Ceny gazu w 2013 r. spadną od 3 proc. dla przemysłu do nawet 10 proc. dla odbiorców indywidualnych. Taką decyzję ogłosi dziś Urząd Regulacji Energetyki, który zatwierdza stawki. Niższe rachunki za gaz będziemy płacić co najmniej przez pół roku.
Batalia o niższe rachunki za energię elektryczną dopiero się rozpoczyna. Z informacji DGP wynika, że URE odrzuci część wniosków taryfowych firm sprzedających prąd 15 mln rodzin. Powód: choć cena energii kupowanej przez nie na giełdzie spadła od początku roku o 21 proc., żaden z pięciu największych graczy na rynku detalicznym nie zaproponował obniżek.
W piątek do URE jako ostatnia wniosek złożyła Polska Grupa Energetyczna. Koncern wystąpił o podwyżkę nie większą niż 3,2 proc.
Marek Woszczyk, prezes URE, jeszcze w piątek podkreślał, że nie zgodzi się na jakiekolwiek podwyżki. – Sprzedaż detaliczna energii elektrycznej jest dziś rentowna – twierdzi. Z naszych informacji wynika, że niektórzy sprzedawcy zostaną wezwani do skorygowania wniosków.
Zdaniem szefów firm tej branży 20-proc. spadek cen energii na giełdzie, na której zaopatrują się przedsiębiorstwa sprzedające prąd dla 15 mln rodzin, nie uzasadnia obniżek najpopularniejszej taryfy G
– Taryfa dla gospodarstw domowych przyniesie stratę w wysokości kilkudziesięciu milionów złotych w 2012 r. – mówi Dariusz Lubera, prezes Tauronu, drugiego pod względem wielkości gracza na rynku. Jak to możliwe, skoro ceny energii na giełdzie spadły, a szef koncernu obsługującego 5 mln klientów potwierdził informacje DGP, że we wniosku do URE spółka zaproponowała utrzymanie stawek z 2012 r.?

Ceny gazu w 2013 r. spadną od 3 proc. dla przemysłu do nawet 10 proc. dla odbiorców indywidualnych. Taką decyzję ogłosi dziś Urząd Regulacji Energetyki, który zatwierdza stawki. Niższe rachunki za gaz będziemy płacić co najmniej przez pół roku.

Batalia o niższe rachunki za energię elektryczną dopiero się rozpoczyna. Z informacji DGP wynika, że URE odrzuci część wniosków taryfowych firm sprzedających prąd 15 mln rodzin. Powód: choć cena energii kupowanej przez nie na giełdzie spadła od początku roku o 21 proc., żaden z pięciu największych graczy na rynku detalicznym nie zaproponował obniżek.

W piątek do URE jako ostatnia wniosek złożyła Polska Grupa Energetyczna. Koncern wystąpił o podwyżkę nie większą niż 3,2 proc.

Marek Woszczyk, prezes URE, jeszcze w piątek podkreślał, że nie zgodzi się na jakiekolwiek podwyżki. – Sprzedaż detaliczna energii elektrycznej jest dziś rentowna – twierdzi. Z naszych informacji wynika, że niektórzy sprzedawcy zostaną wezwani do skorygowania wniosków.

– Większość energii na ten rok spółka sprzedażowa kontraktowała w 2011 r., a wtedy cena wahała się jeszcze w okolicy 200 zł za MWh – tłumaczy Dariusz Lubera. Dziś energię na 2013 r. można kupić nawet poniżej 170 zł za MWh. – Spodziewamy się jednak, że cena energii na giełdzie może w 2013 r. wzrosnąć choćby w wyniku polityki klimatycznej Komisji Europejskiej – zastrzega Lubera.
Prawdziwy powód zachowawczej postawy Tauronu może leżeć w coraz bardziej deficytowej produkcji energii z węgla kamiennego. Lubera mówi wprost: – Z powodu braku rentowności niektóre najstarsze bloki będziemy musieli wyłączyć.
Spółka prognozuje, że w przyszłym roku wytwarzanie energii może przynieść stratę.
Państwowe grupy energetyczne, takie jak Tauron, PGE, Enea i Energa, mają w swoich strukturach wszystkie elementy działalności, czyli produkcję, dystrybucję i sprzedaż energii. Mimo że obowiązuje rozdzielność spółek, w rzeczywistości centrale, gdy tracą w jednym segmencie, starają się nadrabiać zyskami w drugim. Zdaniem naszych rozmówców straty w produkcji energii mogą być prawdziwą przyczyną niechęci do obniżek dla klientów indywidualnych.
W odmiennej sytuacji niż Tauron jest PGE – mająca 40 proc. rynku produkcji energii, która w Bełchatowie posiada największą w Europie elektrownię na tańszy od kamiennego węgiel brunatny. Na dodatek cały rok przepracował pełną parą najnowocześniejszy blok o mocy 858 MW oddany w 2011 r. Efekt – na kurczącym się przez kryzys rynku energii prąd z Bełchatowa i innych brunatnych elektrowni PGE sprzedawał się na pniu. Wysokość marży operacyjnej – ok. 30 proc. – plasuje dziś PGE w europejskim peletonie, gdy reszta konkurencji dokładała do interesu. Jak policzył Leopold Gabryś, były wiceminister przemysłu i handlu, w pierwszym półroczu do każdej MWh z węgla kamiennego producent dokładał średnio 13 zł, a PGE korzystająca z węgla brunatnego zarabiała blisko 60 zł.
To nie oznacza, że PGE jest gotowa obniżyć stawki. Jak ustalił DGP, wniosek taryfowy, który wpłynął do URE w piątek, zawiera propozycję... zwiększenia stawki. Z naszych informacji wynika, że wniosek może zostać dziś odrzucony, a sprzedawca wezwany do poprawki.
– Nie widzę szans na żadne podwyżki – mówi Marek Woszczyk, prezes URE, który zatwierdza stawki. Jak zapowiada, nieco wzrosnąć mogą jedynie opłaty za dostarczenie energii, które odpowiadają za połowę rachunku za energię.

Produkcja prądu z węgla kamiennego jest deficytowa

Taryfa gazowa w dół od nowego roku

Urząd Regulacji Energetyki zgadza się z propozycją obniżki taryfy gazowej złożoną przez PGNiG – ok. 10 proc. dla odbiorców indywidualnych i 3 proc. dla klientów przemysłowych – powiedział w piątek Marek Woszczyk, szef URE. Nie zatwierdził jednak nowych cen. Decyzję w tej sprawie ma wydać dzisiaj. Taryfa ma obowiązywać przez pół roku, począwszy od 1 stycznia 2013 r. Spadek cen to efekt wynegocjowanego przez koncern ponad 20-proc. upustu w kontrakcie z Gazpromem.
Najwięksi klienci PGNiG, w tym branża chemiczna, którzy zużywają ponad 70 proc. sprzedawanego gazu, nie są zadowoleni ze skali obniżki. PGNiG jest zaskoczony taką postawą i twierdzi, że nie powinni liczyć na więcej. Spółka ustalając taryfę dla odbiorców przemysłowych, patrzyła na ceny gazu na zachodnich rynkach, z których firmy mogą pozyskać surowiec. Podkreśla, że jej oferta jest o ok. pół euro na MWh niższa. Koncern od maja wnioskował o 17-proc. podwyżkę cen gazu. Tę zablokował jednak regulator.