Jak szacuje Instytut Jagielloński, PGNiG jest w stanie obniżyć cenę sprzedawanego gazu o najwyżej 3-5 procent. Na więcej krajowy monopolista nie może sobie pozwolić, gdyż wynegocjowanie 12-18 procentowej obniżki cen surowca od Gazpromu musi wystarczyć firmie na pokrycie straty, którą poniosła, gdy krajowy regulator nie zgodził się na podniesienie taryf gazowych.

Eksperci instytutu oczekują, że skutki porozumienia z Gazpromem możliwie szybko odczują polscy odbiorcy gazu ziemnego, a spółka skieruje do URE wniosek o zmianę taryf. Skala obniżki nie może, rzecz jasna, odpowiadać wynegocjowanemu upustowi.

PGNiG musi zniwelować skutki „dziury finansowej” w wysokości ok. 1,8 mld, która powstała wskutek zwyżki cen surowca i ograniczeniu skali postulowanych podwyżek przez URE.

Eksperci przypominają, że wniosek o podwyżkę cen gazu, złożony w czerwcu br., został przez regulatora odrzucony. Koncern musi też znaleźć środki na inwestycje, m.in. te związane z gazem z łupków. Dlatego – przy najbardziej ostrożnym założeniu, że obniżka wywalczona od Gazpromu nie przekracza 15% – skala spodziewanej obniżki może sięgnąć 3-5% - oceniają eksperci instytutu.

PGNiG powinien iść dalej – zmienić zasadę take-or-pay

Eksperci Instytutu Jagiellońskiego oczekują również, że PGNiG w nieodległej perspektywie poinformuje, jak wynegocjowany upust cenowy przełoży się na finansowanie kluczowych inwestycji koncernu. Chcielibyśmy także wiedzieć, kiedy i w jaki sposób rozpoczną się działania, zmierzające do zmiany niekorzystnej zasady take-or-pay.
Porozumienie, zawarte między Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem S.A. a koncernem Gazprom to krok w dobrym kierunku. Stanowi ono jednak tylko etap w walce o rozsądne warunki importu rosyjskiego gazu.

Tak, jak błędem jest niedocenianie wywalczonej przez polski koncern obniżki, tak samo błędem byłoby uznanie, że wszelkie sporne kwestie zostały już rozwiązane. Jeśli chodzi o polski rynek gazu – następnym krokiem powinna być korekta taryf i obniżka cen surowca, jeśli chodzi o relacje z Gazpromem – dążenie do zmiany niekorzystnej dla Polski zasady take-or-pay.

Arbitraż był dobrym posunięciem

Instytut Jagielloński był jedną z pierwszych instytucji eksperckich, które w 2011 r. pozytywnie oceniły decyzję władz PGNiG o wejściu w spór arbitrażowy z Gazpromem. Zdaniem ekspertów Instytutu, tylko arbitraż dawał realne szanse na wywalczenie lepszych warunków kontraktowych – czy to w drodze wyroku sądu polubownego, czy to w drodze negocjacji, toczących się równolegle do trwającego postępowania. Sytuacja na światowym rynku gazu (m.in. związana z eksploatacją złóż gazu niekonwencjonalnego i rosnącym popytem na gaz skroplony, a także innymi postępowaniami arbitrażowymi z powództwa europejskich koncernów przeciwko Gazpromowi) znacząco osłabiła negocjacyjną pozycję rosyjskiego giganta.

Negocjacje przyniosły dobre rezultaty

Szczegóły zawartego porozumienia ze zrozumiałych względów objęte są tajemnicą, jednak wynegocjowaną przez polską stronę obniżkę można szacować na 12-18%.

Jest to zadowalający rezultat, szczególnie w kontekście niemożliwego do przewidzenia wyroku sztokholmskiego trybunału arbitrażowego.

Porozumienie nie może jednak oznaczać „polityki grubej kreski” i zrezygnowania z załatwienia w drodze negocjacji bądź arbitrażu innych kwestii spornych w relacjach z Gazpromem.

Chodzi przede wszystkim o zasadę take-or-pay, która stanie się tym bardziej dolegliwa dla polskiego koncernu, im większy udział w polskim rynku gazu będzie miał gaz niekonwencjonalny, w tym łupkowy i LNG.

Im dalej od polityki, tym lepiej

Instytut Jagielloński przestrzega jednocześnie przed skutkami wykorzystywania gazowego porozumienia w doraźnej walce politycznej, czego liczne przykłady mieliśmy niestety w ostatnim czasie.

Ubiegłoroczna decyzja PGNiG o wejściu na drogę arbitrażową wywołała niezwykle rzadkie na polskiej scenie politycznej solidarne poparcie, niezależnie od partyjnych barw. Należy docenić również wsparcie polskich europarlamentarzystów, związanych z dwoma największymi ugrupowaniami – rządzącym i opozycyjnym. Bardzo rozczarowują natomiast reakcje po ogłoszeniu informacji o wywalczonej obniżce.

To, co powinno być rozważane w kontekście bezpieczeństwa energetycznego Polski i zmiany relacji z Gazpromem, stało się pretekstem do wzajemnych politycznych oskarżeń. Ataki te dziwią tym bardziej, że porozumienie podpisane z Gazpromem w 2006 r. – chociaż zawarte w skrajnie trudnych warunkach – było zgodą na odczuwalne podwyżki cen surowca. Tego rodzaju wojny szkodzą rozwiązaniu najbardziej palących problemów, związanych z bezpieczeństwem energetycznym Polski, które powinno być kwestią ponadpartyjną.