Aż 160 mld dol. potrzebuje firma, by eksploatować zasoby na Północy
Zamiast inwestować w nowe złoża, rosyjski koncern woli kupować surowiec.
Zamiast inwestować w nowe złoża, rosyjski koncern woli kupować surowiec.
Gazpromowi zaczyna brakować... gazu. Aby zrekompensować spadek własnego wydobycia, rosyjski potentat będzie kupował LPG z Kataru, który następnie odsprzeda swoim klientom.
Działająca w Azji spółka gazowego giganta – Gazprom Marketing & Trading Singapore podpisała kontrakt z katarską firmą Tasweeq na dostawy gazu skroplonego LPG (propan-butan), poinformował rosyjski koncern. Nie podał jednak ani ilości zakontraktowanego surowca, ani wartości transakcji, mówiąc jedynie, że będą to „znaczące ilości”.
– Gazprom potrzebuje katarskiego surowca, aby odsprzedawać go z zyskiem. Nie jest to zresztą nowa praktyka – mówi DGP Grigorij Birg, analityk agencji Investcafe. Jak wyjaśnia, Gazprom od lat kupuje cudzy gaz, by rekompensować braki we własnym wydobyciu. Mimo że wyczerpują się zasoby w zachodniej Syberii, koncern nie śpieszy się z eksploatacją trudno dostępnych złóż na północy i wschodzie kraju oraz na szelfie. Jak wylicza Rosyjska Akademia Nauk, Gazprom musiałby na ten cel wydać do 2030 r. co najmniej 160 mld dol.
Tymczasem poziom wydobycia niebezpiecznie spada. W pierwszej połowie tego roku wyniosło ono 294 mld m sześc. – to o 6 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2011 r. W czasie rekordowych mrozów ubiegłej zimy Gazpromowi zabrakło surowca na zaopatrzenie Europy. Przerwy w dostawach dotknęły od razu kilka państw europejskich. Najbardziej – Włochy, które w wyniku 20-proc. spadku importu z Rosji wstrzymały dostawę gazu do przedsiębiorstw, by utrzymać ciepło w domach mieszkalnych.
Problemy z własnym wydobyciem Gazprom uzupełnia, wykorzystując wewnątrzrosyjskich konkurentów. Jak podaje gazeta „Kommiersant”, koncern płaci niezależnym producentom ok. tysiąca rubli (ok. 100 zł) za tysiąc metrów sześc. gazu, odsprzedając go później z trzykrotną przebitką na rynku krajowym i dziesięciokrotną – na europejskich. Niezależny Nowatek oddaje Gazpromowi ok. 28 proc. własnego wydobycia, Łukoił – aż 60 proc. To samo robią też Itera i Sibneftegaz. Dla konkurentów Gazpromu to mniejsze zło, bo nie mają ani swobodnego dostępu do rurociągów, ani atrakcyjnych zagranicznych rynków zbytu (Gazprom ma tu monopol prawny).
Inne źródło dostaw dla Gazpromu to Azja Środkowa, w której kupuje on obecnie ok. 27 mld m sześc. Wreszcie – Gazpromowskie spółki aktywne też są na rynkach spotowych. Jak podaje sam Gazprom, sprzedaż gazu do Europy wyniosła w 2011 r. 150 mld m sześc., ale jak podaje centralny zarząd kompleksu paliwowo-energetycznego Rosji (CDU TEK), granicę przekroczyło 116,7 mld m sześc. gazu. – Oznacza to, że niemal jedna trzecia wysyłanego gazu nie została wydobyta w Rosji – mówi DGP Michaił Krutichin z agencji RusEnergy.
Transakcja z Katarem ma jednak dodatkowy smaczek. Pozycja rosyjskiego koncernu mocno osłabła, gdy w 2009 r. Katar rzucił na europejski rynek duże ilości LNG po cenach dumpingowych, a do dziś arabski kraj jest głównym konkurentem Gazpromu na Starym Kontynencie i w Azji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama