbliżona do Gazpromu. Teraz swoje poparcie dla Jamału II wyraził m.in. białoruski wicepremier Władimir Siemaszko, obecny na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu w połowie czerwca. – Załatwienie sprawy z Białorusią to tylko formalność. Lokalna spółka Biełtransgaz to własność Gazpromu. Koncern będzie de facto podpisywał odpowiednie umowy sam z sobą – mówi w rozmowie z DGP Igor Juszkow z Fundacji Energetycznego Bezpieczeństwa w Moskwie.