18 ekspertów z ośmiu państw ocenia dla DGP perspektywy rozwoju gazu w Polsce. Zdaniem większości zbyt wolno dostosowujemy nasze przepisy. Jednak znacznie bardziej niepokojące są wysokie koszty wydobycia gazu.
Gdy w maju amerykański Marathon Oil i kanadyjski Talisman dołączyli do ExxonMobil i wycofali się z poszukiwań gazu łupkowego w Polsce, los nadwiślańskiej rewolucji energetycznej stanął pod znakiem zapytania. Zadaliśmy zagranicznym ekspertom sześć pytań o polskie łupki. Dzisiaj przedstawiamy wyniki naszej specjalnej ankiety.
Zdaniem ekspertów kolejne rezygnacje zachodnich firm szukających u nas gazu spowodowane są przede wszystkim przeszacowaniem objętości polskich złóż, a co za tym idzie – wyższymi, niż się spodziewano, kosztami eksploatacji. – Mogą być one nawet trzykrotnie wyższe niż w USA, a co za tym idzie – uczynienie przedsięwzięcia opłacalnym jest olbrzymim wyzwaniem – mówi Antoine Simon z Friends of the Earth, organizacji z założenia niechętnej wydobyciu gazu.
Na szerszy aspekt zwraca uwagę Rosjanin Nikołaj Nikitin. – W Europie węgiel staje się bardziej opłacalny niż gaz, a wezwania do dekarbonizacji ustąpiły miejsca aktywizacji sektora węglowego – mówi. Przytłaczająca większość specjalistów nie wierzy przy tym, by na działania zachodnich koncernów wpływali lobbyści Gazpromu. – Rosja może sobie krzyczeć, ale tam, gdzie są pieniądze do zrobienia, wielkie koncerny tak czy owak będą wiercić, wydobywać i sprzedawać – przekonuje Francisco Gonzalez z Johns Hopkins University (USA).
Polski rząd niekoniecznie przy tym pomaga, zwłaszcza jeśli chodzi o bazę prawną. Od ogłoszenia hurraoptymistycznych szacunków amerykańskich geologów minęły ponad dwa lata, a wciąż nie wiadomo, jakie podatki zapłacą firmy zaangażowane w wydobycie gazu. Projekt stosownej ustawy ma być ogłoszony w ciągu kilku dni. Może być już jednak za późno. Skoro gros zachodnich koncernów wycofało się z Polski (choć pozostał jeszcze np. Chevron), Orlen i PGNiG mogą się okazać zbyt mało doświadczone, by brać na siebie ciężar zagospodarowania zasobów. – Polskie firmy najpewniej będą potrzebować pomocy, przynajmniej na początku, by posiąść know-how i nabyć odpowiedni sprzęt wydobywczy – tłumaczy David Hughes z Kanady.
Czy to koniec marzeń o Kuwejcie nad Wisłą? – Nie skupiajcie się na tym, kogo winić za ucieczkę koncernów. Skupcie się raczej na tym, by zrozumieć skalę trudności, kosztów i czasu niezbędnego do poszukiwań i zbudowania odpowiedniej infrastruktury. Łupki nigdzie w Europie nie staną się natychmiast panaceum na problemy energetyczne – mówi brytyjski ekspert Jonathan Stern.
Trzy razy tyle co w USA może kosztować wydobycie u nas